W tak niesprzyjających warunkach rynkowych jak obecnie Fed w ostatnich czterech dekadach podnosił stopy zaledwie dwukrotnie.
Choć 87 spośród 89 ankietowanych przez Bloomberga ekonomistów zapowiada, że na kończącym się dzisiaj posiedzeniu Fed dokona czwartej w tym roku podwyżki stóp, to według inwestorów szanse na to spadają. Prawdopodobieństwo podwyżki spadło do 67 proc. z obserwowanych jeszcze na początku grudnia 80 proc., wynika z notowań instrumentów opartych na stopie procentowej. Wszystko przez zawirowania rynkowe, które w tym tygodniu sprowadziły indeks S&P500 oraz ceny ropy brent najniżej od 14 miesięcy. Obecnie S&P500 notuje ujemną stopę zwrotu za 3, 6 oraz 12 miesięcy, a w takich warunkach od roku 1980 Rezerwa Federalna zdecydowała się na podwyżkę tylko dwa razy, oblicza agencja Bloomberg. Do rezygnacji z podwyżki Fed wzywa nie tylko prezydent Donald Trump (co może okazać się przeciwskuteczne, jeśli decydenci będą chcieli zamanifestować swoją niezależność), ale i coraz większa grupa przedstawicieli świata finansów.- Fed ma twardy orzech do zgryzienia. Rynki mówią mu „już dość”, jednak dane z realnej gospodarki wskazują, że kolejna podwyżka jest uzasadniona – komentuje w rozmowie z Bloombergiem David Rosenberg, główny ekonomista i strateg towarzystwa Gluskin Sheff + Associates.Jeśli Fed zdecyduje się na zaostrzenie polityki, będzie to pierwsza od 1994 r. taka decyzja, której towarzyszą ujemne stopy zwrotu z S&P500 za 3, 6 i 12 miesięcy. Od 1980 r. kiedy następowała podwyżka stóp, średnie przeszłe stopy zwrotu z indeksu S&P500 sięgały w horyzoncie 3-miesięcznym 4,1 proc., w 6-miesięcznym 6,9 proc., a w 12-miesięcznym 11 proc. Wprawdzie wcześniej, w latach 70., Fed często pomijał aspekt dekoniunktury rynkowej, by za pomocą podwyżek stóp walczyć z inflacją. Jednak w ostatnich sześciu latach dynamika cen nie wychodziła powyżej 3 proc., w porównaniu ze średnią za lata 70. sięgającą 7 proc., a kształtujący się w okolicach 3,5 proc. wzrost gospodarczy również ciężko uznać za sygnał przegrzewania się gospodarki.Zdaniem Jeffreya Gundlacha, głównego zarządzającego towarzystwa DoubleLine Capital, o tym, że Fed nie powinien podnosić stóp, świadczą sygnały z rynków obligacji oraz oczekiwania spowolnienia gospodarczego. W niedzielnym komentarzu dla dziennika Wall Street Journal inwestor-miliarder Stan Druckenmiller wezwał Fed do rezygnacji z zaostrzania polityki, w sytuacji gdy gospodarki spowalniają, a ceny aktywów spadają. Wyraźne pogorszanie się warunków płynnościowych, podobnie jak pogorszenie koniunktury na giełdzie nowojorskiej, trwa już od początku października, zauważa Stan Druckenmiller.„Wierzymy, że gospodarka USA może w przyszłym roku utrzymać solidny wzrost, jednak Fed i administracja rządowa nie mogą popełnić żadnego błędu” – zaznacza Stan Druckenmiller.Przecena na giełdzie nowojorskiej postępuje, w miarę jak w komentarzach specjalistów coraz częściej pojawiają się ostrzeżenia przed recesją. Zdaniem części strategów obecne pogorszenie nastrojów na rynkach wyprzedza to, co dopiero może stać się w amerykańskiej gospodarce, która w obecnym cyklu ma za sobą już osiem podwyżek stóp, a jednocześnie staje przed problemami takimi jak spowolnienie globalne, napięcia handlowe z Chinami oraz brexit. O tym, że Fed bierze pod uwagę warunki rynkowe, świadczy fakt, że w ostatnich komentarzach decydentów przybyło wzmianek o „stabilności finansowej” (jest ich najwięcej od początku roku), zaś ubyło wzmianek o „inflacji” i „zatrudnieniu”, wynika z danych firmy badawczej Bianco Research.Mimo to Bank of America ocenia, że to nie wystarczy, by do przerwy w podwyżkach rzeczywiście doszło już na grudniowym posiedzeniu. Jay Powell podwyższył stopy po lutowej wyprzedaży na Wall Street, a to oznacza, że mniej obawia się o rynki finansowe niż Janet Yellen w 2015 r. (wówczas Fed wprawdzie dokonał pierwszej w cyklu podwyżki stóp w grudniu, jednak potem przez 12 miesięcy wstrzymywał się z kolejnymi), argumentują specjaliści BofA.