Mam dobre wiadomości — od takich słów Michał Krupiński, prezes PZU, rozpoczął konferencję wynikową. Do tej pory za jego rządów gigant nie rozpieszczał inwestorów, pokazując liczby słabsze od oczekiwań. W trzecim kwartale PZU zaczął jednak odzyskiwać minioną formę. I tak na koniec września zakład zebrał ponad 14,7 mld zł składek. To o 1,3 mld zł więcej niż przed rokiem. Miał przy tym 1,5 mld zł zysku netto. Choć to mniej niż rok temu (1,8 mld zł), to w trzecim kwartale PZU nadgonił znaczącą część ubytku w wyniku, będącego efektem słabszej pierwszej połowy roku.

— Na nasze wyniki negatywnie wpływają znaczące szkody rolne, do których doszło na początku roku, rosnąca częstotliwość szkód komunikacyjnych oraz przecena akcji Azotów — mówi Michał Krupiński.
Na akcjach chemicznej grupy ubezpieczyciel stracił w tym roku ponad 400 mln zł, co mocno obciąża część inwestycyjną jego wyniku. Przedstawiciele PZU chwalą się rosnącymi udziałami w rynku. Od początku roku ubezpieczyciel zdobył 3,8 pkt. proc. udziałów w segmencie majątkowym i 1,8 pkt. proc. w życiowym. O ile w ostatnim jest to efekt kurczenia się rynku, to w majątku rzeczywiście PZU odbiera klientów konkurencji.
— Podwyżki cen polis komunikacyjnych w PZU były niższe niż rynkowa. To spowodowało, że przyciągamy do siebie klientów — mówi Michał Krupiński.
Mimo podwyżek cen ubezpieczyciel nadal ma problemy z rentownością w tym obszarze. Wskaźnik mieszany dla polis OC wynosi w segmencie masowym 109 proc., co w uproszczeniu oznacza, że każde 100 zł zebranej składki kosztuje PZU 109 zł. Jeszcze wyższy jest u klientów korporacyjnych. To oznacza, że PZU będzie musiał nadal podnosić stawki, by wyjść w tym segmencie na plus.
— Interesuje mnie zysk, a nie strata. Dotyczy to każdej linii biznesowej i kanału sprzedaży — podkreśla Roger Hodgkiss, członek zarządu PZU, odpowiedzialny za segment masowy. Cykl podwyżek powinien zakończyć się w przyszłym roku.
PZU zdecydował się także przyhamować rozwój w kluczowym dla swojego wyniku segmencie: życiowych polis pracowniczych, które posiada ok. 6 mln Polaków. Tomasz Kulik, członek zarządu ubezpieczyciela, odpowiadający za finanse, tłumaczy, że ta decyzja jest podyktowana rosnącą szkodowością portfela oraz niskimi stopami procentowymi, które negatywnie wpływają na wynik z działalności lokacyjnej. Na koniec września rentowność portfela polis grupowych wyniosła 22,1 proc. Dwa lata temu było prawie 25 proc.
— Nie zależy nam, by za wszelką cenę zwiększać sprzedaż w tym segmencie. Bardziej interesujenas poprawa rentowności — mówi Tomasz Kulik. Analitycy oceniają, że PZU dołek ma już za sobą. Według Michała Konarskiego z DM mBanku, PZU ma dobre perspektywy na ostatni kwartał roku, w szczególności jeśli weźmie się pod uwagę coraz lepszą sytuację w segmencie ubezpieczeń komunikacyjnych.
— Słabsza pierwsza połowa roku to był efekt wydarzeń, które można potraktować jako jednorazowe: silnych przymrozków, które spowodowały najwyższe w historii szkody w segmencie rolnym, oraz odpisów na akcjach Azotów — mówi Michał Konarski.