Rank Progress wygrał z najemcą

Emil Górecki
opublikowano: 2015-04-14 00:00

Sąd uznał, że ucieczka sklepu MarcPol z galerii w Grudziądzu to złamanie umowy. Deweloper powalczy jeszcze o czynsz.

Rank Progress wygrał pierwszy proces ze spółką, w której prezesem jest Marek Mikuśkiewicz, twórca i właściciel sieci MarcPol. Toruński sąd nakazał innej zarządzanej przez niego spółce, Excalibur Trading, zapłacić na rzecz dewelopera 121 tys. zł z odsetkami oraz pokryć koszty procesu. To pierwsza z kilku spraw sądowych, jakie zapowiedziano spółkom powiązanym z twórcą MarcPolu za zrywanie umów najmu w centrach handlowych, o czym „PB” pisał w październiku zeszłego roku.

— Na zasądzoną kwotę składa się wartość zaległego czynszu plus zabezpieczenie kaucyjne wartości trzymiesięcznego czynszu. Szykujemy następny pozew o czynsz za kolejne okresy płatności — mówi Robert Szczepanek, pełnomocnik Rank Progressu. Skąd wziął się problem? W 2013 r. Excalibur Trading wynajął od Rank Progressu dwa lokale: jeden w otwartym właśnie centrum handlowym Pasaż Wiślany w Grudziądzu i drugi — w Bramie Pomorza w Chojnicach, która miała ruszyć jesienią.

W obu lokalizacjach działalność miał prowadzić sklep MarcPolu. Po kilku miesiącach sklep jednak zniknął, a najemca nie reagował na wezwania do zapłaty czynszu. Zniknięcie operatora spożywczego to dla dewelopera bardzo duży problem, bo może doprowadzić do wyjścia pozostałych najemców, a z pewnością obniża wartość obiektów. M.in. z tego powodu opóźnia się sprzedaż galerii w Grudziądzu i Chojnicach. Sieć handlowa wyroku sądu nie zamierza komentować.

— MarcPol nie jest stroną w tym postępowaniu, więc nie ma podstaw, aby się do niego odnosić — mówi Anna Siwek z agencji Tauber PR, która pracuje dla sieci. Jesienią zeszłego roku za pośrednictwem tej samej agencji udało się uzyskać komentarz Iwony Zaruckiej, wiceprezes MarcPolu, do kilku przypadków nagłego zniknięcia sklepu z obiektu handlowego, mimo że tam również MarcPol nie był stroną umowy najmu.

Tłumaczyła, że sklep sieci zniknął z Pasażu Wiślanego, bo deweloper przedstawił mu nieprawdziwe, zawyżone badania dotyczące zasięgu oddziaływania (czyli liczby potencjalnych klientów) obiektu.