W przypadku obu benchmarkowych odmian ropy aprecjacja sięga grubo powyżej 1 proc. a ceny przebiły ważne poziomy wsparcia.
Grudniowe kontrakty na amerykańską odmianę ropy WTI drożały w poniedziałek nad ranem o 1,74 proc. (1,21 USD) oscylując przy poziomie 70,70 USD za baryłkę. Z kolei globalny benchmark Brent zyskiwał 1,61 proc. wahając się na pułapie 74,28 USD/b.
Kontynuacja zwyżki na ropie jest pokłosiem wczorajszej informacji o decyzji sojuszu OPEC+ w sprawie zwiększenia wydobycia ropy. Alians drugi raz opóźnił uruchomienie programu stopniowego powrotu do normalnych poziomów produkcyjnych. Tym razem przesunięcie obejmuje jeden miesiąc. Poprzednio, na podstawie wrześniowej decyzji, termin ten opóźniono o dwa miesiące z października na grudzień.
Już w czerwcu 23 kraje skupione w sojuszu OPEC+, pod przewodnictwem Arabii Saudyjskiej i Rosji deklarowały chęć stopniowego odejścia od dobrowolnych cięć produkcyjnych, których zadaniem było zarówno zmniejszenie nadpodaży surowca, jak i wsparcie cen.
Niestety ta polityka nie przyniosła efektów, a ceny ropy poddały się sięgającej niemal 20 proc. korekcie spadkowej. I to właśnie zbyt niski poziom wyceny surowca stał się uzasadnieniem dla niedzielnej decyzji OPEC+.
Grupa zamierza stopniowo wycofywać redukcję produkcji o 2,2 mln baryłek dziennie w ciągu najbliższych miesięcy, a kolejne cięcia produkcji o 3,66 mln bpd będą obowiązywać do końca 2025 r. Alians miał w planach zwiększyć początkowo wydobycie o 180 tys. bpd od grudnia.