Wartość inwestycji w nieruchomości w 2011 r. na świecie może wynieść 329 mld USD, czyli o 17 proc. więcej niż sądzono pół roku temu.
Według raportu "The Great Wall of Money" aż 56 proc. wszystkich pieniędzy, które będą zainwestowane w nieruchomości w 2011 r. pochodzi od funduszy inwestycyjnych. Mają one do dyspozycji 131 mld USD w porównaniu ze 114 mld USD, o których mówił raport opublikowany pół roku temu. Wzrost zanotowały również spółki giełdowe, które podwoiły ilość pieniędzy przeznaczonych na inwestycje w nieruchomości (z 33 do 71 mld USD).
Średni wzrost środków na inwestycje w poszczególnych krajach wyniósł 50 proc. w porównaniu z ilością kapitału dostępnego w grudniu 2009 r. Według raportu inwestorzy wolą lokować pieniądze na rynkach lokalnych w tych regionach, które są im dobrze znane. Inwestorzy globalni są mniej aktywni.
— Wyniki naszych badań pokazują, że inwestorzy są bardziej zainteresowani krajowymi lub regionalnymi rynkami, które dobrze znają. Dotyczy to zwłaszcza regionu Azji i Pacyfiku oraz Europy, Bliskiego Wschodu i Afryki (EMEA), gdzie z rynków lokalnych pochodzi odpowiednio 92 i 81 proc. kapitału. Inaczej jest w obu Amerykach — tylko 36 proc. kapitału obecnego na tych rynkach pochodzi z Ameryki Północnej i Południowej — mówi Nigel Almond, dyrektor działu badań i strategii DTZ.
Kapitał dostępny dla funduszy inwestujących na rynkach Azji i Pacyfiku wzrósł o 45 proc. z 71 do 104 mld USD. Raport wskazuje również na wzrost o 14 proc. kapitału przeznaczonego na inwestycje w obu Amerykach (do 111 mld USD). Niewiele więcej, natomiast, bo zaledwie 2 proc. pieniędzy zostanie przeznaczonych na inwestycje w nieruchomości na rynkach EMEA.
— Znaczący wzrost wartości kapitału przeznaczonego na inwestycje w regionie Azji i Pacyfiku spowoduje, że na rynku będzie większa konkurencja. Na skutek wzrostu konkurencji wzrost wartości wielu, szczególnie tych najbardziej atrakcyjnych, obiektów może nastąpić szybciej, niż zakładaliśmy — prognozuje Hans Vrensen, dyrektor działu badań w DTZ.