- Ten rok zakończy się nie tylko kolejnym spadkiem wolumenu sprzedaży piwa, ale być może najgłębszym tąpnięciem na rynku po 1989 r. Po trzech kwartałach wolumen jest już o ok. 7 proc. niżej niż rok temu – mówi Bartłomiej Morzycki, dyrektor generalny Związku Browary Polskie.
W jego ocenie, przy tak dużym ubytku wolumenu również wartościowo rynek najprawdopodobniej znajdzie się pod kreską, ponieważ podwyżki średnich cen nie zrekompensują spadku liczby sprzedanych butelek i puszek. Podkreśla, że wartościowy regres będzie jednak płytszy niż wolumenowy.
Ten rok rozczarował producentów piwa
Rynek piwa znajduje się w trendzie spadkowym od sześciu lat. Tegoroczne wyniki są jednak znacznie gorsze niż ubiegłoroczne. Wówczas sprzedaż piwa zmniejszyła się o 1,7 proc., do ok. 3 mld litrów, po wcześniejszym, znacznie głębszym spadku o 6,9 proc. W ujęciu wartościowym rynek zanotował w 2024 r. symboliczny wzrost o 0,2 proc., osiągając ok. 22,9 mld zł.
Choć większość segmentów radzi sobie słabo, kategorią, która konsekwentnie rośnie jest piwo bezalkoholowe. Od stycznia do końca października jego sprzedaż wolumenowa zwiększyła się – według badającej rynek firmy NielsenIQ – o ok. 2 proc. To tempo jednak wyraźnie słabsze niż w 2024 r., kiedy kategoria urosła o ok. 6 proc.
– Segment piw bezalkoholowych w przyszłym roku powinien zbliżyć się do 8 proc. całego rynku piwa. Oznaczałoby to, że kategoria, która jeszcze niedawno była marginalna stanie się drugą co do wielkości w strukturze rynku piwa w Polsce – komentuje Bartłomiej Morzycki.
Na lekkim plusie utrzymują się również piwa smakowe. Najszybciej topnieje natomiast segment alkoholowego lagera – trend spadkowy trwa od kilku lat i ze szczególną siłą uderza w odmiany mocne.
Dlaczego Polacy piją coraz mniej piwa
Według ekspertów z branży sytuacja jest efektem zmian preferencji konsumenckich, czynników demograficznych i ekonomicznych.
– W minionych latach borykaliśmy się z wysoką inflacją oraz podwyżką akcyzy, co spowodowało wyraźny wzrost średniej ceny piwa. W latach 2020–23 średnia cena wzrosła o 35 proc., czyli ok. 2 zł na puszce lub butelce. W tym okresie zwiększyła się także kaucja na butelkę zwrotną do 1 zł – zauważa dyrektor generalny Związku Browary Polskie.
Według badania Ogólnopolskiego Panelu Badawczego Ariadna połowa konsumentów uważa, że obecna cena piwa jest wysoka lub bardzo wysoka. Wyniki sondażu są spójne z danymi rynkowymi, zgodnie z którymi piwo w Polsce jest droższe niż w Niemczech, Czechach i na Słowacji.
– Konsumenci ograniczają zakupy. Część z nich szuka tańszego alkoholu, bo rosnące koszty życia uszczupliły domowe budżety. Zmiany demograficzne – mniejsza populacja i starzenie się społeczeństwa – również zmniejszają popyt. Co więcej, coraz więcej osób ogranicza spożycie alkoholu ze względów zdrowotnych – mówi Bartłomiej Morzycki.
Rok 2026 może być trudny dla browarów
Największym wyzwaniem najbliższych lat – według branży – będzie system kaucyjny, który znacząco zwiększy koszty logistyczne i finansowe. Kaucja 50 gr na puszkę, odpowiadającą za ok. 50 proc. opakowań z piwem, może dodatkowo podbić cenę w oczach konsumenta, co – zdaniem producentów piwa – ograniczy popyt.
Drugą niewiadomą jest akcyza. Rząd chce by podwyżka wyniosła 15 proc., czyli trzykrotnie więcej niż pierwotnie zakładano w tzw. mapie drogowej. Projekt ustawy przeszedł już przez parlament. Branża liczy na prezydenta, który wcześniej sygnalizował sprzeciw wobec takiej skali wzrostu daniny.
– Kluczowym ryzykiem na 2026 r. pozostaje również nieprzewidywalność polityki państwa wobec alkoholu. Część pojawiających się propozycji może uderzać w piwo i wzmacniać inne segmenty. Dotyczy to zwłaszcza restrykcji wobec piw bezalkoholowych, mimo że trend NoLo, czyli napojów nisko- i bezalkoholowych, cieszy się poparciem wielu rządów UE – podkreśla Bartłomiej Morzycki.
Zauważa, że w dwóch projektach ustaw pojawia się postulat zakazu sprzedaży piwa bezalkoholowego, choć – jak mówi – jest to niezgodne z prawem UE i zdrowym rozsądkiem.
