
„Puls Biznesu”: Rynek ekologicznych kosmetyków i produktów spożywczych rośnie tak szybko, że włączając się w ten wyścig teraz, można wiele wygrać?
Anna Drzewiecka, członek zarządu Vertigo Farms: Można i taki był nasz zamysł. Decyzja o założeniu Vertigo była poprzedzona dogłębną analizą światowych trendów w obszarze wykorzystania składników roślinnych w przemyśle kosmetycznym czy farmaceutycznym. Rynek ekstraktów roślinnych osiągnął w 2019 r. wartość 23,7 mld USD (segment wyciągów ziołowych szacuje się na 6 mld USD), a jego prognozowaną wartość na 2025 r. oszacowano na 59,4 mld USD, co oznacza uśredniony roczny przyrost wartości na poziomie 16,5 proc. Wysoka dynamika wzrostu wartości tego rynku jest efektem rosnącej świadomości skutków ubocznych składników syntetycznych oraz wartości prozdrowotnych, jakie oferują dla zdrowia ekstrakty surowców pochodzenia naturalnego.
Wy jednak nie dostarczacie gotowych produktów, ale ich ważne składniki – ekstrakty. Jak ważne?
To zależy od rodzaju produktu. W tych masowych, mimo silnej komunikacji marketingowej, często znajdują się śladowe ilości aktywnych substancji roślinnych. Natomiast w produktach ze średniej półki oraz premium wysokojakościowe ekstrakty są ważnym składnikiem formulacji. Ofertę kierujemy właśnie do tych dwóch segmentów, ponieważ jesteśmy w stanie zapewnić podwyższoną jakość, świeżość – a co za tym idzie: bioaktywność – oraz powtarzalność dostarczanego ekstraktu. Dodatkowo każdy ekstrakt dostarczamy 365 dni w roku.
Ciekawy jest sposób, w jaki pozyskujecie ekstrakty. Jak przebiega proces uprawy roślin na pionowych farmach?
Proces uprawy roślin na ekstrakty rozpoczęliśmy jako pierwsi w Europie. Uprawa rozpoczyna się od tzw. kiełkownicy. Tu roślina znajduje się mniej więcej przez tydzień, aż osiągnie kilka centymetrów wzrostu. Po tym czasie rośliny są przenoszone na główną instalację, gdzie spędzają koleje 3-4 tygodnie w zależności od gatunku. Każdy gatunek ma optymalne warunki nawodnienia, oświetlenia oraz odżywienia, dzięki czemu możemy wpływać na zawartość pożądanej substancji w roślinie. Po miesiącu rośliny są ścinane, a następnie liofilizowane – zostaje z nich wyciągnięta cała woda. Taki przygotowany susz umieszczamy w ekstraktorze CO2 – podczas procesu nie stosujemy żadnych rozpuszczalników, które mogłyby w jakikolwiek sposób zanieczyścić ekstrakt lub środowisko. Tak uzyskany ekstrakt jest czystą roślinną esencją – bez rozpuszczalników i innych pozostałości.
Kluczowa różnica między nami a firmami uprawiającymi rośliny w tradycyjny sposób tkwi w tym, że nie jesteśmy uzależnieni od warunków pogodowych, więc prowadzimy uprawę przez cały rok i jesteśmy w stanie zachować powtarzalność właściwości ekstraktu.

Jakie efekty udaje się wam uzyskać w porównaniu z tradycyjnymi metodami?
Przede wszystkim nasz ekstrakt charakteryzuje się podwyższonymi parametrami jakościowymi. Można żartować na temat zawartości cukru w cukrze, ale tak właśnie jest – w naszych ekstraktach jest dużo więcej substancji aktywnych – często więcej o 300 czy 400 proc. To pozwala na zmniejszenie dozowania nawet o 60 proc. w finalnym produkcie przy jednoczesnym zachowaniu lepszych właściwości fizycznych, jak zapach i smak.
Dodatkowo uprawiamy zioła w sposób ekologiczny – nasze ekstrakty są pozbawione pestycydów i innych pozostałości rolnictwa tradycyjnego. Cały proces ma również mnóstwo „zielonych” filarów – oszczędność wody czy brak rozpuszczalników wpływających w destrukcyjny sposób na środowisko.
Współorganizatorami drugiej edycji konkursu Huawei Startup Challenge są Huawei Polska oraz Startup Academy. Inicjatywa jest kierowana do polskich startupów pozytywnego wpływu, które pomagają rozwiązywać globalne problemy ekologiczne. Udział w konkursie stanowi szansę na zaistnienie z innowacyjną technologią na jednej z największych startupowych scen w Europie Środkowej i Wschodniej oraz pozyskanie wartościowej wiedzy rynkowej dzięki wsparciu ludzi nauki, biznesu i sektora publicznego, tworzących jego kapitułę. Ponadto zdobywca pierwszego miejsca otrzyma 100 tys. zł, drugiego 60 tys. zł, a trzeciego 40 tys. zł. Przewidziana jest też nagroda Krajowej Izby Klastrów Energii w postaci 10 tys. zł i wsparcia mentoringowego.
Więcej o konkursie na: https://huaweistartupchallenge.pl/
Postawiliście na połączenie roli hodowców roślin na ekstrakty i ich producentów, by skrócić łańcuch dostaw. Jak biznes przyjął wasze podejście?
Na tyle entuzjastycznie, że po kilku publikacjach w mediach nawiązaliśmy kontakt z osobami z przemysłu farmaceutycznego. Skrócenie dostaw ma wiele atutów. Ekstrakt jest świeży, dostępny 365 dni – nawet w wypadku zerwania łańcuchów dostaw, jaki miał miejsce podczas pandemii. Eliminujemy ślad węglowy (większość ekstraktów jest transportowana z krajów Dalekiego Wschodu), a produkcja jest utrzymania w trendzie traceability – gwarantujemy całkowitą przejrzystość podchodzenia surowca już od nasiona.
