Wczoraj podczas obrad Sejmowej Komisji Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki przedstawiciele ministerstwa sportu prezentowali informację na temat planów inwestycyjnych resortu w latach 2014-15. Niemal wszystkie państwowe inwestycje sportowe finansowane są z Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej (FRKF), napełnianego co roku przychodami Totalizatora Sportowego z gier losowych (idzie na to 77 proc. wpływów z dopłat do stawek). W tym roku pula funduszu ma wynieść co najmniej 584,2 mln zł, czyli o 5,5 proc. więcej niż w roku ubiegłym. W 2015 r. ma to być aż 657,9 mln zł. — Pieniądze na inwestycje mogą być trochę większe, bo faktyczne wpływy do FRKF były w 2013 r. o 13 mln zł wyższe od planowanych i wyniosły 548 mln zł. To jednak nie przekłada się wprost na nasz budżet, bo o konkretnej puli decyduje resort finansów — mówi Grzegorz Karpiński, wiceminister sportu.

Ponad 60 proc. pieniędzy z FRKF ma iść na inwestycje w obiekty sportowe, reszta na rozwijanie sportu wśród dzieci i młodzieży (ok. 215 mln zł) i wśród niepełnosprawnych (niespełna 30 mln zł). Na co konkretnie będzie szła państwowa kasa? Priorytetem będą inwestycje w modernizację i rozbudowę bazy treningowej Centralnego Ośrodka Sportu (COS). Prowadzi on w kraju siedem ośrodków, służących szkoleniuwyczynowców czy przygotowaniom przedolimpijskim. 23 mln zł w ciągu dwóch lat mają pójść na stadion lekkoatletyczny w Wałczu, 20,4 mln zł — na halę w Spale, a 12,1 mln zł — na halę w Szczyrku. Ministerstwu udało się też znaleźć pieniądze na COS w innych niż FRKF, choć także rządowych, źródłach.
— Na halę sportową i basen w Zakopanem udało nam się pozyskać pieniądze z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska — mówi Grzegorz Karpiński. Plan na dwa najbliższe lata zakłada też m.in. realizację 110 hal sportowych, 170 sal gimnastycznych i ponad 20 krytych pływalni w całym kraju. Resort w ramach pilotażowego programu ma też w tym roku dorzucić 5 mln zł na budowy i remonty całorocznych hal tenisowych.
— Takie hale są w stanie utrzymać się same, ale dokładamy się do tego, żeby zapewnić bezpłatne korzystanie z nich juniorom — tłumaczy wiceminister sportu. Przed rozpoczynającymi się w lutym zimowymi igrzyskami olimpijskimi posłów najbardziej rozgrzewały jednak tematy związane z lodem — bowiem mimo że mamy medalowe nadzieje w panczenach, w Polsce nie ma ani jednego krytego toru do łyżwiarstwa szybkiego. Jeśli igrzyska za osiem lat odbyłyby się w Krakowie, tor musiałby powstać tam — posłowie i działacze nie chcą jednak czekać.
— Każdy rok bez profesjonalnych treningów to strata dla polskiego sportu. Koszt zadaszenia toru w Zakopanem to 33 mln zł, ale w przyszłości taki obiekt może na siebie zarabiać — mówił Kazimierz Kowalczyk, prezes Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego.