Brytyjska grupa IPF (International Personal Finance), właściciel marki Provident, opublikowała półroczne wyniki, które pokazują, jak potężnym uderzeniem w rynek pożyczkowy była tzw. ustawa antylichwiarska. Regulacja, firmowana przez byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Warchoła z Solidarnej Polski, wchodziła w życie stopniowo w trakcie ubiegłego roku. Skutki biznesowe i rynkowe poznajemy teraz. Społeczne być może ujawnią się dopiero za jakiś czas.
Provident jest jedną z najstarszych marek finansowych w Polsce – dwa lat temu świętował 30-lecie działalności na naszym rynku. Stanowi perłę w koronie IPF, która siedzibę ma w Londynie, a działalność prowadzi w Europie Środkowej i w Meksyku. Przez lata Provident był motorem biznesu całej grupy. Nie w tym roku. W I półroczu IPF miał 47,3 mln GBP zysku przed opodatkowaniem. To więcej niż od stycznia do czerwca 2023 r., kiedy zarobił 37,8 mln GBP. W górę poszedł wolumen pożyczek – o 12 proc.
Wyniki powyżej oczekiwań
Generalnie wynik był lepszy niż szacował rynek. IPF spodziewa się, że w całym roku zysk wyniesie 78-82 mln GBP. Po półrocznych wynikach grupa zapowiada wypłatę dywidendy (33 proc., zgodnie z wieloletnią tradycją) i skup akcji (do 15 mln GBP).
Dla porównania warto odnotować, że w 2019 r. grupa zarobiła rekordowe 114 mln GBP. Data jest znamienna, bo cztery lata temu resort sprawiedliwości kierowany przez Zbigniewa Ziobrę po raz pierwszy próbował przeforsować niekorzystne dla branży pożyczkowej limity kosztów pożyczek pozabankowych.
Wtedy się nie udało – Sejm nie zdążył przegłosować regulacji przed wyborami w 2019 r. Ustawa, która weszła w życie w 2022 r., mocno uderzyła w Providenta. Sprzedaż pożyczek zmniejszyła się w I półroczu o 5 proc., przy czym w I kwartale br. było to aż 20 proc., a dramatyczny spadek udało się wyhamować dzięki odbiciu w pożyczkach ratalnych w II kwartale.
Trudno dziwić się spadkom wolumenów, skoro Providentowi ubyło aż 21 proc. klientów. W liczbach bezwzględnych może to być kilkaset tysięcy osób. Przestały być klientami Providenta nie dlatego, że poszły do konkurencji, tylko wypadły z rynku, gdyż nie spełniają ostrych kryteriów dotyczących zasad udzielania pożyczek narzuconych przez ustawę antylichwiarską.
W szczytowym momencie Provident obsługiwał blisko 1 mln klientów. Obecnie jest ich mniej niż pół miliona. Cała grupa ma 1,7 mln klientów wobec 2,3 mln w 2019 r.
Wychodzenie z dołka potrwa 2 lata
Pomimo bardzo trudnego otoczenia regulacyjnego, IPF zapowiada powrót na ścieżkę wzrostu w Polsce.
„Będziemy nadal dostosowywać naszą ofertę produktową, koncentrując się na przywróceniu skali działalności, jednocześnie utrzymując silne skupienie na efektywności kosztowej, aby zapewnić realizację celów grupy w zakresie zwrotów na poziomie 15 proc. do 20 proc. Oczekujemy, że osiągnięcie tego zajmie dwa lata” – czytamy w komunikacie.
IPF zapowiada, że drugie półrocze będzie słabsze niż pierwsze, mimo że księga należności stabilizuje się, a w czerwcu wzrosła sprzedaż w kanałach cyfrowych, co przełoży się na wynik całej grupy.
145 tys. aktywnych kart
Provident wiąże duże nadzieje z kartami kredytowymi, których wydał do końca czerwca już 180 tys. W grudniu 2023 r. było ich 130 tys. Porównanie w zasadzie niewiele mówi o popycie i sile sprzedażowej Providenta, ponieważ sprzedaż kart kredytowych, szczególnie w II kwartale, musiała być limitowana. Pożyczkodawca działa w formie małej instytucji płatniczej, co nakłada na niego ograniczenia co do liczby emitowanych kart.
Nie musiałby się do nich stosować, gdyby miał licencję dużej instytucji płatniczej. Provident od miesięcy czeka na pozytywną opinię KNF w tej sprawie. Wygląda na to, że proces przyznawania licencji dobiega końca. Gerard Ryan, prezes IPF, podczas webinaru z inwestorami powiedział, że spotkał się w ubiegłym tygodniu z szefem KNF Jackiem Jastrzębskim i po rozmowie jest bardzo dobrej myśli. Wyjaśnił, że żadne obietnice nie padły, ale jest przeświadczony, że sprawy idą w dobrym kierunku. Dość długie procedowanie wniosku o licencję wynika z faktu, że KNF traktuje Providenta, największego pożyczkodawcę, jako przypadek benchmarkowy dla rynku.
Sprawa licencji i, szerzej, kart kredytowych ma kluczowe znaczenie dla biznesu IPF w Polsce. I nie tylko. Grupa już zapowiada, że zamierza wydawać karty na innych rynkach. Biznes kartowy idzie Providentowi nadspodziewanie dobrze. Karta kredytowa nie jest w Polsce produktem szczególnie pożądanym przez klientów, którzy nie nauczyli się z niej korzystać. Tymczasem IPF chwali się, że z puli 180 tys. kart aktywnych jest 145 tys., a jak powiedział inwestorom Gerard Ryan, dwie trzecie klientów wcześniej nie miało kontaktu z kartą kredytową.
Na razie sprzedaż kart idzie zgodnie z planem. Na koniec 2023 r. miało ich być 120-150 tys. Było 130 tys. Pytanie, czy uda się zrealizować założenie, że w 2025 r. połowę portfela Providenta będą stanowiły pożyczki w karcie.
Na wyniki w pierwszej połowie tego roku wpłynęła przede wszystkim niższa marża, będącą skutkiem spadku cen głównych produktów oraz mniejszej liczby klientów. To konsekwencje regulacji nałożonych na branżę pożyczkową.
W wynikach finansowych zauważalny jest również efekt transformacji sieci sprzedaży - wprowadzenia nowej, bardziej efektywnej procesowo struktury sprzedażowej. Spodziewaliśmy się przejściowych spadków w wynikach operacyjnych, natomiast zmiana została na tyle dobrze przyjęta, że w wynikach operacyjnych widzimy już pierwsze pozytywne efekty, zwłaszcza jeśli chodzi o bardzo dobrą jakość portfela.
Obecnie notujemy nieco ponad 10-procentowy spadek liczby klientów. Wynika to ze zmiany cen oraz dostosowania się do nowych zasad weryfikowania zdolności kredytowej. Spadek udaje się ograniczyć dzięki poprawie retencji i jakości portfela klientów.