Sąd dał bankom prawo do waloryzacji

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2023-08-23 20:00

Trzy sądy uznały, że bank ma prawo do waloryzacji kapitału pozostałego po kredycie frankowym. Ryzykownie byłoby jednak zakładać, że taka będzie linia orzecznicza w innych sprawach.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • ile kontrpozwów banki skierują do sądów
  • czym różnią się bankowe pozwy pisane w tym roku od ubiegłorocznych
  • na ile sąd w Elblągu wyliczył wysokość waloryzacji kapitału jaki pozostał do spłaty po unieważnieniu umowy kredytu
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Wzbiera kolejna fala spraw frankowych, która do końca roku zaleje sądy co najmniej kilkunastoma tysiącami pozwów, a w zasadzie kontrpozów. W najgorszym razie będzie ich nawet 30 tys. Chodzi o sprawy zakładane klientom przez banki, wobec których ci sami klienci złożyli pozwy trzy lata temu. Wtedy około 30 tys. frankowiczów złożyło pozwy o unieważnienie kredytów walutowych. Banki ślą im kontrpozwy, żeby w razie przegranej - a ta jest niemal pewna po orzeczeniu TSUE z czerwca tego roku - nie stracić prawa do roszczenia o zwrot kapitału.

Jest to skutek orzeczenia Sądu Najwyższego z maja 2021 r. w sprawie biegu terminu przedawnienia w przypadku sporów frankowych. Sędziowie ustalili, że licznik zaczyna bić w chwili, gdy kredytobiorca zakwestionuje w sądzie ważność umowy kredytowej i złoży oświadczenie, że zdaje sobie sprawę z wynikających z tego konsekwencji. Od tego momentu bank ma trzy lata na wystąpienie z roszczeniem wobec frankowicza o zwrot kapitału użyczonego na zakup nieruchomości.

Banki szybko zrobiły kwerendę, ile mają spraw o unieważnienie umowy, które mogą wkrótce się przedawnić, i zaczęły przygotowywać kontrpozwy. W 2022 r. było ich 15 tys.

Kapitał plus waloryzacja

W tym roku pozwów będzie więcej i będą wyglądały nieco inaczej. W 2022 r. banki w pierwszej kolejności wnosiły o zwrot kapitału w drugim punkcie domagały się wynagrodzenia za to, że klient użyczonymi pieniędzmi obracał. Wtedy jeszcze kwestia zapłaty za kapitał była nierozstrzygnięta. Wszystko zmieniło się po czerwcowym wyroku TSUE, według którego banki w przypadku unieważnienia umowy kredytowej nie mają prawa do wynagrodzenia.

Obecnie banki mogą co najwyżej wystąpić z roszczeniem o zwrot kapitału powiększony o kwotę waloryzacji kompensującą utratę wartości pieniądza w czasie. W przeszłości, jeszcze przed wyrokiem TSUE, krajowe sądy odrzucały żądania zapłaty wynagrodzenia i nie zgadzały się na waloryzację. Ostatnio jednak zapadły trzy wyroki dające bankowcom cień nadziei, że nie wszystko stracone.

Niedawno opisywaliśmy w „PB” wstępny wyrok Sądu Okręgowego w Gdańsku, wydany tuż po orzeczeniu TSUE, w którym sędziowie za usprawiedliwione uznali roszczenie banku o waloryzację kapitału. Odwołali się do instytucji bezpodstawnego wzbogacenia oraz waloryzacji sądowej świadczenia i stwierdzili, że brak możliwości zasądzenia rekompensaty, co wykluczył TSUE, nie oznacza, że nie można „urealnić” korzyści byłego kredytobiorcy. Roszczenia banku pozostają bez związku z abuzywnością umowy i odnoszą się do zwrotu wartości świadczeń, a nie wynagrodzenia. Gdański sąd zapowiedział, że obliczenie, ile pieniędzy należy się bankowi, zostanie dokonane w toku dalszego postępowania.

2 sierpnia ten sam sąd zasądził na rzecz banku zwrot kapitału wraz z waloryzacją. Wyrok jest ustny, na szczegóły, które pozwolą poznać tok rozumowania sędziów, trzeba jeszcze zaczekać.

