Sprzedaż obligacji z tzw. „emerging markets” prawdopodobnie spadnie w tym roku do najniższego poziomu od siedmiu lat. Mniej emisji z Brazylii, Turcji i innych państw zmusza banki do redukcji prowizji i zatrudnienia – donosi agencja Bloomberg.
W pierwszych dziewięciu miesiącach roku rządy i spółki z rynków wschodzących wyemitowali obligacje zagraniczne o wartości 31,6 mld USD w porównaniu z 38,4 mld USD w analogicznym okresie 2001 r. To najgorszy wynik od 1995 r., gdy Meksyk zrezygnował ze sztywnego kursu swej waluty do dolara, wywołują panikę na światowych rynkach.
Analitycy tłumaczą zjawisko awersją inwestorów do papierów o wysokim ryzyku, co jest następstwem spowolnienia gospodarczego. Dlatego rentowność obligacji musiała wzrosnąć, co z kolei zwiększyło koszty zadłużenia, skutecznie zniechęcając emitentów do emisji. NA rynku zaważyło też zamieszanie polityczne w Turcji i Brazylii. Mniej pożyczają też Polska, Węgry i inne kraje europejskie, bo wchodząc do Unii Europejskiej są pod naciskiem jej władz, które domagają się cięcia wydatków budżetowych.
W ubiegłym miesiącu ABN Amro musiał zwolnić 15 osób zatrudnionych w dziale „emergin markets”. Wcześniej 25 osób zwolnił BNP Paribas. Banki ograniczają też prowizję za emisje. Gdy w maju Rumunia emitowała 700 mln euroobligacji, J.P.Morgan, DB i ING zainkasowali tylko 0,275 proc. tej sumy. Dwa lata wcześniej Salomon Smith Barney i ING wytargowali od Rumunów 0,7 proc. opłaty.
ONO