RESORT ŁĄCZNOŚCI: LICENCJE SĄ WAŻNE
Według opinii prawnej MŁ, telekoncesje były wydawane zgodnie z prawem
Resort łączności posiada już opinię prawną w sprawie ważności 22 telekoncesji, wartych ponad 2,8 mld zł. Zdaniem prawników, działających na zlecenie MŁ, kolejni trzej ministrowie mieli prawo do wydawania koncesji na mocy rozporządzenia.
Z drugiej strony przyznają oni jednak, że NSA i Trybunał Konstytucyjny — jedyne organy uprawnione do wydania wyroku w tej sprawie — dotychczas tego nie zrobiły. Sprawa nadal pozostaje zatem nie rozstrzygnięta.
O wątpliwościach specjalistów od prawa konstytucyjnego dotyczących tego, że kolejnych trzech ministrów łączności: Marek Zdrojewski, Maciej Srebro i Tomasz Szyszko wydawali lokalne koncesje telekomunikacyjne na mocy rozporządzenia, pisaliśmy 12 lipca. Niepokój naszych rozmówców budzi kwestia, czy ustawa o łączności tak daleko oddaje rozporządzeniu możliwość regulacji rynku. Część z nich twierdzi wręcz, że ustawa nie zawiera takiego upoważnienia, a w związku z tym decyzje o przyznaniu 22 koncesji Trybunał Konstytucyjny mógłby uznać za nieważne. Wczoraj resort łączności ujawnił swoją opinię w tej sprawie. Zgodnie z przypuszczeniami, interpretuje ona przepisy na korzyść ministerstwa.
Tak musiało być
— Trudno było oczekiwać innej opinii. Resort nie może podcinać gałęzi, na której siedzi, tym bardziej że przyznanie się do błędu wiązałoby się z trudnymi do przewidzenia konsekwencjami, a na pewno dużym chaosem na rynku — twierdzi specjalista od prawa telekomunikacyjnego.
Zdaniem autorów opinii przygotowanej dla resortu, minister ma prawo na mocy upoważnienia zawartego w art. 14 ustawy o łączności wydać akt wykonawczy w formie rozporządzenia, bez konieczności nowelizacji ustawy. Upoważnienie do wydania aktu wykonawczego zawarte w art. 14a spełnia wymogi dotyczące upoważnień do wydania np. rozporządzenia, obowiązujące do czasu wejścia w życie Konstytucji RP. Nowe wymogi w tej kwestii wprowadzone w Konstytucji z 1997 roku nie obowiązują natomiast w stosunku do ustaw uchwalonych przed wejściem w życie obowiązującej ustawy zasadniczej.
— Nie zgadzam się z taką argumentacją. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy zgodnie z ustawą minister miał wystarczającą delegację do wydania rozporządzenia, na mocy którego ogłaszał przetargi. Delegacja ustawowa powinna być szczegółowa, a ta zawarta w art. 14a nie jest. Co do tego nie mam wątpliwości. Uważam natomiast, że minister ma prawo do ogłoszenia przetargu, ale raczej nie na mocy tego rozporządzenia — twierdzi jeden z rozmówców.
Dwie różne interpretacje
W opinii, którą dysponuje resort łączności, czytamy również: „Ocena legalności wykonywania upoważnienia z art. 14a wymaga ustalenia nie tylko dopuszczalności wydania rozporządzenia, ale także sposobu wykonywania dwóch części upoważnienia zawartego w tym przepisie. Żaden z kilku sposobów przeprowadzania przetargów nie został zweryfikowany przez Naczelny Sąd Administracyjny czy też przez Trybunał Konstytucyjny. Nie są znane również orzeczenia sądowe, które bezpośrednio dotyczyłyby zagadnień przeprowadzania przetargów na podstawie art. 14a ustawy o łączności. Dlatego ta opinia oparta jest głównie na ustaleniach doktryny prawa administracyjnego oraz m.in. opiniach organów doradczych, w szczególności Rady Legislacyjnej przy Prezesie Rady Ministrów”.
Możliwe, że sprawa zostałaby wyjaśniona — przez upoważnione do tego organy — przy okazji konfliktu o koncesję warszawską na linii Netia - MŁ. Żadna z dwóch rozpraw, które odbyły się w NSA, nie zostały jednak zakończona wydaniem orzeczenia. Wciąż mamy zatem do czynienia z dwoma interpretacjami problemu i trudno wskazać, która z nich jest bliższa prawdy.