Diamentowy rynek do dawna nie był już w równowadze, a z miesiąca na miesiąc kryzys okazuje się, bardziej wielowymiarowy niż się spodziewano — do problemów z zawyżonymi cenami surowca dochodziły problemy z finansowaniem sektora przez banki, znaczne obniżenie popytu, zupełna nieopłacalność przetwórstwa, a na końcu jeszcze słaby juan, który pogrążył denominowane w dolarach zakupy. W sytuacji, kiedy ceny kamieni polerowanych nie rosną, a surowiec wyceniany jest zbyt wysoko, zaopatrywanie się u wydobywców przestało być opłacalne.

Klienci masowo kupujący nieoszlifowane kamienie zmuszeni zostali więc do odmawiania kolejnych dostaw, a produkcja zaczęła się w tym czasie opierać na zgromadzonych w sporej ilości zapasach. Koncerny zwlekały wyraźnie z podjęciem decyzji o obniżeniu stawek, ale od niedawna widoki zaczęły się trochę rozjaśniać — na niewielkie przeceny zdecydował się zarówno De Beers, jak i rosyjska Alrosa.
Odpowiedzialny za wiele etapów produkcji brylantów De Beers zmniejszył ceny surowcaróżnych kategorii średnio o 8-10 proc., co pozwala mu albo sprzedać dodatkową ilość kamieni, albo obniżyć wielkość dostaw, żeby ceny same wyrównałysię poprzez zgłaszany popyt. Biorąc pod uwagę zalegające na rynku zapasy, drugie rozwiązanie wydaje się nawet bardziej prawdopodobne, szczególnie że przetwórcom kolejna obniżka tak naprawdę też nie musiałaby pomóc. Marże w krótkim terminie i tak nie zdążyły wzrosnąć, a producenci nie są jeszcze gotowi na zwiększenie produkcji, bo popyt na oszlifowane diamenty dalej jest niewysoki.
Największa z obaw dotyczy więc w tym przypadku tego, że wraz z korektą cen surowca ceny kamieni po odróbce jeszcze bardziej spadną, a wraz z nimi całkowicie już osłabi się obrót. De Beers nie działa jednak na rynku w pojedynkę, bo 1 września cała uwaga skupiona była na oświadczeniu koncernu Alrosa, który w tym roku obniżył już stawki o 6 proc.
Chociaż klienci wycofali połowę planowanych na lipiec zleceń, firma bardziej rozważa kolejną nieznaczną obniżkę cen niż czasowe ograniczenie produkcji. Oficjalne stanowisko koncernu jest takie, że zmniejszenie poziomu produkcji relatywnie zwiększyłoby tylko koszty, pozwolono więc, żeby zapasy od początku roku wzrosły z 14 mln ct do 17 mln ct.
Wiadomo natomiast, że firma ma możliwość sprzedaży jakichkolwiek nadwyżek surowca państwowej agencji Gokhran, która odpowiedzialna jest za gromadzenie narodowych rezerw kamieni szlachetnych i metali. W kwestii tego, czy z opcji już skorzystano i co Gokhran mógłby z taką ilością zrobić, oficjalnego stanowiska na razie jednak nie ma i najprawdopodobniej długo jeszcze nie będzie.