-
Dziś złotym rządzić powinien sentyment na rynkach globalnych, a ten od kilku dni
nie jest najlepszy. Nie wykluczamy więc pewnego osłabienia polskiej waluty –
nadmiernemu osłabieniu od kilku dni dość skutecznie przeciwdziała sprzedawanie
waluty przez rząd za pośrednictwem BGK – czytamy w porannym raporcie
Departamentu Rynków Finansowych BRE Banku.
Ostatnie zdanie postawiło nas na nogi. Poprosiliśmy o szczegóły.
- BGK powstrzymał dalsza deprecjację złotego i to tanim kosztem. Robi z wieloma bankami transakcje na "niezbyt duże kwoty", co biorąc pod uwagę płynność rynku skutecznie zniechęca do gry przeciw złotemu – wyjaśnił nam Ernest Pytlarczyk z BRE Banku.
Więcej nie chciał nam powiedzieć, bo BGK
jest klientem BRE Banku.
Od czasu słynnej, werbalnej interwencji premiera Donalda Tuska, który nie chciał dopuścić do 5 zł za euro, BGK interweniował już kilka razy. Czy to działa?
- Interwencje mogą być skuteczne, kiedy płynność rynku nie jest duża. Krajowy rynek jest płytki, więc takie działania mogą mieć sens. Zwłaszcza, że nie są angażowane rezerwy walutowe, a tylko środki unijne, których część nie jest wymieniana w banku centralnym tylko bezpośrednio na rynku. Nie zawsze jest jednak tak, iż interwencja przekłada się na silny ruch. Główną rolą jest przecież stabilizowanie kursu waluty, co ma chociażby miejsce w ostatnich dniach. Kurs EUR/PLN nie zdołał pokonać poziomu 4,50 mimo pogorszenia się globalnego klimatu – komentuje Marek Rogalski, analityk DM BOŚ.
Przed 11.30 za euro rynek międzybankowy płacił 4,47 zł, a za franka 2,96 zł.