U deweloperów mieszkaniowych zrobi się spokojniej

Anna GołasaAnna Gołasa
opublikowano: 2024-01-01 15:00

Popyt na mieszkania nieco osłabnie, a ceny za metr będą rosły wolniej — uważają eksperci. Zastrzegają jednak, że wiele zależy od przyszłości tanich kredytów.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakiego wzrostu stawek za metr spodziewają się deweloperzy
  • jaki wpływ na nie może mieć potencjalne zakończenie programu tanich kredytów
  • jakie oczekiwania względem nowego roku mają producenci materiałów budowlanych
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Polski Związek Firm Deweloperskich (PZFD) liczy, że 2024 r. będzie spokojniejszy niż 2022 r., który przyniósł załamanie rynku, a także 2023 r., niedostateczna podaż zderzyła się z wyjątkowo silnym popytem.

— Wierzymy w powolne odbudowywanie podaży i oferty przy relatywnie stabilnym poziomie sprzedaży. W dłuższej perspektywie konieczne będzie jednak wprowadzenie inicjatyw propodażowych, bo to właśnie nowe inwestycje — obok ich znaczącego wpływu na gospodarkę — przyczyniają się do stabilizacji cen, zmniejszenia luki mieszkaniowej i zwiększenia dostępności mieszkań — mówi Patryk Kozierkiewicz, ekspert PZFD.

Taniej nie będzie

Deweloperzy nie mają jednak wątpliwości, że wyniki będą zależały przed wszystkim od decyzji nowego rządu w sprawie programu Bezpieczny kredyt 2 proc.

— Jeżeli nie zostanie przedłużony albo pula nowych pieniędzy pozwoli bankom udzielić znacznie mniej kredytów niż obecnie, to z całą pewnością w przyszłym roku deweloperom nie uda się sprzedać tylu mieszkań co przez minione 12 miesięcy. Jeżeli mamy pokusić się o nakreślenie scenariusza na 2024 r., to uważamy, że rządzący reanimują program Bezpieczny kredyt 2 proc., ale dodatkowe pieniądze nie pozwolą funkcjonować w tak szerokim zakresie jak dziś. Przełoży się to na nieco słabsze wyniki sprzedażowe niż w minionym roku — mówi Patryk Kozierkiewicz.

Nie ma też wątpliwości, że ceny mieszkań w 2024 r. będą rosły, choć wolniej niż w roku poprzednim.

— W perspektywie 12 miesięcy ceny wzrosną o 8-10 proc. Koszty gruntów, na których mogłyby powstawać inwestycje wielorodzinne, powodują, że należy wykluczyć stabilizację. Wzrost może być spowodowany również koniecznością dostosowania projektów do nowych warunków technicznych, które mają wejść w życie 1 kwietnia 2024 r. — mówi Patryk Kozierkiewicz.

Andrzej Gutowski, wiceprezes spółki Ronson Development, także uważa, że nawet jeśli z początkiem 2024 r. program Bezpieczny kredyt 2 proc. zostanie wygaszony, ceny nie przestaną rosnąć.

— Uruchamianych jest zbyt mało inwestycji. Możemy natomiast mówić o wzroście cen o charakterze liniowym, nie zaś skokowym jak dotychczas. Szacuję, że w zależności od tego, czy Bezpieczny kredyt 2 proc. będzie kontynuowany oraz czy zwiększy się liczba uruchamianych projektów, ceny będą rosły o 5-10 proc. rocznie — prognozuje Andrzej Gutowski.

Zwyżek stawek spodziewa się także Marcin Michalec, prezes spółki Okam Capital.

— Przewidujemy, że ceny w 2024 r., przede wszystkim w największych miastach, jeszcze wzrosną, jednak w tempie niższym niż w ostatnich miesiącach. Zakładamy też, że utrzyma się tendencja do zakupu mieszkań w celach inwestycyjnych przez inwestorów indywidualnych — mówi Marcin Michalec.

Palące potrzeby

Deweloperzy mają jednak nadzieję, że w 2024 r. rządzący zatroszczą się nie tylko o popyt, ale także o podaż.

— Liczymy na uwolnienie gruntów, walkę z wydłużającymi się formalnościami związanymi z wydawaniem pozwoleń na budowę czy wprowadzenie narzędzi zwiększających dostępność mieszkań, zwłaszcza dla młodych. Może to być rok wielu znaczących zmian, które z uwagą będziemy obserwować — mówi Małgorzata Ostrowska, dyrektorka pionu marketingu i sprzedaży w JW Construction.

Producenci materiałów budowlanych natomiast mają nadzieję, że deweloperzy zwiększą podaż mieszkań, co ustabilizuje ich ceny i zwiększy popyt na materiały.

— Miniony rok był trudny dla branży. W wyniku pandemii oraz wybuchu wojny w Ukrainie zostały zaburzone łańcuchy dostaw. Wiele firm zaczęło więc gromadzić zapasy towarów w magazynach. Jednak z początkiem 2023 r. wysoka inflacja przyczyniła się do spadku popytu i wzrostu kosztów. Wierzę, że w 2024 r. zapotrzebowanie na materiały budowlane wzrośnie, a rok będzie lepszy niż miniony — mówi Sławomir Majchrowski, prezes Grupy Selena.