30 proc. waloryzacji

Trochę więcej wiemy natomiast na temat wyroku, który zapadł nieco ponad tydzień później w Elblągu.11 sierpnia sąd okręgowy zasądził na rzecz banku zwrot kapitału i waloryzację. Sprawa dotyczyła frankowicza, który przestał spłacać kredyt. Bank w pierwszej kolejności żądał zwrotu kapitału powiększonego o wynagrodzenie lub ewentualnie o waloryzację. Kapitał z wynagrodzeniem to było łącznie 910 tys. zł. Sąd tę opcję odrzucił. Natomiast zasądził na rzecz banku zwrot 570 tys. zł kapitału (plus odsetki z tytułu zaprzestania spłaty kredytu) oraz 194 tys. zł z tytułu waloryzacji. Z prostego rachunku wynika, że sąd zwaloryzował należność banku o ponad 30 proc. W ustnym uzasadnieniu wyjaśnił, że oczywista jest kwestia nieważności umowy frankowej, której dotyczył spór, tak samo jak po wyroku TSUE nie ma wątpliwości, że bankowi nie należy się wynagrodzenie. W ocenie sądu zasadne jest natomiast roszczenie banku o zwrot kapitału, a także o waloryzację, bo ma on prawo oczekiwać, że odzyska realną wartość pieniędzy, których siła nabywcza zmniejszyła się w związku z inflacją (w trakcie trwania umowy przekroczyła 40 proc.).

Próba zaciemnienia obrazu

Kancelarie frankowe kwestionują sposób rozumowania sędziów opowiadających się za waloryzacją. Agnieszka Sobczyk, radca prawny z Kancelarii Radców Prawnych K & L Legal Granat i Wspólnicy uważa, że jest ono niespójne z czerwcowym orzeczeniem TSUE.

- Trybunał stwierdził, że bankowi należy się tylko świadczenie w wysokości określonej przekazaną do konsumenta kwotą z odsetkami za opóźnienie od dnia wezwania – mówi Agnieszka Sobczyk.

Jacek Czabański z Kancelarii Czabański Wolna Sroka informuje, że zapadło już co najmniej kilkadziesiąt wyroków, w tym prawomocnych, oddalających roszczenia banków o dodatkowe wynagrodzenie lub waloryzację.

- Dlatego odwoływanie się przez banki do dwóch odosobnionych orzeczeń Sądu Okręgowego w Gdańsku jest tylko próbą zaciemnienia obrazu sytuacji, który jest dla kredytobiorców korzystny – stwierdza Jacek Czabański, zaznaczając, że piąte z sześciu pytań, na które w czerwcu odpowiadał TSUE, dotyczyło możliwości waloryzacji roszczenia banku.

- Trybunał przypomniał rzymską zasadę prawną, że nikt nie może korzystać z własnego bezprawia, i zakazał przyznawania bankom jakiejkolwiek rekompensaty za ich nieuczciwe działania. Chociaż waloryzacja wskaźnikiem inflacji wydaje się tylko utrzymaniem siły nabywczej, a więc działaniem neutralnym, to jednak w istocie taka waloryzacja chroni wierzyciela w sposób nieosiągalny na rynku – mówi Jacek Czabański.

Umiarkowany optymizm bankowców

Tadeusz Białek, prezes Związku Banków Polskich, jest umiarkowanym optymistą, jeśli chodzi o wpływ wyroków z Gdańska i Elbląga na linię orzeczniczą w Polsce. Jego zdaniem w sprawach frankowych często występuje automatyzm. Bywa, że wyroki zapadają bez dokładnego zbadania meritum sprawy, z pominięciem niektórych orzeczeń TSUE oraz etapu badania abuzywności - mimo znaczących różnic w postanowieniach umów banków.

- Trybunał jasno i wyraźnie mówi o prymacie utrzymania umowy oraz o tym, że nieważność nie jest sankcją wynikającą z dyrektywy – podkreśla Tadeusz Białek.

W „PB” opisywaliśmy przypadki, kiedy sądy myliły personalia kredytobiorców albo uzasadnienie dotyczyło innej sprawy. Niedawno zapadł wyrok, w którym są unieważnił umowę kredytu walutowego ze względu na abuzywność klauzuli przeliczeniowej. Rzecz w tym, że chodziło o kredyt wypłacony w euro i spłacany w euro, więc takiej klauzuli w umowie... nie było.