Rynkowi wystarczyło sił tylko na jedną sesję
NIELICZNI SZCZĘŚCIARZE: Po ogłoszeniu przez ministra skarbu państwa Emila Wąsacza informacji o wyborze inwestora strategicznego dla BPH, kurs akcji krakowskiego banku zwyżkował wczoraj o 10 proc.
Środowe spadki podczas notowań ciągłych, kiedy to WIG 20 obniżył się o 3,5 proc. były zapowiedzią nieciekawej perspektywy dla sesji czwartkowej. Obecnie sytuacja na warszawskiej giełdzie jest silnie uzależniona od rozwoju wydarzeń na najważniejszych rynkach finansowych świata. Krajowym inwestorom pozostawał zawsze cień nadziei, że może tam kursy akcji nie będą spadać.
JEDNAK napływające ze świata środowe informacje nie były dla nich budujące. Szef Rezerwy Federalnej, Alan Greenspan, oświadczył, że przyszłoroczne perspektywy amerykańskiej gospodarki nie są najlepsze. Wskazał, że już w tej chwili nastąpił bardzo wyraźny spadek aktywności na rynku kredytowym, w związku z paniczną ucieczką inwestorów od ryzyka. Dodatkowo, prezes niemieckiego Banku Centralnego — Hans Tietmayer, wyraził niechęć do obniżki stóp procentowych w Niemczech. Jeśli do tego dodać, że spowolnienie wzrostu światowej gospodarki stało się faktem, pytaniem pozostaje natomiast czy przerodzi się ono w recesję to nie ma co oczekiwać, że koniunktura na rynkach zagranicznych szybko się poprawi.
NADZIEJE te, jako pierwsza, ostatecznie rozwiała giełda tokijska, gdzie indeks NIKKEI zanotował prawie 6-proc. spadek. Spowodowało to pogorszenie nastrojów także na innych światowych rynkach, co niestety spowodowało, że portfele inwestycyjne rodzimych inwestorów znowu straciły na wartości. Podczas notowań jednolitych WIG obniżył się o 338,9 punktów (tj. o ponad 3 proc.) i doszedł do poziomu 10 714 pkt., osiągając tym samym minimum z ostatnich 52 tygodni.
OTWARTYM pytaniem pozostaje, kiedy spadki na GPW wreszcie się zakończą. Zdania na ten temat jak zwykle są podzielone. Niektórzy uważają, że być może spadek WiG-u zatrzymany zostanie na poziomie psychologicznej granicy 10 tys. punktów. Inni spodziewają się, że ożywienie na rynku nastąpi dopiero po debiucie na giełdzie Telekomunikacji. Jednak, sądząc po zachowaniu się w ostatnim czasie warszawskiej giełdy, szanse na poprawę koniunktury wydają się być możliwe dopiero po ustabilizowaniu się sytuacji na giełdzie za oceanem oraz na parkietach zachodnioeuropejskich.
WYGRANI po wczorajszej sesji są na pewno akcjonariusze BPH. Na wieść o wyborze na strategicznego inwestora krakowskiego banku, niemieckiego Bayerische Hypo Vereinsbank, który jest gotów ponoć za każdą akcję zapłacić 480 zł, kurs akcji zwyżkował o masymalnie dopuszczalny przedział. Powodów do zmartwień nie mają zapewne także akcjonariusze Amerbanku oraz PLI, którymi to spółkami poważnie zainteresowane są zagraniczne podmioty, co skutkuje tym, że ich kursy zachowują się nadzwyczaj stabilnie. Natomiast w zupełnie innych nastrojach pozostają zapewne właściciele papierów wartościowych dwóch ostatnich debiutantów. Bank Częstochowa zadebiutował o 16,3 proc. poniżej ceny emisyjnej, na dwóch kolejnych sesjach jego akcje straciły 20 proc. na wartości. Howell po 50-proc. przecenie w dniu debiutu, na następnej sesji notowany był z literkami „os”.