Na większy deficyt nie byliśmy skazani. Ale rząd zamiast reformami, zajął się księgowością — twierdzi ekonomista.

Unia Europejska odrzuciła polski postulat, by od długu publicznego kraje mogły odliczać koszty reformy emerytalnej. Poparcia odmówiły nam Komisja Europejska i Rada Europejska oraz większość krajów członkowskich. Rząd przekonuje, że będzie walczył dalej o przeforsowanie naszych propozycji. Wojciech Misiąg, ekonomista Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową i były wiceminister finansów, ma nadzieję, że rozmowy zakończą się fiaskiem.
— Cieszę się, że Unia nie chce nam tego uznać. Takie księgowe rozwiązania to samobójstwo. Nawet jeśli zapiszemy sobie na papierze, że dług jest mniejszy niż w rzeczywistości, to nie zmienia to faktu, że musimy finansować wpłaty do OFE długiem i płacić odsetki. Równie dobrze rząd może przyjąć zasadę, że dług zaciągany w piątki się nie liczy — mówi Wojciech Misiąg.
Według ekonomisty, próba zmiany metodologii liczenia długu publicznego to trzeci w historii polskich finansów publicznych pomysł księgowego zaklinania rzeczywistości.
Więcej Pulsie Biznesu z 23.11.2010.