Resort finansów planuje sporą podwyżkę akcyzy na alkohol i wyroby tytoniowe. Producenci są oburzeni – a przy okazji walczą między sobą.
Konsumenci alkoholu i papierosów – oraz ich producenci – nie mieli udanego piątku. Po południu, ku zaskoczeniu branży, na rządowych stronach pojawiły się założenia nowelizacji ustawy akcyzowej. Przewiduje się w nich wyraźne podwyżki danin dla niemal wszystkich kategorii używek.
Ministerstwo Finansów (MF) chce, by już od przyszłego roku o 10 proc. wzrosła akcyza na piwo oraz mocniejsze alkohole, z wyłączeniem cydru i perry, które objęte są preferencjami ze względu na „interes polskich sadowników”. W przypadku wyrobów tytoniowych od przyszłego roku wzrosnąć ma minimalna stawka akcyzy, liczona od średniej detalicznej ceny papierosów. Z kolei od 2023 do 2027 r. co roku o 10 proc. ma rosnąć kwotowa część stawki. Zapowiedziano również podniesienie o 100 proc. od przyszłego roku akcyzy na tzw. wyroby nowatorskie, czyli produkty z podgrzewanym tytoniem. Zmian nie będzie w przypadku e-papierosów, na które według MF „już teraz stawki są wysokie w stosunku do innych wyrobów, a także na tle UE".
„Inicjatywa związana jest z potrzebą przygotowania się na podwyżkę minimum UE dla wyrobów tytoniowych oraz wprowadzenia na poziomie UE opodatkowania dla wyrobów nowatorskich. (...) ceny detaliczne napojów alkoholowych w Polsce nadal są bardzo niskie w porównaniu ze średnią unijną. Zmiana ma za zadanie pozytywnie wpłynąć na politykę prozdrowotną i ograniczyć negatywne skutki palenia wyrobów tytoniowych oraz spożywania napojów alkoholowych" - tłumaczy MF.

Alkoholowy ból głowy
Co na to producenci używek? Tłumnie wyrażają zaskoczenie i oburzenie rządowymi planami. Producenci piwa zwracają uwagę, że konsumpcja się kurczy, a nowe stawki jeszcze bardziej w nią uderzą.
- Mamy trzeci z rzędu spadkowy rok, jesteśmy najniżej od ponad 10 lat, jeśli chodzi o konsumpcję. Niewątpliwie podwyżka uderzy w naszą kategorię. Już poprzednia, dwa lata temu, miała negatywny wpływ na rynek, a nie przyniosła proporcjonalnie większych wpływów budżetowych. Teraz kolejna podwyżka przychodzi w trudnym momencie: przy pandemicznym rozchwianiu rynku i silnej inflacji oraz wzrastających kosztach produkcji. Dodatkowo od stycznia, w ramach wdrożenia dyrektywy unijnej, zwiększy się obciążenie akcyzowe kategorii piw smakowych. Mamy więc dwa negatywne impulsy podatkowe, które wpłyną nie tylko na producentów, ale na cały łańcuch wartości w naszej branży - mówi Bartłomiej Morzycki, dyrektor generalny Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego Browary Polskie.
Niezadowoleni są również producenci mocniejszych alkoholi, którzy są w ostrym sporze z przemysłem piwowarskim i od dawna domagają się, by był on mocnej obciążony podatkami.
- Proponowana podwyżka akcyzy jest zaskakująca dla branży. Oczywiście rozumiemy potrzeby budżetowe, maskowane często troską o zdrowie publiczne, ale akcyzę na alkohol podniesiono zupełnie niedawno, na początku 2020 r., i tak szybkie wprowadzanie kolejnej podwyżki musi dziwić. Dziwi też to, że mimo długiej dyskusji branżowej nie zrobiono nic w sprawie znacznej dysproporocji między akcyzą płaconą w przeliczeniu na gram alkoholu przez producentów piwa, a tą, jaką płaci reszta branży, o co od dawna apelowaliśmy. Proponowana podwyżka jeszcze powiększy ten rozstrzał między kategoriami produktowymi i negatywnie wpłynie na rynek wyrobów spirytusowych. Ceny pójdą wyraźnie w górę, co zaowocuje rzecz jasna wzrostem szarej strefy. Liczymy jednak na to, że projekt będzie jeszcze konsultowany z branżą. Branża spirytusowa proponowała i wciąż proponuje zmiany w akcyzie, polegające na ujednoliceniu sposobu jej naliczania, co rozwiązałoby problemy zdrowotne przy jednoczesnym zapewnieniu zwiększonych wpływów do budżetu - mówi Witold Włodarczyk, prezes Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy.
