W zapowiadanej na czerwiec pierwszej ofercie publicznej (IPO) sprzedanych zostanie 15 proc. akcji kontrolowanej przez duński skarb i bank Goldman Sachs spółki Dong Energy, wartych około 2,25 mld USD. Ta największa od dekady IPO w Danii budzi ogromne zainteresowanie ze strony zagranicznych inwestorów, a tymczasem jej termin zbiega się z wejściem na ostatnią prostą kampanii przed referendum w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. To rodzi obawy, że planowane na 10 czerwca IPO przyczyni się do runu inwestorów na postrzeganą jako bezpieczną przystań duńską koronę.
Bank centralny w Kopenhadze tradycyjnie dąży do utrzymania kursu korony wobec euro w wąskim zakresie wahań. To zmusza go do interwencji w okresach zawirowań na rynku, takich jak wywołany przez rezygnację w styczniu 2015 r. banku Szwajcarii (SNB) z utrzymywania parytetu notowań franka wobec euro. Obecnie jednak obrona duńskiej waluty przed niekontrolowanym umocnieniem może się okazać o niebo trudniejsza niż przed nieco ponad rokiem, bo notowania euro wyrażone w koronie już na trzy tygodnie przed IPO znalazły się na pułapach z dna kryzysu wywołanego przez SNB.
- To ciekawa sytuacja, bo IPO zbiega się z okresem znacznej presji popytowej na rynku korony i jest to także moment bardzo bliski referendum w sprawie brexitu. IPO da inwestorom okazję do zakupu aktywów denominowanych w koronie w momencie, kiedy jest ona już silna – komentował w wypowiedzi dla Bloomberga Jens Naervig Pedersen, analityk Danske Banku.
Notowania euro wyrażone w duńskiej koronie. Im niżej znajduje się kurs, tym korona silniejsza. Na wykresie zaznaczono momenty uwolnienia kursu franka przez SNB oraz IPO Dong Energy. Źródło: Bloomberg.


