Prezydent zgasił światło po „partii reform”

Jacek Kowalczyk
opublikowano: 2013-12-30 00:00

Bronisław Komorowski zaakceptował zmiany w OFE, choć jest im przeciwny. Czy Trybunał Konstytucyjny zrobi to samo?

Prezydent rozwiał nadzieje przeciwników reformy OFE i w piątek podpisał ustawę o zmianach w systemie emerytalnym, co oznacza, że 31 stycznia 2014 r. oficjalnie rozpocznie się demontaż drugiego filara. Bronisław Komorowski zamierza jednak skierować ustawę do Trybunału Konstytucyjnego (już po wejściu jej w życie), bo budzi ona liczne zastrzeżenia i właściwie we wszystkich najważniejszych kwestiach może być niezgodna z konstytucją.

SZTUKA
 COFANIA:
 Prezydent
 Bronisław
 Komorowski
 jeszcze kilka dni
 temu mówił,
 że zmiany w OFE
 to krok wstecznie:
 nie reforma,
 a odwrócenie
 reformy. Uznał
 jednak, że innego
 kroku Polska
 nie jest w stanie
 obecnie zrobić.
 [FOT. WM]
SZTUKA COFANIA: Prezydent Bronisław Komorowski jeszcze kilka dni temu mówił, że zmiany w OFE to krok wstecznie: nie reforma, a odwrócenie reformy. Uznał jednak, że innego kroku Polska nie jest w stanie obecnie zrobić. [FOT. WM]
None
None

Nie chcę, ale muszę

Wątpliwości prezydenta rodzi przede wszystkim kwestia własności aktywów OFE — nie wiadomo, czy oszczędności te należą do obywateli, czy do rządu. Jeśli do obywateli, to planowane przeniesienie połowy aktywów do ZUS byłoby nacjonalizacją. Ponadto, prezydentowi nie podoba się, że po zmianach proponowanych przez rząd OFE staną się agresywnymi funduszami, z mocno ograniczonym polem manewru. Nie będą bowiem mogły inwestować w obligacje, a będą za to miały nakaz inwestowania określonej części aktywów w akcje. Nie będą też mogły się reklamować.

— Te kwestie mogą naruszać konstytucyjne wartości, takie jak: zaufanie do państwa i stanowionego przez nie prawa, ochrona interesów w toku, swoboda działalności gospodarczej czy prawo do przedstawiania i pozyskiwania informacji — wylicza Krzysztof Łaszkiewicz, minister w Kancelarii Prezydenta RP. Ryszard Petru, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich, nie rozumie decyzji prezydenta.

— Bronisław Komorowski ma zastrzeżeniami do niemal wszystkich najważniejszych elementów zmian w systemie emerytalnym. Skoro tak, to dlaczego podpisuje tak wadliwą ustawę? Gdybym ja miał równie poważne zastrzeżenia do tak ważnej ustawy, to bym jej nie podpisał — mówi ekonomista.

Irena Wóycicka, minister w Kancelarii Prezydenta, tłumaczy, że Bronisław Komorowski nie miał wyboru — musiał podpisać ustawę, bo na niej zbudowany jest budżet państwa na 2014 r., a ponadto pozostawienie OFE bez zmian sprawi, że dług publiczny przebije w 2014 r. próg 55 proc. PKB, co zmusiłoby rząd do ostrych cięć wydatków. — Prezydent kierował się kwestią równowagi finansów publicznych. Minister finansów Mateusz Szczurek mówił o konieczności wdrożenia tej ustawy ze względu na bezpieczeństwo finansów publicznych — mówi Irena Wóycicka.

Reform nie będzie

Ministrowi finansów trudno odmówić racji. Weto prezydenta wywołałoby spore zamieszanie dla finansów państwa w najbliższych miesiącach. Minister musiałby na gwałt nowelizować budżet, dokonując chaotycznych cięć wydatków, co odbiłoby się prawdopodobnie na dynamice PKB. Ponadto, rząd musiałby szybko wprowadzać ustawę zawieszającą próg 55 proc. długu publicznego. Ten prawno-fiskalny zamęt prawdopodobnie zachwiałby też nieco kursem złotego i wyceną polskich obligacji. Z drugiej jednak strony, polskie finanse publiczne znalazły się w tym ślepym zaułku dlatego, że rząd Donalda Tuska nie chcąc narazić się wyborcom przez sześć lat unikał cięć wydatków. Dług publiczny doszedł przez to do limitu zadłużenia i bez zmian w OFE ten limit przebije. Choć prezydent Komorowski w ostatnich wywiadach uskarżał się, że w Polsce ginie „partia reform”, to jego podpis pod ustawą to dla rządu zielone światło, by tę politykę braku reform kontynuować. Mając do dyspozycji dodatkowe ponad 120 mld zł, jakie zostanie przejęte z OFE, żadna ekipa rządząca w najbliższej dekadzie nie będzie miała motywacji do redukowania deficytu i powstrzymywania wzrostu długu publicznego.

— Fiskalny klincz, w jakim się znaleźliśmy, to skutek nieodpowiedzialnej polityki rządu. Gabinet Donalda Tuska przez cały czas odsuwał problem narastania długu publicznego i unikał jakichkolwiek niepopularnych decyzji. Teraz, po zmianach w OFE, motywacja do wprowadzania trudnych zmian będzie jeszcze słabsza i problem długu będzie narastał — mówi Mirosław Gronicki, były minister finansów.

Budżetowy szantaż

Choć prezydent Bronisław Komorowski został postawiony przez rząd pod ścianą, teraz sam stawia w takiej samej sytuacji Trybunał Konstytucyjny (TK). Skoro od stycznia rząd będzie realizował budżet oparty na zmianach w OFE i zacznie już wydawać przejęte z drugiego filara pieniądze, trybunałowi będzie jeszcze ciężej niż głowie państwa zakwestionować rządową ustawę. Gdyby np. za rok sędziowie podważyli te przepisy i nakazali rządowi zwracać przejęte z OFE pieniądze, chaos w finansach państwa byłby jeszcze większy niż gdyby prezydent zawetował ją teraz. Rząd musiałby wypłacać wielomiliardowe odszkodowania, a wywołane w ten sposób zaostrzenie polityki fiskalnej jeszcze mocniej uderzyłoby w gospodarkę, niż obawia się dziś tego minister Szczurek. Dlatego wielu ekspertów przewiduje, że TK nie zablokuje zmian w OFE, a najwyżej zakwestionuje jej mało istotne fragmenty.

— Niestety, sędziowie trybunału znowu mogą ulec argumentacji rządu. Powinni jednak mieć świadomość, że stają przed wyborem: albo chcą, by Polska była państwem prawa, albo chcą pomagać politykom zamiatać pod dywan ich błędy w polityce gospodarczej. Mam nadzieję, że staną po stronie prawa — mówi Mirosław Gronicki.