Rynek wtórny bardzo w tyle

Joanna DobosiewiczJoanna Dobosiewicz
opublikowano: 2014-12-02 00:00

Mieszkania na rynku wtórnym tylko pozornie są tańsze niż te z rynku pierwotnego. Również popyt na te lokale nie jest zbyt duży.

Mimo zbliżającego się terminu wejścia w życie obowiązku posiadania przez osoby ubiegające się o kredyt hipoteczny wyższego — 10-procentowego wkładu własnego, nic nie zapowiada spodziewanego wzrostu popytu na wtórnym rynku mieszkań. Ceny na rynku pierwotnym nie wzrosły znacząco.Przeciętna jest na nim o 13,4 proc. wyższa niż na rynku wtórnym. Mimo to popyt na nowe mieszkania jest wciąż znaczny. Średnie ceny transakcyjne na rynku pierwotnym są zwykle wyższe niż na wtórnym. To jednak rozkłada się bardzo różnie w poszczególnych miastach.

— W minionym kwartale w niektórych miastach ceny rosły na rynku pierwotnym, a spadały na wtórnym. Działo się tak np. w Łodzi i Olsztynie. Odwrotnie było natomiast np. w Bydgoszczy, gdzie koszty nowych lokali spadły, a używanych wzrosły. Warto też dodać, że choć dane NBP tego nie pokazują, wysokość cen jest różna nawet dla poszczególnych dzielnic w dużych miastach — mówi Jarosław Sadowski, główny analityk firmy Expander.

Dane Narodowego Banku Polskiego pokazują, że różnica na korzyść rynku wtórnego może wahać się od kilku do kilkudziesięciu procent. Przykładowo, w Krakowie od początku 2013 r. do III kwartału 2014 r. różnica między cenami nie przekroczyła 5 proc. Jej poziom trzykrotnie był niższy od zera. To oznacza, że w I, III, i IV kwartale 2013 r. wyższe ceny transakcyjne miały lokale używane. Niewielkie zróżnicowanie przeciętnych kosztów zakupu 1 mkw. można zaobserwować także na warszawskim rynku pierwotnym i wtórnym.

— Zarówno w Warszawie, jak i w Krakowie różnice związane z położeniem nowych oraz używanych mieszkań obniżają ogólny wynik. Konkurencyjność cenowa budowanych lokali często jest rezultatem dużej odległości od centrum miasta. Intensywna zabudowa peryferyjnych części Warszawy i Krakowa (np. Białołęki oraz Dębników) przyczynia się do obniżania średniej ceny transakcyjnej na rynku pierwotnym. To zjawisko jest mniej widoczne w miastach, które cechują się niższym kosztem zakupu dobrze położonych gruntów inwestycyjnych (np. Poznań, Wrocław i Gdańsk) — wyjaśnia Andrzej Prajsnar z portalu RynekPierwotny.pl.

Wiele osób przy wyborze między mieszkaniem z rynku wtórnego i pierwotnego kieruje się przekonaniem, że przy tym drugim czeka je dodatkowe wydatki związane z wykończeniem lokalu. Nie zawsze jednak używane mieszkanie jest w idealnym stanie. Część używanych lokali wymaga sporych nakładów. Mieszkania do generalnego remontu na największych rynkach stanowią 20–25 proc. całej sprzedaży. Odsetek lokali wymagających odświeżenia jest zbliżony. Różnice między nowymi i używanymi mieszkaniami dotyczą również energochłonności.

— Roczne zużycie energii pierwotnej na ogrzewanie i przygotowanie ciepłej wody w powstających obecnie budynkach wielorodzinnych nie przekracza 100-110 kWh/mkw.

Kamienice oraz bloki z wielkiej płyty mają energochłonność wyższą o 150 -250 proc. Ich kompleksowa termomodernizacja (m.in. ocieplenie ścian) pozwala na obniżenie tej wartości do 50-60 proc. Jednak w dłuższej perspektywie nawet taka różnica energochłonności będzie skutkowała znacznie wyższymi kosztami eksploatacji używanego mieszkania — ostrzega Andrzej Prajsnar. Według analityków w najbliższym czasie popyt na mieszkania z rynku wtórnego raczej nie wzrośnie.

— Nieruchomości z rynku wtórnego w dalszym ciągu będą się słabo sprzedawały. Wiele osób zdecydowanie preferuje nowe budownictwo — mówi Jarosław Sadowski. Na decyzje o zakupie wpływają także m.in. znacznie lepsze wyciszenie nowych lokali oraz dostęp do podziemnych parkingów i wind.