Qumak wie, jak stanąć na nogi

Mariusz GawrychowskiMariusz Gawrychowski
opublikowano: 2017-01-17 22:00

Firma IT ma dość paraliżu w sektorze publicznym, dlatego postawi na klientów prywatnych i wyjdzie za granicę.

Załamanie rynku zamówień publicznych zbiera żniwo w branży IT. Jedną z jego ofiar jest warszawski Qumak, który od dwóch lat generuje straty. Nowa strategia ma pomóc stanąć mu na nogi. Jej kluczowym elementem jest ograniczenie uzależnienia od państwowych klientów.

— W 2015 r. bezpośrednio 60 proc. naszych przychodów, a pośrednio nawet 80, pochodziło z rynku publicznego. Zamierzamy znacząco obniżyć ten udział — mówi Tomasz Laudy, który od pół roku stoi na czele spółki.

Podział wewnątrz

Zgodnie z nową strategią, w 2020 r. rynek publiczny ma przynosić jej maksymalnie 40 proc. przychodów, resztę — rynek komercyjny. Spółka zamierza skoncentrować się na kilku kluczowych segmentach, z których najważniejsze są: telekomunikacyjny, energetyczny i finansowy. Chce także mocno postawić na rozwój usług outsourcingu.

Będzie to dla niej zmiana znacząca, bo do tej pory kojarzyła się głównie z projektami z pogranicza inwestycji budowlanych i informatyki. Tomasz Laudy wyjaśnia, że Qumak zostanie podzielony na dwa piony: jeden będzie specjalizował się w rozwiązaniach IT, a drugi w rozwiązaniach infrastrukturalnych. Taki podział, zdaniem prezesa, jest potrzebny, bo firma zamierza postawić na rozwój nowych produktów i usług. Pion programistyczny może być wówczas zarządzany bardziej elastycznie.

— W ciągu trzech lat chcemy zainwestować w rozwój 7 mln zł. Ma to nam przynieść do 100 mln zł nowych przychodów ze sprzedaży — mówi prezes. Największą inwestycją firmy ma być rozwój kompetencji w zakresie cyberbezpieczeństwa. Spółka zamierza wydać na ten cel 2 mln zł. Planuje także kilkanaście mniejszych projektów rozwojowych, w takich obszarach jak smart city, magazynowanie energii czy symulatory, bo w specjalizacji w tych obszarach widzi swoją przyszłość.

— Chcemy przygotować firmę do sytuacji, w której polskiej gospodarki nie będą już napędzać fundusze unijne. Ich brak będzie miał duży wpływ na funkcjonowanie polskiego rynku IT — podkreśla Tomasz Laudy.

Wyjście w świat

Jest to jeden z powodów, dla których kierowana przez niego spółka zamierza poszukać szansy na rozwój poza granicami po dwóch dekadach spędzonych wyłącznie na polskim rynku. Zgodnie ze strategią, w 2020 r. klienci zagraniczni mają dostarczać nawet 20 proc. przychodów. — W pierwszej kolejności zamierzamy skoncentrować się na dwóch kluczowych obszarach: DACH [Niemcy, Austria, Szwajcaria — red.] oraz Skandynawii. Pierwsze efekty ich pracy powinny pojawić się jeszcze w tym roku — mówi prezes.

Nie zamierza zamykać się tylko w tych dwóch regionach — jeśli pojawią się klienci z innych zakątków świata, to Qumak jest gotów z nimi współpracować. Przykładem jest symulator kolejowy, nad którym prace zakończyły się w ubiegłym roku. Warszawska firma prezentowała go na międzynarodowych targach i są już pierwsi chętni na jego zakup z Europy Wschodniej, Azji i Bliskiego Wschodu. Zgodnie z nową strategią, w 2020 r. Qumak ma wypracować 20 mln zł zysku operacyjnego. W 2015 r. miał 9 mln zł straty, a na koniec września 2016 r. — ponad 10 mln zł. — To bardzo ambitna strategia — ocenia Marek Jurzec, analityk DM BCM.

Według niego, realne jest podniesienie marży przez spółkę o kilka punktów procentowych. Nie wiadomo jednak, czy to wystarczy, by osiągać 20 mln zł zysku operacyjnego zapisanego w strategii. Analityk podkreśla, że główną bolączką Qumaka jest brak produktów własnych. Dlatego dobrym pomysłem jest penetracja segmentu outsourcingu.

To pozwoli spółce wykorzystać zasoby ludzkie, które obecnie nic nie robią z powodu spowolnienia w sektorze publicznym, i tym samym zarabiać na utrzymanie zespołów. Największe szanse na rozwój, zdaniem analityka, Qumak ma w obszarze systemów smart city. Może w nim pochwalić się udanymi wdrożeniami, np. trójmiejskim systemem Tristar.