– Naszym celem długoterminowym jest awans do pierwszej piątki największych firm spożywczych w Polsce – deklaruje Przemysław Gostkiewicz, który od niespełna dwóch lat kieruje grupą Sokołów.
Na razie pod względem przychodów (5,5 mld zł w roku 2023/24) firma - będąca częścią międzynarodowej grupy Danish Crown, jednego z największych przetwórców mięsa w Europie - jest trzecim graczem w krajowej branży, po Animeksie (12,2 mld zł w 2024 r.) i Cedrobie (7,75 mld zł). Zatrudnia ok. 9 tys. osób, a w sezonowych szczytach ponad 10 tys. Działalność opiera na ośmiu zakładach produkcyjnych oraz blisko 40 centrach dystrybucyjnych.
Mapa rozwoju
Sokołów codziennie dostarcza na rynek około tysiąca ton wyrobów mięsnych, a w szczycie sezonu nawet ponad dwa razy więcej. W ćwierć wieku urósł dziewięciokrotnie, inwestując ok. 3 mld zł w rozwój biznesu. Obecnie utrzymuje roczne nakłady inwestycyjne na poziomie 125–150 mln zł.
– Generalnie nasz rozwój będzie oparty na kilku filarach: innowacjach produktowych, umacnianiu marki Sokołów, silniejszej obecności za granicą oraz inwestycjach w technologię i zrównoważony rozwój. To daje nam podstawę do realizacji ambitnych celów. Obecnie największy nacisk kładziemy na automatyzację pakowania, nowe linie przekąsek i zieloną energię. W tym roku moce naszych paneli słonecznych wzrosną dziesięciokrotnie, z 450 kWp do 4500 kWp – mówi Przemysław Gostkiewicz.
Technologie, w które inwestuje Sokołów, to np. podłączanie linii produkcyjnych do informatycznego systemu monitoringu efektywności, dzięki czemu menedżerowie będą mogli na bieżąco analizować procesy i zwiększać wydajność produkcji. W tym roku taka modernizacja dotyczyła 100 linii, a do przyszłego roku system ma objąć 350.
Roślinne hamowanie
W jakim kierunku pójdzie rozwój oferty produktowej?
- Mięso to największa kategoria FMCG, stanowiąca 17-18 proc. rynku. Wbrew obiegowej opinii nie maleje, lecz rośnie, również wolumenowo – mówi Przemysław Gostkiewicz.
Sokołów widzi przestrzeń do wzrostu przede wszystkim w przekąskach i produktach convenience – od cienkich plasterków kiełbas zamkniętych w kubeczku do bezpośredniego spożycia, które trafiły już do Żabki, po dania gotowe, jak klopsiki czy kotlety mielone. To segment o wyższych marżach, ale wymagający dużych nakładów inwestycyjnych w specjalistyczne linie produkcyjne, które Sokołów ma już za sobą.
Firma testuje także mięsne produkty wysokobiałkowe, choć ich sprzedaż rośnie wolniej niż w przypadku analogicznych wyrobów nabiałowych czy batonów proteinowych.
– Na razie utrzymujemy te produkty i sprawdzamy, czy faktycznie się przyjmą – mówi Przemysław Gostkiewicz.
Sokołów utrzymuje również obecność w segmencie roślinnych zamienników, ale ograniczył asortyment do najlepiej rotujących produktów. Szef firmy zauważa, że po początkowym boomie rynek wyraźnie wyhamował – konsumenci mniej chętnie akceptują wyższe ceny, a sieci handlowe mocno zredukowały półki.
– Będziemy obecni w tej niszy, ale nie planujemy dużych inwestycji – zaznacza prezes.
Ważnym elementem oferty są natomiast produkty pod markami własnymi sieci handlowych, których Sokołów jest jednym z głównych producentów. W mięsie pakowanym udział marek własnych jest dominujący, więc aby sprzedawać w dużych sieciach, praktycznie nie ma innej możliwości. Z kolei w wędlinach marki własne odpowiadają za ponad jedną trzecią rynku, a w niektórych kategoriach nawet więcej.
– Produkujemy je równolegle z naszymi brandami i traktujemy jako istotny element biznesu – podkreśla prezes Sokołowa.
Od sklepów po Allegro
20 proc. sprzedaży Sokołowa stanowi eksport. Firma sprzedaje na 29 rynkach, m.in. w USA, na Bliskim i Dalekim Wschodzie czy w Wielkiej Brytanii. W tym roku, po dekadzie przerwy, wznowiła sprzedaż do Korei Południowej i rozszerzyła dystrybucję w krajach Zatoki Perskiej.
