Roman Młyniec: Reformie podatków grozi powtórka scenariusza z roku 1999
GRA POLITYCZNA: Realizacji tylu rozbieżnych, a nawet sprzecznych celów nie jest w stanie podołać żaden system podatkowy na świecie — ocenia Roman Młyniec. fot. B. Skrzyński
Związek Polskiego Przemysłu, Handlu i Finansów z uporem podnosi sprawę reformy systemu podatkowego. Mimo że podobne hasło głoszą wszystkie ważniejsze orientacje polityczne, reforma znajduje się wciąż w stadium początkowym.
OD ROKU 1993 nigdy nie ogłoszono jednolitych tekstów nowelizowanych po kilkadziesiąt razy ustaw: o podatku dochodowym od osób fizycznych, o podatku dochodowym od osób prawnych, a także o podatku od towarów i usług oraz o podatku akcyzowym. Należy dodać, że ustawy zmieniające ustawy poddawane są kolejnym nowelizacjom — w efekcie opodatkowanie podatkiem dochodowym reguluje przynajmniej pięć ustaw (nie licząc ustawy o zryczałtowanym podatku dochodowym). W wyniku takiego chaosu legislacyjnego wytworzył się system niezmiernie skomplikowany, niespójny i nieczytelny nie tylko dla podatnika, lecz również dla organów skarbowych.
OCENIAJĄC GENERALNIE należałoby stwierdzić, że polski system podatkowy minimalnie tylko się zbliżył do lansowanego przez orędowników ubiegłorocznej reformy systemu podatków niskich, prostych i stabilnych. W ocenie ZPPHiF trzy są tego podstawowe przyczyny:
- Powszechna we wszystkich orientacjach politycznych jest tendencja do swoistego absolutyzowania podatków, które mają stać się panaceum na rozwiązanie problemów i gospodarczych, i socjalnych. Realizacji tylu rozbieżnych, a nawet sprzecznych celów nie jest w stanie podołać żaden system podatkowy na świecie. W tej sytuacji każdy przepis staje się przedmiotem ostrej gry politycznej i reforma prawa podatkowego napotyka nieprzezwyciężalne trudności.
- Reforma była niewystarczająco przygotowana od strony merytorycznej. Co więcej — nie przygotowano także jej obrony, co ujawniło się wyraźnie w czasie debaty sejmowej i równoległej dyskusji publicznej. Zarówno jej protagoniści, jak i opozycjoniści nie posługiwali się argumentami ekonomicznymi, a raczej ideologicznymi, nierzadko — demagogicznymi.
- Brak jest koniecznej determinacji, konsekwencji, a przede wszystkim dyscypliny w realizacji reformy. Wydawało się, iż rok 1999, wolny od wszelkich kampanii wyborczych, będzie okresem sprzyjającym przeprowadzeniu i wdrożeniu reformy prawa podatkowego. Tymczasem stało się najgorsze — debata sejmowa i związane z nią rozgrywki polityczne zniechęciły sporą część społeczeństwa do idei reformy w ogóle.
REFORMA wymaga nie tylko zmiany materialnego prawa podatkowego, lecz również i proceduralnego prawa podatkowego. Istnieje w Polsce — i pogłębia się stale — rażący brak równowagi między prawami i obowiązkami podatnika i organu skarbowego. Szczególnie dotkliwym mankamentem w tych stosunkach jest brak zobowiązania organów podatkowych pierwszego stopnia do wydania w określonym terminie i na każde żądanie podatnika interpretacji przepisów podatkowych oraz związania tychże organów wydaną interpretacją.
PODSTAWOWYM hasłem reformy podatków jest jej proinwestycyjny i progospodarczy charakter. Jednak dotychczas realizowana była ona bez poważnych konsultacji rządu z reprezentacjami przedsiębiorców. Pewne ożywienie dwustronnych kontaktów nastąpiło dopiero w drugiej połowie 1999 r., gdy uchwalenie ustaw podatkowych było już poważnie zagrożone. Uzasadnione są obawy, iż tegoroczne podejście do reformy podatkowej może przebiegać według ubiegłorocznego, fatalnego scenariusza — w fazie projektowania z dużym opóźnieniem, natomiast w Sejmie pod presją terminów uchwalenia ustaw podatkowych i ustawy budżetowej. Mamy już luty 2000 r. — zatem najwyższy czas ruszać do przodu.
Roman Młyniec jest przewodniczącym Wielkiej Kapituły Związku Polskiego Przemysłu, Handlu i Finansów, prezesem Rolimpexu