Olendzka zaznaczyła, że "jest to propozycja wyjściowa, która będzie negocjowana", ale dodała jednocześnie, że każde zwiększenie płacy minimalnej powoduje skutki dla budżetu i do przedstawionych propozycji trzeba podchodzić "rozważnie".
Biorący udział w obradach komisji przedstawiciel NSZZ "Solidarność", Zbigniew Kruszyński, powiedział, że związek "spodziewał się zupełnie innej propozycji". Dodał, że nie wie, "w jaki cudowny sposób w ciągu dwóch lat" minimalne wynagrodzenie będzie mogło osiągnąć poziom 50 proc. przeciętnej płacy.
Natomiast reprezentujący Konfederację Pracodawców Polskich, Adam Ambrozik, zastrzegł, że pracodawcy nie są przeciwni zwiększaniu płacy minimalnej, ale - według niego - radykalne jej podniesienie "wywarłoby presję na wzrost wynagrodzeń w całej gospodarce".
Ustawa o minimalnym wynagrodzeniu gwarantuje, że jego wysokość wzrasta w danym roku w stopniu nie niższym niż prognozowany (na dany rok) wskaźnik wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych, powiększony o 2/3 wskaźnika prognozowanego realnego przyrostu PKB. Ta zasada ma obowiązywać aż do momentu, gdy wynagrodzenie minimalne będzie stanowiło 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia.
Wysokość minimalnego wynagrodzenia jest corocznie przedmiotem negocjacji w Komisji Trójstronnej, jednak jeżeli rząd, pracodawcy i związkowcy nie dojdą do porozumienia, wówczas decyzję podejmuje rząd. Obecnie płaca minimalna wynosi 936 zł brutto. Przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej w 2006 r. wyniosło 2477,23 zł. (PAP)