BGK obiecuje, że za miesiąc będzie gotowy poręczać kredyty dla przedsiębiorstw
Wprawdzie system poręczeń i gwarancji jest gotowy do odpalenia, ale zanim ruszy, trzeba pokonać kilka przeszkód.
Nie po wakacjach, ale już za miesiąc może ruszyć system poręczeń i gwarancji dla przedsiębiorstw. Tak przynajmniej obiecuje Marcin Murawski, wiceprezes Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK), który w całym programie odgrywa kluczową rolę. To BGK będzie poręczycielem i gwarantem na swoje ryzyko, a także, przy większych projektach, w imieniu państwa kredytów udzielanych firmom przez banki komercyjne.
— Prace nad uruchomieniem poręczeń są już na finiszu. Sądzę, że w lipcu trafią do nas pierwsze pakiety kredytów — mówi Marcin Murawski.
Na razie jeszcze żaden bank nie podpisał umowy z BGK. I upłynie trochę czasu, zanim tak się stanie. Do dogrania jest jeszcze sporo kwestii. Od strony biznesowej w zasadzie wszystko jest już jasne i banki gotowe są wejść do systemu. Przynajmniej większość z nich. Wiceprezes BGK zakłada, że znajdą się w nim wszyscy duzi gracze.
— Nawet jeśli połowa banków przystąpi do programu, to pokrycie kraju będzie już odpowiednio duże. Przedsiębiorca do najbliższego oddziału bankowego będzie miał najwyżej kilkanaście kilometrów — mówi Marcin Murawski.
Skomplikowane raporty
Niektóre banki mogą nie przystąpić albo wejść do programu poręczeń i gwarancji z opóźnieniem.
— BGK wdraża nowy system, różniący się od stosowanego dotychczas przy udzielaniu gwarancji. Banki muszą do niego dostosować swoje systemy, a to wymaga czasu —wyjaśnia Włodzimierz Grudziński ze Związku Banków Polskich.
To tylko jedna z przeszkód. Poważne trudności nastręcza też kwestia raportowania. Dotychczas BGK nie musiał spowiadać się ze swoich programów nadzorcy rynku. Robiły to banki biorące w nim udział. Wdrażany obecnie system jest nie tylko administrowany przez BGK, ale również do niego należy. To z kolei wymusza na nim stosowanie się do podobnych zasad, jakie obowiązują komercyjne banki. BGK musi przesyłać raporty o tym, jak realizuje program gwarancji i pożyczek, do Komisji Nadzoru Finansowego (KNF), NBP i Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Wcześniej te dane musi natomiast uzyskać od banków, które kredytów przedsiębiorcom udzielają.
— Sprawozdawczość jest mocno skomplikowana. Banki nie są jeszcze technicznie dostosowane do systemu BGK i pewne informacje będą musiały wprowadzać ręcznie. Wszystko to będzie bardzo długo trwało. Obawiam się, że właśnie kwestia raportowania może opóźnić wdrożenia systemu gwarancji i poręczeń — mówi Włodzimierz Grudziński.
Rzecz w tym, że nadzorca rynku dużą część informacji, które musi przekazać BGK, dostaje od banków regularnie raportujących do KNF. Marcin Murawski wyjaśnia, że próbuje całą tę procedurę uprościć. NBP zgodził się już wstępnie, żeby BGK przekazywał raporty z pewnym opóźnieniem. Prezes BGK chce jeszcze przekonać do tego KNF, która ma przecież bieżące informacje z pierwszej ręki — od banków.
Pomoc publiczna
Nie uda się natomiast przeskoczyć innego problemu: zabezpieczeń wymaganych od przedsiębiorców ubiegających się o kredyt.
— Z poręczeń i gwarancji zostanie wycięta spora część firm — przewiduje Piotr Czarnecki, prezes Raiffeisen Bank Polska.
W czym rzecz? Mówiąc w skrócie: jeśli firma stara się o kredyt w połowie poręczany przez państwo, to gdyby ogłosiła bankructwo, BGK wypłaci bankowi zagwarantowaną część. Natomiast bank musi przekazać potem do BGK połowę wartości odzyskanych zabezpieczeń, jakie przedstawił kredytobiorca.
— Powiedzmy, że firma bierze kredyt na 500 tys. zł. BGK gwarantuje 250 tys. zł. Firma przedstawia zabezpieczenia na 250 tys. zł. Jeśli kredytobiorca przestanie spłacać kredyt, bank dostanie 250 tys. zł z BGK, ale z tego, co uda mu się uzyskać z zabezpieczeń, połowę oddaje do banku krajowego — wyjaśnia Włodzimierz Grudziński.
— Banki będą więc domagały się wyższych zabezpieczeń od przedsiębiorców. Większe firmy posiadają majątek, przychody, na których można robić zabezpieczenia. Małe nie mają się czym zabezpieczyć —mówi Piotr Czarnecki.
Szef Raiffeisena uważa, że ten pozornie niewielki szczegół może znacząco ograniczyć grono beneficjentów programu poręczeń. Niestety, w tej sprawie niewiele można zrobić. System poręczeń i gwarancji traktowany jest przez Brukselę w kategoriach pomocy publicznej i pieniądze mogą być wypłacane tylko na zasadzie równego udziału w zabezpieczeniach.
Eugeniusz
Twaróg