Przymusowe etaty mniej bolesne dla firm, jednak resort pracy nie chce oddać atomowego guzika

Jarosław KrólakJarosław Królak
opublikowano: 2025-11-28 16:25

MRPiPS złagodziło swoje propozycje zmian w przepisach. Nie trzech lat ale 12 miesięcy wstecz mają sięgać skutki decyzji inspekcji pracy o zamianie umowy cywilnoprawnej w etat. Będzie też możliwość negocjacji.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

-jakie ustępstwa poczynił resort pracy w projekcie o przymusowych etatach

-co z krytykowanym przez ekspertów działaniem wstecznym decyzji inspektora pracy i natychmiastowym jej wykonaniem

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Z powodu ogromnej liczby uwag ze strony innych ministerstw z czwartku na piątek przedłużyło się procedowanie Stałego Komitetu Rady Ministrów (SKRM) nad projektem Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS) którego celem jest umożliwienie okręgowym inspektorom pracy przekształcania umów cywilnoprawnych (B2B, zlecenia, o dzieło) w umowy o pracę.

Co ważne dla przedsiębiorców, MRPiPS zdało sobie sprawę, że bez istotnych zmian projekt nie zostanie przyjęty przez rząd i trochę złagodziło restrykcyjne dla pracodawców przepisy. Czy nowe koncepcje się ostaną? Zdecyduje Rada Ministrów, a tak naprawdę premier Donald Tusk.

Zamiana B2B i innych umów cywilnych mniej kosztowna

Propozycje MRPiPS mają zapobiegać wykorzystywaniu pracowników przez firmy w ten sposób, że zamiast umów o pracę są wypychani na B2B, umowy zlecenia czy o dzieło. Resort chce więc przymusić firmy do stosowania umów o pracę, gdy zatrudniony pracuje pod nadzorem, w miejscu i czasie wskazanym przez pracodawcę. Odpowiadając na zarzuty o nadmierną regulację, resort pracy twierdzi, że projekt żadnych nowych regulacji nie wprowadza tylko przyznaje inspektorom pracy narzędzia „zwiększające skuteczność egzekwowania przepisów obowiązujących od 23 lat”.

Metodą mają być administracyjne decyzje inspektorów pracy stwierdzające istnienie stosunku pracy. Skutki takiej decyzji mają być nie tylko na przyszłość ale i wstecz. Problem w tym, że decyzje mają mieć rygor natychmiastowej wykonalności i firmy musiałby od razu traktować zatrudnionego jak pracownika oraz płacić odpowiednie podatki i składki, np. na ZUS.

Firmy musiałyby zapłacić także „zaległe” podatki i składki. Eksperci oszacowali, że w wielu przypadkach za jedną osobę trzeba by dopłacić nawet kilkaset tysięcy złotych.

Natychmiastowa wykonalność i działanie wsteczne są najbardziej krytykowanymi pomysłami, zarówno przez organizacje biznesowe jak i przez część ministerstw. Pierwotnie projekt przewidywał, że działanie wsteczne miało sięgać pięciu lat, licząc od wszczęcia kontroli przez inspektora pracy. Pod wpływem krytyki ekspertów resort pracy skrócił ten okres do trzech lat. To jednak nie uspokoiło obaw biznesu oraz innych resortów. W najnowszej wersji projektu, skierowanej na posiedzenie SKRM, ministerstwo kierowane przez Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk, skróciło wsteczne działanie do jednego roku. Dowiedzieliśmy się o tym z dokumentu, w którym resort ustosunkował się do zarzutów pozostałych resortów.

„Zachowanie okresu jednego roku jest podyktowane ochroną kobiet w ciąży i młodych matek” - czytamy w dokumencie MRPiPS skierowanym do pozostałych ministerstw.

Ponadto o działaniu wstecznym decydowałby sąd, a nie inspektor PIP.

Zmian jest więcej. Inspektor pracy będzie mógł pozwolić na negocjacje stron czyli pracodawcy i zatrudnionego, prowadzone w celu przywrócenia stanu zgodności z prawem. O umożliwienie takich negocjacji oraz zawieranie ugód apelowali zarówno przedsiębiorcy, jak i inne ministerstwa.

Kolejną zmianą korzystną dla firm jest wydłużenie z 7 do 14 dni terminu na wniesienie do sądu odwołania od decyzji inspektora pracy.

Natychmiastowa wykonalność w rękach rządu

Niestety resort pracy nie chce zrezygnować z rygoru natychmiastowej wykonalności decyzji przekształcającej umowę cywilną w etat. Twierdzi, że jest to warunek skuteczności inspektora i zaznacza, że przekształcanie umów cywilnoprawnych w umowy o pracę jest tzw. kamieniem milowym KPO i niezrealizowanie go może rodzić sankcje ze strony Brukseli.

„Należy przy tym rozważyć ryzyko doprowadzenia do sytuacji, gdy skuteczność reformy zostanie podważona przez Komisję Europejską, co w konsekwencji może spowodować utratę przez Rzeczpospolitą Polskę miliardów złotych” - ostrzega resort pracy. Zaznaczył, że o ewentualnej rezygnacji z rygoru natychmiastowej wykonalności przekształcenia umów powinien zdecydować SKRM, biorąc pod uwagę względy skuteczności i realizacji tego kamienia milowego.

Ta argumentacja jest jednak na wyrost ponieważ nikt (ani organizacje przedsiębiorców ani inne ministerstwa) nie negują samej idei reformy lecz metody jakie wybrało MRPiPS. Wszyscy krytycy zgodnie uważają, że o przekształceniu umów nie powinien decydować arbitralnie urzędnik czyli okręgowy inspektor pracy lecz sąd powszechny, który decydowałby również o tym czy konieczny jest rygor natychmiastowej wykonalności.

Za duży wpływ na losy firm

Robert Lisicki, ekspert Konfederacji Lewiatan, podkreśla, że ustępstwa ministerstwa na niewiele się zdadzą.

- Te ustępstwa są drobne i nie poprawiają obrazu całości. Są po prostu wyrazem pewnych przemyśleń resortu pracy, że zaproponowane rozwiązania były zbyt radykalne. W projekcie cały czas tkwi największy problem, czyli rygor natychmiastowej wykonalności decyzji inspektora pracy. Przyznanie urzędnikowi tak silnego uprawnienia władczego, mogącego wpływać na losy firm, jest ewidentnie niezgodne z Konstytucją, na co zwracały uwagę także inne ministerstwa. Bez eliminacji tego nie ma mowy o akceptacji projektu. Podobnie jak bez rezygnacji z wstecznego działania decyzji przekształcającej umowę z zatrudnionym. Myślę że ten projekt jest po prostu próbą ułatwienia pracy inspektorom, którzy w sądach przegrywają większość spraw o ustalenie stosunku pracy – mówi Robert Lisicki.

Ustawa ma wejść w życie 1 stycznia 2026 r., co oznaczałoby, że firmy nie dostaną żadnego vacatio legis. Resort pracy twierdzi, że nie jest ono potrzebne bo "przepisy o umowach o pracę obowiązują od 23 lat". Fakt jest taki, że nie ma żadnych przepisów pozwalających inspektorowi pracy zastępować sąd przy ustalaniu istnienia stosunku pracy.