Uprawa bazylii, kolendry i bakuchi pewnie nie zaspokaja waszych ambicji. Docelowo jak bardzo chcielibyście rozszerzyć asortyment?
Pracujemy nad kolejnymi podstawowymi ziołami jak tymianek i mięta, ale w ramach projektu NCBR pracujemy nad bardziej unikatowymi gatunkami. Wspólnie z Uniwersytetem Rolniczym w Krakowie i Instytutem Nowych Syntez Chemicznych (Sieć Badawcza Łukaszewicz), który jest naszym kluczowym partnerem, realizujemy projekt dofinansowany przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju na prawie 4 mln zł. Jego zakończenie jest planowane na koniec 2023 r.
W ramach projektu badamy dużo bardziej zaawansowane rośliny, m.in. eszolcję kalifornijską, arcydzięgla litwora, dziurawca zwyczajnego i dzwonka irlandzkiego. Pierwsza z wymienionych roślin zawiera dużo substancji opioidalnych wykorzystywanych w leczeniu różnych chorób, ponieważ zgodnie z aktualnym stanem wiedzy nie uzależniają, a przynoszą dobre efekty. Przy okazji odkryliśmy, że eszolcja kalifornijska zawiera silny antyoksydant stosowany np. w leczeniu stanów zapalnych i w terapiach nowotworowych, a pozyskiwany do tej pory tylko z alg morskich. Jesteśmy na etapie badań ilościowych, więc nie czas na odtrąbienie sukcesu, ale wyniki są bardzo obiecujące.
Podkreślacie, że krajowi producenci nie wyczerpują popytu na ekstrakty, przez co silną pozycję mają dystrybutorzy składników importowanych. Widzicie więc dla siebie dość miejsca na rozwój?
Tak, bo zapotrzebowanie jest duże. Kolejnym krokiem, który czeka nas wkrótce, jest skalowanie możliwości produkcyjnych. Obecnie jesteśmy w stanie prowadzić badania i obsłużyć zapotrzebowanie części produktów, ale obsługa dużych firm wymaga od nas kilkakrotnego wzrostu skali. Na szczęście z przeprowadzonych przez nas badań wynika, że nasze ekstrakty są aż 63-krotnie bardziej wydajne od tych powszechnie stosowanych. W tym kwartale chcemy sfinalizować rozmowy z dwoma producentami farmaceutycznymi, by uzyskać odpowiedź na to, jak dużych mocy potrzebujemy. By sfinalizować inwestycje, będziemy również potrzebować kapitału – zaczynamy rozglądać się za możliwościami, jakie dają fundusze inwestycyjne. Do tej pory finansowaliśmy się pieniędzmi z UE oraz skorzystaliśmy z wsparcia aniołów biznesu.
A jak zapatrujecie się na swoją obecność za granicą? Gdzie perspektywy byłyby największe?
Myślimy o zagranicznej ekspansji poważnie, zwłaszcza w kierunku Zachodu. Najmocniej przyglądamy się dwóm rynkom. Pierwszym jest Szwajcaria – jeden z naszych inwestorów stamtąd pochodzi, więc będzie w stanie nas wesprzeć, a w dodatku w tym kraju cena naszych ekstraktów nie będzie stanowił dużej bariery. Drugi rynek to Francja – co trzeci kosmetyk jest w jakiś sposób związany z tym krajem, więc perspektywy są ogromne. Jeszcze w tym roku chcemy postawić pierwsze kroki za granicą.
Na jakim etapie rozwoju uprawy i sprzedaży jesteście?
Przeprowadziliśmy już badania i testy oraz pierwszy pilotaż. Teraz weryfikujemy, ile ekstraktów i w jakich cenach będziemy w stanie dostarczać.
W Huawei Startup Challenge możecie wygrać pieniądze na wsparcie rozwoju, jednak co poza tym daje wam uczestnictwo w konkursie?
Jest to dla nas forma promocji, ale przede wszystkim dostajemy spojrzenie z zewnątrz na nasz pomysł i model biznesowy, cenne uwagi dotyczące tego, co można by zmienić, co ulepszyć. Gdy długo się nad czymś pracuje, łatwo stracić dystans, a jurorzy i mentorzy są w stanie wskazać coś, co nam umknęło. Na przykład byliśmy przekonani, że przedstawiamy nasz pomysł prosto i jasno osobom, które nawet nie słyszały o farmach wertykalnych i ekstrakcji nadkrytycznej CO2. Okazało się, że niekoniecznie. Dzięki uczestnictwie dowiedzieliśmy się, jak zobrazować nasze metody działania i jakiego języka używać, by uprościć temat, jednocześnie go nie spłaszczając. To przyda nam się szczególnie w rozmowach z potencjalnymi inwestorami.
Wykorzystując zdobyte dotychczas doświadczenie, jak bardzo chcielibyście rozwinąć firmę jeszcze w tym roku?
Naszym priorytetem jest rozpoczęcie regularnej sprzedaży. Tematów badawczych mamy mnóstwo. Chcemy m.in. realizować kolejne kroki w projekcie dofinansowanym przez NCBR, w którym napotykamy na różne niespodzianki. Nauka potrafi zaskakiwać. Na przykład do prac nad szałwią podchodziliśmy z myślą, że to pospolite zioło, o którym wszystko wiadomo, a okazuje się inaczej. Nauka o roślinach, substancjach w nich zawartych i ich wpływie na zdrowie to wciąż olbrzymie pole do badań.