Rosnąca produkcja i rosnący popyt na ropę w USA

Dorota Sierakowska, analityk surowcowy DM BOŚ
opublikowano: 2021-12-30 10:02

Notowania ropy naftowej dzisiaj rano wyhamowały zwyżkę z ostatnich dni, jednak nadal na rynku tym utrzymują się wypracowane poziomy cenowe – w przypadku ropy WTI, znacząco przekraczające 76 USD za uncję, a dla ropy Brent pozostające w rejonie 79 USD za uncję.

Wczoraj ważnym akcentem na rynku ropy naftowej okazały się dane ze Stanów Zjednoczonych. Cotygodniowy raport Departamentu Energii na temat zapasów paliw w USA pokazał bowiem, że zapasy ropy naftowej w tym kraju w poprzednim tygodniu spadły o 3,58 mln baryłek, wobec oczekiwań nieco mniejszej zniżki, bo o około 3,1-3,2 mln baryłek. Co więcej, jednocześnie spadły zapasy benzyny oraz destylatów, odpowiednio o 1,46 mln baryłek i 1,73 mln baryłek – przy czym w obu przypadkach spodziewano się jedynie symbolicznej zniżki.

Z jednej strony, dane te zostały odebrane pozytywnie, ponieważ świadczą one o odradzającym się popycie na paliwa w Stanach Zjednoczonych. Z drugiej strony, trudno było się im dziwić, bowiem Amerykanie zaczęli już okres świątecznych wyjazdów, który sezonowo wiąże się ze zwiększonym popytem na paliwa.

Poza tym, oprócz popytu na ropę, rośnie także produkcja tego surowca w Stanach Zjednoczonych. Według danych Departamentu Energii, w poprzednim tygodniu zwyżkowała ona do poziomu 11,8 mln baryłek dziennie, co jest najwyższym poziomem od maja 2020 r.

Rosnąca produkcja ropy naftowej na świecie (nie tylko w USA, lecz także w innych krajach, w tym państwach OPEC+) jest głównym czynnikiem ryzyka dla cen ropy naftowej w 2022 roku, zwłaszcza w obliczu niepewności związanej z pandemią, a co za tym idzie, z popytem na ten surowiec.