Czwartkowa sesja na GPW przebiegła w bardzo nerwowej atmosferze. To już druga sesja z rzędu z przewagą podaży. Indeks WIG20 zanotował niewielka stratę, gdyż warszawskie akcje sprzedawali zagraniczni inwestorzy, którzy za wszelka cenę chcą zrealizować zyski. Po stronie popytowej zabrakło kapitału, który mógłby skompensować nadpodaż. Od początku października do szczytu unijnego w Kopenhadze, indeks WIG 20 zyskał 15 proc. W tym okresie stronę popytowa zdominowały zagraniczne fundusze, które chcą zarobić na ostatniej fali wzrostów.
Jednak dzisiejsze i poniedziałkowe notowania powinny przynieść uspokojenie nastrojów. Co prawda, zabrakło pozytywnych sygnałów ze strony Wall Street, gdzie inwestorzy obawiają się konfliktu z Irakiem, jednak powinien wzrosnąć popyt rodzimych graczy, którzy zechcą udanie zakończyć rok obrotowy. Jednak aktywność rynku będzie prawdopodobnie stopniowo malała.
Ceny akcji stały się dosyć atrakcyjne dla inwestorów i wypowiedzi szefa ekipy inspektorów rozbrojeniowych ONZ, Hansa Blixa, który uważa, że przedstawiony przez Irak raport ma temat programów rozbrojeniowych jest niepełny, nie powinny już pogrążać polskich akcji. Przedświąteczne sesje to ostatni dzwonek, żeby podciągnąć wyniki roczne funduszy i banków.
W centrum uwagi ponownie znajdą się blue chipy, na czele z TPSA. Nieco gorzej zapowiadają się banki. W środę kierownictwa BIG BG i BPH PBK wykluczyły sprzedaż Polcardu w tym roku, a właśnie ta transakcja miała ubarwić wyniki spółek finansowych. Dodatkowo BPH PBK otrzymał CDM Pekao prezent w postaci obniżonej rekomendacji, a sytuację BRE pogarszają złe wieści z Commerzbanku. Jeśli kondycja niemieckiego banku nie poprawi się, wzrosną szanse na jego wyjście z Polski.
Ważne dla rynku mogą okazać się publikacja danych o wzroście PKB w trzecim kwartale i zachowanie giełd zachodnioeuropejskich.
PK