W trakcie wtorkowej sesji rentowność benchmarkowych japońskich 10-letnich obligacji podskoczyła aż o 2,5 punktu bazowego osiągając pułap 0,965 proc. co jest wartością widziana po raz ostatni w 2013 r. Jeszcze mocniej bo o ponad 3 pb wzrosły zyski z 20-letnich papierów do 1,77 proc. Z kolei obligacje z 30-letnim terminem zapadalności podniosły swoje rentowności do najwyższego pułapu od 2011 r.
Tak znaczące, jak na japoński dług, charakteryzujący się ogromną stabilnością, wzrost rentowności wynika przede wszystkim z decyzji Banku Japonii o ograniczeniu skupu rządowych obligacji. Inwestorzy spekulują, że taka decyzja jest sygnałem, że bank centralny jest gotowy tą drogą łagodzić presję na zachwianego jena. Mówi się, że BOJ przyspieszy tempo normalizacji polityki pieniężnej by w ten niebezpośredni sposób wesprzeć krajową walutę. W przypadku Japonii bank centralny unika bezpośrednich interwencji na rynku walutowym, pozostawiając takie działania w gestii rządu.
Kolejna operacja skupu obligacji odbędzie się w najbliższy piątek (17 maja), a inwestorzy spodziewają się ponownego obniżenia kwoty zakupu.
Chociaż wyższe rentowności obligacji mogą wesprzeć jena, zwiększając ich atrakcyjność dla japońskich inwestorów, na rynku walutowym panuje sceptycyzm co do tego, czy BOJ pozwoli na zbyt gwałtowny wzrost rentowności.
Może to jednak, choć nieznacznie zmniejszyć przepaść w rentownościach względem konkurencyjnych amerykańskich obligacji wynikającą z różnic w polityce pieniężnej prowadzonej przez ultraliberalny BOJ i jastrzębi Fed.