We France Telecom, właścicielu 49 proc. Telekomunikacji Polskiej (TP), zaszła epokowa zmiana. Fotel CEO objął 1 marca Stéphane Richard, powiązany z ekipą prezydenta Francji.

Zastąpił Didiera Lombarda, wieloletniego prezesa FT, który utrzymał co prawda funkcję do końca kadencji, ale został odsunięty od bieżącego zarządzania firmą. Jak wytknęły mu francuskie media, nie pozbawiło go to 1,65 mln EUR rocznej pensji, którą będzie wciąż pobierał jako prezes FT. Znaczące jest, że Didier Lombard rozstał się z funkcją wcześniej, niż przewidywano: miał odejść w 2011 r.
Stéphane Richard, który przyszedł do FT w ubiegłym roku, miał zajmować do tego czasu pozycję numer dwa w firmie. Ale, jak pisał "Financial Times", dążył do przyspieszenia zmiany warty obawiając się, że nastrój tymczasowość sparaliżuje możliwości zmian w trzecim co do wielkości europejskim telekomie. Szybkie działania są konieczne choćby ze względu na ponurą atmosferę panującą wokół FT, spowodowaną serią samobójstw pracowników, nie mogących sobie poradzić z restrukturyzacją telekomunikacyjnego molocha, w którym skarb państwa francuskiego ma 27 proc. udziałów.
Ile FT w Tepsie
Co to wszystko ma wspólnego z
Telekomunikacją Polską? Oficjalnie — niewiele.
"Nominacja pana Stephana
Richard na stanowisko CEO nie wpłynie na zmianę zaangażowania France Telecom w
Polsce ani w Telekomunikacji Polskiej. Polska jest bardzo ważnym krajem dla
Orange i nie ma powodu nic zmieniać" — napisało w oświadczeniu dla "PB" biuro
prasowe FT.
W rzeczywistości jednak sporo może się zmienić.
— FT ma
bardzo duży wpływ na działalność operacyjną TP. Wystarczy, że francuski
właściciel zaleci: teraz stawiamy na poprawę marży EBITDA, i może się zmienić
całe podejście TP do rynku. Albo, nowy zarząd zakwestionuje porozumienie z
Urzędem Komunikacji Elektronicznej (UKE), które było dla poprzedniego zarządu FT
trudne do przełknięcia — mówi osoba zbliżona do zarządu TP.
Cięcia i związki
Na razie Stéphane Richard zadeklarował,
że będzie ostrożniej podchodził do inwestycji FT — zarówno do ewentualnych
megafuzji (takich jak nieudane połączenie francuskiego operatora z TeliaSonera),
jak i do inwestycji w treści audiowizualne: filmy czy prawa do transmisji
sportowych. Zdaniem analityków, najważniejszym zadaniem nowego prezesa jest
porozumienie z francuskimi związkami zawodowymi. A to może utrudnić planowane
cięcia kosztów.
— Wszystkie wielkie korporacje w trudnym dla siebie okresie
bardzo chętnie sięgają do kieszeni zagranicznych spółek zależnych. Można się
spodziewać, że FT podąży w tym kierunku, by poprawić swoje wyniki, choć FT nie
uratuje się kosztem TP, bo skala działalności polskiego operatora jest
stosunkowo niewielka w porównaniu z francuskim właścicielem — mówi Tomasz
Kulisiewicz z Audytela.
Na razie nowy prezes zmienił zarząd. Odpowiedzialny
za rynek polski Olivier Barberot pozostanie wiceprezesem ds. human resources do
końca roku. Potem ma się zająć sprawami międzynarodowymi w FT.
— Zmiana
zarządu spółki matki oczywiście może mieć wpływ na TP, choć nie w krótkim
terminie. Najpierw nowy prezes pewnie będzie chciał zrobić przegląd dokonań
jednostek. Poza tym dopiero poznaliśmy nowa strategię TP. Nie wiem, czy w tak
krótkim czasie spółka zdecyduje się na istotne zmiany, bo to kreowałoby szum
medialny — mówi Waldemar Stachowiak, analityk Ipopema Securities.