Sokołów monitoruje też rozwój e-commerce, choć wolumeny są niewielkie - najlepiej sprzedają się produkty trwałe: konserwy, suszone wędliny i dania gotowe. Sprzedaż w sieci, m.in. na Allegro, traktowana jest jako inwestycja w rozpoznawalność marki i przygotowanie gruntu pod przyszły wzrost tego kanału.
Firma prowadzi również około 280 sklepów własnych pod szyldami Wędliny z Borów i Sokołów.
- Ich liczba może wzrosnąć do ponad 300, ale już teraz mamy największą sieć sklepów mięsnych w kraju – mówi Przemysław Gostkiewicz.
Gotowi na przejęcia
Firma rośnie organicznie, ale pozostaje otwarta na przejęcia, do których okazji - zdaniem ekspertów - nie zabraknie (patrz: ramki). Przemysław Gostkiewicz zwraca uwagę, że polski rynek mięsa - wyceniany przez organizacje branżowe na ok. 120 mld zł - wciąż jest słabo skonsolidowany w porównaniu z Europą Zachodnią. Działa na nim prawie tysiąc firm. Konsolidację wymuszają rosnące koszty pracy i presja na efektywność. Sprawiają, że skala działania nabiera kluczowego znaczenia obok automatyzacji oraz optymalizacji procesów. Szef Sokołowa zauważa, że okazje do przejęć stwarza m.in. brak sukcesji w wielu firmach powstałych na początku lat 90.
Konsolidacja od lat napędza rozwój mięsnego numeru trzy. Historycznie zwrotnym punktem było połączenie w 2000 r. spółek Grupy Farm Food, posiadającej zakłady w Czyżewie, Jarosławiu oraz Tarnowie, z Grupą Sokołów, mającą zakłady w Sokołowie Podlaskim i Kole. W 2007 r. do grupy dołączył zakład Pozmeat w Robakowie, a cztery lata później kolejnym oddziałem stała się wytwórnia salami Iglomeat w Dębicy. W 2018 r. nastąpiło przejęcie spółek grupy Gzella wraz z zakładem w Osiu.
Perspektywy dla polskich firm mięsnych są dobre, choć muszą się one mierzyć z wyzwaniami regulacyjnymi wynikającymi z unijnej polityki Zielonego Ładu oraz planami stworzenia strefy wolnego handlu z krajami Mercosur. Niepewność związana z polityką celną USA również może odbić się na światowych rynkach żywności. Branża odpowiada na te wyzwania, inwestując w nowe kategorie – m.in. produkty wysokobiałkowe, różne warianty smakowe, innowacyjne formaty i opakowania, które pozwalają ograniczać rosnące koszty pracy czy energii. Coraz większą rolę zaczyna odgrywać sztuczna inteligencja, wspierająca analizę danych i optymalizację procesów produkcyjnych oraz logistycznych.
Na rynku widać także selektywne przejęcia i sprzedaż aktywów. W ostatnich latach doszło m.in. do przejęcia zakładów Konspol, sprzedaży Agraimpeksu, przejęcia DeVeris Polska przez Grupę Animex i sprzedaży przez nią Cedrobowi zakładów przetwórstwa gęsi. Rozważano też zbycie udziałów samego Cedrobu, a rynek spekuluje o potencjalnej sprzedaży polskiego oddziału HKFoods. Firmy mięsne szukają również możliwości dywersyfikacji. Animex przejął producenta karm dla zwierząt Pupil Foods, a tajski CPF zainwestował w zakład PetRepublic. Rośnie także zainteresowanie zagospodarowaniem produktów ubocznych, które znajdują zastosowanie w przemyśle farmaceutycznym i medycznym.
Polska branża przetwórstwa mięsnego należy do czołówki w Europie zarówno pod względem produkcji, jak też eksportu. Struktura rynku jest rozdrobniona. Obok dużych grup kapitałowych działają lokalne zakłady, które często dominują w swoich regionach i cieszą się silną lojalnością klientów. To sprawia, że rynek jest atrakcyjny dla inwestorów i aktywność w zakresie przejęć utrzymuje się na wysokim poziomie. Duzi gracze, korzystając ze wzrostu konsumpcji i eksportu, mają kapitał na akwizycje i traktują je jako szybszą oraz mniej kosztowną drogę rozwoju niż samodzielne budowanie podobnej oferty. Z kolei dla mniejszych firm sprzedaż bywa racjonalną decyzją – presja cenowa sieci handlowych, wysokie koszty pracy i energii czy konieczność inwestycji w automatyzację utrudniają im konkurowanie.
