Producenci mundurów idą na wojnę

Alina Treptow
opublikowano: 2016-04-25 22:00

Unifeq poskarżył się MSWiA na wojskowych, a UOKiK — na konkurentów. Podejrzewa zorganizowanie kartelu.

Zamówienie publiczne na mundury polowe, warte 35 mln zł, z konkurencyjnej potyczki przerodziło się w wojnę bez pardonu. W przetargu 2. Regionalnej Bazy Logistycznej ofertę złożyło tylko jedno konsorcjum — Szwalni Ima Holding, Zakładów Odzieżowych Wybrzeże Spółdzielnia Inwalidów oraz Spółdzielni Inwalidów Elremet. Zainteresowany udziałem był jednak jego konkurent — Unifeq Europe.

Firma, szyjąca w kooperacji z chińskim partnerem, nie wystartowała jednak po zamówienie, bo — jak twierdzi w liście do rzecznika dyscypliny finansów publicznych, działającego przy ministrze spraw wewnętrznych i administracji — przetargowa specyfikacja utrudniała uczciwą konkurencję.

Jak rząd przykazał

Unifeq kwestionuje jednoczesny wymóg zatrudnienia przy produkcji w pełnym wymiarze co najmniej 20 osób niepełnosprawnych (stanowiących minimum 50 proc. załogi), posiadania specjalnych certyfikatów jakości i zaświadczeń oraz nieprzekazywania zamówienia podwykonawcom. Jego zdaniem, znacząco ograniczyło to grono firm, które mogły stanąć do konkursu. Zamawiający się z tym nie zgadza.

— Prawo zamówień publicznych dopuszcza stosowanie tzw. klauzuli społecznej, dotyczącej obowiązku zatrudniania przez wykonawców ponad 50 proc. osób niepełnosprawnych, a Rada Ministrów zaleciła instytucjom administracji rządowej jej stosowanie — wyjaśnia Arkadiusz Miksa z 2. Regionalnej Bazy Logistycznej.

Kwestia intencji

Urzędowi Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) Unifeq poskarżył się na rywali. W piśmie, do którego dotarł „Puls Biznesu”, przekonuje, że „zawiązanie konsorcjum i złożenie przez wykonawców wspólnejoferty (…) należy uznać za porozumienie kartelowe, prowadzące do wyeliminowania konkurencji (…).

Jak twierdzi, uczestnicy konsorcjum z powodzeniem mogli startować w przetargu indywidualnie, bo były w stanie samodzielnie spełnić jego warunki i zrealizować zamówienie. Wolały jednak ze sobą nie konkurować. Edmund Labuda, prezes Zakładów Odzieżowych Wybrzeże Spółdzielnia Inwalidów (ZOWSI), jest oburzony — zwłaszcza że, jak podkreśla, oferta jego firmy i partnerówbyła o około 1 mln zł tańsza od kosztorysu zamawiającego.

— Od lat występujemy w konsorcjum. W 2014 r. również razem konkurowaliśmy z firmą Unifeq Europe i nie zarzucała nam udziału w kartelu — zapewne dlatego, że zdobyła wtedy jedno zamówienie — mówi Edmund Labuda. Jak twierdzi, konsorcjum to konieczność.

— Szyjąc w Polsce, nie mamy możliwości samodzielnego realizowania takich zamówień — zwłaszcza w krótkich terminach, jakie wyznacza zamawiający. Startując wspólnie, ograniczamy też ryzyko — mamy większe szanse zdobyć jedno z kilku zamówień — dodaje prezes ZOWSI.

Zamówienie publiczne na mundury polowe, warte 35 mln zł, z konkurencyjnej potyczki przerodziło się w wojnę bez pardonu.

Zwycięskie firmy przytaczają też argumenty patriotyczne i społeczne.

— Mundury dla polskiego wojska powinny być szyte w Polsce, nie tylko za względów bezpieczeństwa, ale też dla utrzymania miejsc pracy — uważa Jerzy Szumański, współwłaściciel Ima Holdingu. Edmund Labuda przypomina natomiast, że szycie mundurów to jedno z niewielu zajęć dostępnych nawet dla osób z dużą niepełnosprawnością, a aktywność zawodowa inwalidów jest w Polsce o połowę mniejsza niż w UE.