Rosja na głodzie

Adam Sofuł
opublikowano: 2008-12-24 00:00

Epoka taniego gazu dobiegła końca — zapowiedział premier Rosji Władimir Putin, podczas moskiewskiego spotkania państw eksporterów gazu. Deklaracja na pozór na szokująca w sytuacji, gdy od kilku miesięcy ceny ropy (a w ślad za nimi i gazu) lecą na łeb na szyje. Czyżby to tylko kolejna pogróżka, do jakich Rosja nas w ostatnich czasach przyzwyczaiła. Niekoniecznie. Samo moskiewskie spotkanie interpretowane jest jako krok w stronę gazowego OPEC — sami uczestnicy zaprzeczają, że zaczęli tworzenie kartelu, ale nie wykluczają takiego kroku w przyszłości. Sojusz Iranu, Rosji i Kataru, które dysponują 60 proc. światowych złóż dałby gazowemu OPEC potężny wpływ na cenę surowca. Nie należy go demonizować, bo także w naftowym OPEC zdarzają się rozbieżności, bywa, że niektórzy członkowie łamią ustalone limity wydobycia, niewątpliwie jednak wzmocniłoby to pozycję producentów gazu wobec jego odbiorców.

Rosji na tym wzmocnieniu może zależeć szczególnie. Przesadą byłoby wprawdzie twierdzenie, że ten kraj w ostatnich latach funkcjonował jedynie dzięki wartkiemu strumieniowi petrodolarów, jednak to właśnie wpływy z handlu ropą i gazem pozwoliły ustabilizować sytuację w Rosji — przypomnijmy, że kilkanaście lat temu problemy z wypłatą pensji i emerytur były powszechne. Wysokie ceny ropy i gazu dały Rosji parę lat względnego spokoju. Teraz ten spokój może prysnąć, tym bardziej że wzorem wielu naftowych mocarstw Rosja zaniedbała niezbędne reformy i inwestycje. Odurzona petrodolarami uwierzyła na powrót, że taka prosperity będzie trwać wiecznie. Tym przykrzejsze jest teraz przebudzenie (globalny kryzys też robi swoje). Rosja zaczyna przypominać narkomana na głodzie.

Globalna recesja nie zwiastuje raczej powrotu surowcowej hossy, tym bardziej że znaczną część cenowych rekordów można przypisać bańce spekulacyjnej. Rosja, która dość często traktowała surowce energetyczne jako środek politycznego nacisku, ma coraz mniejszą swobodę w jego stosowaniu. Zresztą traktowanie surowców jako politycznej broni raczej dotychczas hamowało powstawanie gazowego kartelu — o ile wspólnym celem może być zarobek na gazie, to interesy polityczne krajów członkowskich nie zawsze są tożsame. Dziś Rosja staje przed wyborem, czy ropa i gaz to polityka, czy tylko interes. W ostatnich latach polityka i interes w tej branży tak się zapętliły, że teraz trudno je rozdzielić. Nic nie wskazuje na to, by Rosja chciała to uczynić, o czym świadczą doniesienia na temat niedawnych negocjacji z Białorusią — korzystny kontrakt w zamian za uznanie Abchazji i Osetii Południowej. Na razie zapowiedzi gazowego kartelu i drogiego gazu są ostrzeżeniem, że Rosji nie wolno lekceważyć. Dziś to tylko pogróżka. Niekiedy jednak niektóre pogróżki się spełniają…

Adam Sofuł