"Sytuacja kopalni pozwala na zwiększenie funduszu wynagrodzeń. Zakład ma zysk, skończyło się postępowanie układowe, nie korzystamy już z pomocy publicznej. Płace powinny zbliżać się do poziomu Jastrzębskiej Spółki Węglowej, z którą rząd chce nas połączyć" - powiedział PAP szef "Solidarności" w kopalni, Andrzej Powała.
Rzecznik zakładu, Mirosław Kwiatkowski, nie podziela tych argumentów. Jak powiedział, zarząd zaproponował związkom podwyżkę stawek osobistego zaszeregowania pracowników o 6 proc., a propozycje związkowe, realizowane etapami, spowodowałyby wzrost o 30 proc. Zarząd chce przeznaczyć w tym roku na wynagrodzenia dodatkowo 9,5 mln zł, związki - według wyliczeń kopalni - 32 mln zł, czyli 5 proc. rocznych przychodów. Dla zarządu to nie do przyjęcia.
"Zaproponowaliśmy maksimum tego, na co kopalnię stać. Dodatkowo nastąpi podwyższenie funduszu świadczeń socjalnych, co oznacza ok. 1050 zł na pracownika z tytułu dopłat do tzw. wczasów pod gruszą" - podkreślił Kwiatkowski.
Według Powały, obniżając w styczniu o 25 proc. dodatek za dojazdy do pracy zarząd bezprawnie zmniejszył płace górników o ok. 65 zł. Związki chcą zwiększenia tzw. dojazdówki i włączenia jej do funduszu płac. Rzecznik kopalni odpowiada, że zarząd nie zmniejszył dojazdówki, tylko jej nie podwyższył, ponieważ związki nie podpisały porozumienia w tej sprawie. Jeżeli je zaakceptują, dodatek ma zwiększyć się ze 185 do 250 zł.
Pytanie, na które w czwartek odpowiadają górnicy, dotyczy podjęcia strajku, "aby dostosować stawki osobistego zaszeregowania do zgodności z Ponadzakładowym Układem Zbiorowym Pracy", zawartym w górnictwie w 1991 roku. Wiązał on płace górników ze średnim krajowym wynagrodzeniem.
Według Powały, jest jeszcze szansa, aby porozumieć się z zarządem na drodze negocjacji, dyrekcja musi jednak zrewidować swoje stanowisko. Kwiatkowski zapewnił, że rozmowy będą kontynuowane, prawdopodobnie z udziałem mediatora. Kopalnia nie może jednak zaproponować górnikom wyższych podwyżek, bo jej na to nie stać.
Związkowcy liczą, że w referendum weźmie udział ok. 1,3-1,4 tys. górników, czyli blisko 60 proc. całej załogi i ponad trzy czwarte obecnych w czwartek w pracy.
Samodzielna kopalnia "Budryk" w Ornontowicach wkrótce - zgodnie z rządowym planem - ma być włączona do Jastrzębskiej Spółki Węglowej. W ubiegłym roku zysk spółki netto przekroczył 5 mln zł wobec ok. 5,5 mln zł w 2005 r. "Budryk" jest jedną z najmłodszych i najnowocześniejszych polskich kopalń. DI, PAP