Brytyjski dziennik „The Evening Standard” informuje, że zespół Roberta Kubicy zdecydował się wziąć pożyczkę w litewskim banku, bo ciągle boryka się z niewystarczającymi wpływami od sponsorów.

Ekipa chce wygrywać. Kasa z Litwy ma dodać zespołowi mocy przed przyszłym sezonem. W budżecie Renault ciągle brakuje środków na walkę z szastającymi milionami zespołami Ferrari, McLarena, Red Bulla, czy Mercedesa.
Istnieje jednak niebezpieczeństwo niespłacenia długu, a wtedy według „The Evening Standard”, Litwini z łatwością przejmą udziały w wyścigowym Renault.
Większościowy pakiet posiada od tego sezonu luksemburski inwestor Gerard Lopez, który fortunę zbił m.in. na komunikatorze internetowym Skype. Ekipa od początku przygotowań do startów łaknęła sponsorów, których przyciągnąć miało m.in. zatrudnienie rosyjskiego kierowcy Witalija Pietrowa.
Problemy ze sponsorami zaczęły się w zeszłym roku, kiedy ujawniono szczegóły dotyczące tzw. afery singapurskiej. Podczas Grand Prix Singapuru w 2008 roku ówczesny szef zespołu Flavio Briatore nakazał Nelsonowi Piquet rozbić samochód, co ułatwiło liderowi Renault Fernando Alonso wygranie wyścigu. Briatore został ukarany dożywotnią dyskwalifikacją, a Renault przeszło totalne oczyszczenie.
Ze sponsorowania zespołu wycofały się m.in. Mutua Madrilena, Pepe Jeans i najważniejszy partner bank ING, który pompował w rozwój bolidów dziesiątki milionów euro rocznie.