Tytoniowa wojenka
Jeszcze ciekawiej wygląda sytuacja w przypadku akcyzy na wyroby tytoniowe. Tu spory między graczami rynkowymi są jeszcze gorętsze, choć dochodzi do nich głównie za kulisami. Linia podziału jest prosta - z jednej strony stoi największy na rynku koncern Philip Morris International (PMI), który dominuje w kategorii droższych papierosów oraz w bardzo szybko rosnącej kategorii wyrobów z podgrzewanym tytoniem. Z drugiej strony są trzy pozostałe koncerny: British American Tobacco (BAT), Japan Tobacco International (JTI) i Imperial Tobacco.
Udział wyrobów podgrzewanych w całym rynku szacowany jest obecnie na ok. 10 proc. W sprzedaży pojawiły się w 2017 r. i długo nie były objęte akcyzą. Wprowadzono ją w końcu w ubiegłym roku – i nie zabrakło przy tym kontrowersji. W czasie pandemii pobór akcyzy od e-papierosów i podgrzewaczy czasowo zawieszono, co stało się przedmiotem śledztwa prokuratury, podejrzewającej nielegalny lobbing. Według naszych informacji sprawa zainteresowała też ABW.
Tymczasem cała branża od kilku miesięcy dyskutowała wraz z MF nad modelem opodatkowania w ramach Forum Akcyzowego. Kolejne posiedzenie ma się odbyć za kilka dni. Koncerny z jednej strony są zdziwione przedstawieniem propozycji podwyżek przed zakończeniem obrad forum, a z drugiej – nie ustają we wzajemnych oskarżeniach.
- Wyrażamy głębokie zdziwienie, że szczegóły dotyczące stawek akcyzy zostały opublikowane przed zakończeniem prac Forum Akcyzowego. Szokuje nas fakt, że większość propozycji MF jest nie tylko sprzeczna z rekomendacjami uczestników forum, ale ma także preferować producenta, który dominuje w kategorii wyrobów tradycyjnych i nowatorskich. Zaproponowana przez MF podwyżka stawki minimalnej ewidentnie faworyzuje portfolio lidera rynku, którego produkty w większości w ogóle nie zostaną nią objęte – mówi Adrian Jabłoński, dyrektor ds. korporacyjnych w JTI.
Wzajemne oskarżenia
W nieoficjalnych rozmowach przedstawiciele obu stron sporu nazywają propozycje MF lobbingowym sukcesem konkurencji, a gdy słyszą, że konkurencja mówi to samo o nich, określają jej oburzenie „teatralną grą pozorów” i „zasłoną dymną”. PMI uważa, że wyroby podgrzewane powinny być opodatkowane znacznie niżej niż tradycyjne papierosy, i obawia się, że 100-procentowa podwyżka powstrzyma rozwój kategorii, która ma ograniczać szkodliwość nałogu nikotynowego. Przekonuje, że najbardziej preferencyjnie opodatkowane są e-papierosy w systemach zamkniętych, a projektowane zmiany w akcyzie tę kategorię omijają. Konkurencja podkreśla natomiast, że preferencje podatkowe dla wyrobów podgrzewanych już są – i są, jej zdaniem, zbyt duże.