Istotnym wyzwaniem są także czynniki zewnętrzne, takie jak epidemie chorób zwierząt, cła czy embarga, które większe podmioty są w stanie łatwiej przetrwać. Na dynamikę rynku wpływają także kwestie sukcesyjne. Wiele firm mięsnych powstało w latach 90. i dziś ich właściciele wchodzą w wiek emerytalny. Brak następców sprawia, że sprzedaż biznesu inwestorowi branżowemu staje się naturalną alternatywą. W efekcie fuzje i przejęcia w sektorze mięsnym wciąż nabierają tempa, a rynek konsoliduje się wokół największych graczy.
Branża produkcji mięsnej jest jednym z filarów polskiego sektora spożywczego. Polska od 2014 r. jest największym producentem drobiu w Unii Europejskiej, a według KOWR w 2024 r. eksport rolno-spożywczy osiągnął 53,5 mld EUR, z czego aż 20 proc. stanowiły mięso, przetwory mięsne i żywiec – to największa kategoria w całym eksporcie. Mimo to miniony rok był dla branży wymagający. Producenci wskazywali na rosnące koszty pracy, utrzymujące się wysokie ceny energii, niestabilność rynków surowcowych oraz skutki ASF. Odpowiadają na te wyzwania, zwiększając moce produkcyjne i efektywność – zarówno poprzez rozwój organiczny, jak też fuzje i przejęcia.
Na rynku realizowane są znaczące inwestycje. Cedrob buduje nowoczesny zakład uboju drobiu i automatyczną mroźnię wysokiego składowania wspierającą eksport, Tarczyński zapowiedział 700 mln zł nakładów na infrastrukturę i automatyzację, a Animex otworzył zakład do przetwarzania produktów ubocznych pochodzenia zwierzęcego. Sokołów inwestuje w projekty zwiększające moce i zmniejszające wpływ na środowisko.
Konsolidacja postępuje równolegle. W 2024 r. zakończono trzy duże transakcje: Darling Ingredients kupił Miropasz, Plukon Food Group przejął Algas, a Drosed sfinalizował nabycie Indykpolu. W maju 2025 r. Cedrob przejął segment przetwórstwa gęsiego od Animeksu i Agri Plus. Napływ zagranicznego kapitału i duże inwestycje wzmacniają konkurencyjność polskiego sektora. Wraz z poprawą warunków rynkowych można oczekiwać kolejnych transakcji M&A w branży mięsnej.
Branża mięsna w Polsce i Europie od dawna się konsoliduje, ale ostatnie lata przypominały przyspieszony kurs przetrwania. Modelowy przykład? Sokołów – zbudowany na przejęciach, dziś część globalnej Danish Crown. Podobne ruchy widzieliśmy wcześniej chociażby u liderów rynku - Animeksu i Cedrobu. Ale dopiero inflacyjny wstrząs lat 2022–23 sprawił, że fuzje i przejęcia nabrały tempa. Rosnące koszty energii, pasz i pracy wymusiły szukanie oszczędności i synergii, a także przyspieszyły trend łączenia się firm, bo bez efektu skali trudno o konkurencyjność. Na to nakładają się zmiany konsumenckie: odpływ od droższego czerwonego mięsa w kierunku drobiu, moda na roślinne zamienniki oraz twarde wymogi ESG: redukcja emisji, dobrostan zwierząt, bezpieczeństwo żywności. Dla mniejszych graczy to często bariera nie do przejścia, dla większych – impuls do inwestycji i okazja do przejęć. Widać to także w Polsce: Tarczyński planuje przeznaczyć setki milionów złotych na zwiększenie mocy produkcyjnych i rozwój przekąsek wysokobiałkowych.
Równolegle rozgrywane są głośne transakcje M&A: przejęcie Indykpolu i Konspolu przez francuską grupę LDC, właściciela Drosedu, wejście WH Group, właściciela Animeksu, w rynek karmy dla zwierząt dzięki zakupowi Pupil Foods czy planowana sprzedaż aktywów wołowych Vion firmie Tönnies w Niemczech. Trend jest jasny – konsolidacja się nie zatrzymuje, lecz rozszerza na nowe segmenty: od dań convenience po alternatywne białka. Inwestorzy wciąż widzą w mięsie stabilny popyt, a Polska jako jeden z liderów eksportu w UE pozostaje atrakcyjnym placem gry. Kolejne przejęcia mogą przesądzić, kto zostanie regionalnym czempionem zdolnym konkurować w skali paneuropejskiej.