Według danych Banku Japonii (BOJ), w październiku 2023 indeks trendu inflacyjnego wzrósł do 2,2 proc. w ujęciu rocznym z 2,0 proc. we wrześniu. To najmocniejszy wzrost tego wskaźnika od co najmniej 2001 r., kiedy to bank zaczął archiwizować porównywalne dane.
Miara, przypominająca nieco wskaźnik inflacji bazowej CPI, odfiltrowana o poddające się mocnym wahaniom koszty paliw i energii jest bacznie monitorowana przez BOJ pod kątem oceny skali wzrostu cen.
Przez ostatnie dwie dekady wskaźnik oscylował wokół zera i dopiero w zeszłym roku zaczął rosnąć, odzwierciedlając falę podwyżek cen dokonywanych przez firmy, przerzucające na konsumentów rosnące koszty surowców.
Opublikowane we wtorek dane będą wywierać jeszcze większa presję na japońskie władze monetarne, które do tej pory uparcie przeciwstawiały się zmianom w swojej polityce, pozostawiając ultraluźne nastawienie. Tworzy to potężny rozdźwięk wobec działań prowadzonych przez inne duże banki centralne przede wszystkim amerykański Fed i EBC, doprowadzając m.in. do historycznego osłabienia japońskiej waluty.
Część obserwatorów rynku twierdzi, że wcześniej czy później BOJ będzie zmuszony odejść od polityki ujemnych stóp procentowych. Na razie jednak szef Banku Japonii Kazuo Ueda studzi te oczekiwania, twierdząc, że „…choć zauważalne są pewne pozytywne oznaki w zakresie płac i inflacji, istnieje jednak duża niepewność, czy ten cykl się wzmocni”.