- MF proponuje utrwalenie patologicznej sytuacji na rynku wyrobów nowatorskich, które już teraz są opodatkowane o 80 proc. niżej niż papierosy. W ramach aktualnej struktury opodatkowania podwyżka nawet o 100 proc. oznacza, że wyroby nowatorskie będą dalej korzystały z 75-procentowej preferencji. Gdyby wyroby nowatorskie były opodatkowane przynajmniej w połowie tak jak papierosy, to w przyszłym roku do budżetu trafiłoby 1,4 mld zł, a jeżeli tak jak w Niemczech, to aż 2,3 mld zł. Obecna propozycja MF oznacza utracone wpływy na poziomie 0,7-1,5 mld zł – twierdzi Adrian Jabłoński.
Zupełnie inaczej sprawę widzi PMI.
– Propozycja MF podnosząca stawkę kwotową akcyzy na tytoń do podgrzewania o 100 proc. jest drastyczna i bezprecedensowa, może mieć negatywny wpływ na zdrowie publiczne w Polsce. Jak wynika z badan NIZP-PZH, podgrzewany tytoń nie jest kategorią inicjującą nałóg wśród młodzieży. Ponad 50 proc młodych zaczyna nałóg od papierosów. Tak wysoka podwyżka to odpowiedz na postulaty konkurencji. Trzeba zadać pytanie czemu służą postulaty tak drastycznej podwyżki na jedną, wybraną kategorię wyrobów tytoniowych? Ograniczenie dostępności cenowej tytoniu do podgrzewania uderzy przede wszystkim w biedniejszych Polaków, którzy chcą zamienić tradycyjne papierosy na lepszą opcję, czyli tytoń podgrzewany. W naszej opinii wszystkie alternatywy do papierosów, takie jak saszetki z tytoniem, elektroniczne papierosy a także tytoń do podgrzewania powinny być opodatkowane na tym samym niskim poziomie, zdecydowanie niższym, niż tradycyjne papierosy. Tymczasem akcyza na papierosy nie wzrośnie, zindeksowany o inflację został jedynie mechanizm podatku minimalnego. Według oceny skutków regulacji, akcyza na tytoń do podgrzewania wzrośnie o 1 zł, na elektroniczne papierosy w systemach zamkniętych 0zł, na saszetki z nikotyną 0 zł, a na papierosy 0,3 zł. Warto przy tym dodać, ze w ciągu ostatnich 6 lat mieliśmy tylko jedną podwyżkę akcyzy na papierosy, Polska ma rekordowo niską szarą strefę tytoniową – 6,3%. Pensje statystycznego Polaka wzrosły od 2015 r. o ok. 30 proc., więc papierosy stały się zdecydowanie bardziej dostępne - mówi Adam Suchenek, szef komunikacji w Philip Morris Polska.
W toku dyskusji nad stawkami akcyzy swoje trzy grosze dorzuciło też Ministerstwo Zdrowia, które – zgodnie z zaleceniami WHO – konsekwentnie postuluje podnoszenie stawek.
- Nowe wytyczne dotyczą m.in. polityki podatkowej, związanej z podgrzewanymi wyrobami tytoniowymi, która powinna dążyć do opodatkowania tego rodzaju produktów na tym samym poziomie, co papierosów tradycyjnych w przeliczeniu na sztukę, niezależnie od całkowitej zawartości tytoniu. Należy też rozważyć podjęcie działań związanych z opodatkowaniem wyrobów do podgrzewania – powiedział w ubiegłym tygodniu na posiedzeniu połączonych komisji zdrowia i finansów Maciej Miłkowski, wiceminister zdrowia.
– Tytoń do podgrzewania i papierosy dzieli wszystko – zdecydowanie niższy poziom produkowanych substancji szkodliwych i potencjalnie szkodliwych, potwierdzony niezależnymi badaniami (m.in. wskazany w decyzji FDA autoryzującej do sprzedaży system podgrzewania tytoniu IQOS jako wyrób tytoniowy o zmodyfikowanym ryzyku), ogromne nakłady na badania i rozwój tych produktów, nowe inwestycje w fabryki, zdecydowanie wyższe niż w przypadku papierosów koszty komercjalizacji oraz dystrybucji, a także serwis urządzeń i obsługa posprzedażowa - podkreśla Adam Suchenek.