Przesyłki od sądów i prokuratur doręczane są na XIX-wieczną modłę, podczas gdy wdrożenie stosowanych od trzech dekad systemów elektronicznego potwierdzenia odbioru (EPO) pozwoliłoby skrócić czas doręczeń o połowę, uprościć cały proces i radykalnie zmniejszyć koszty. Takie są wnioski raportu „Elektroniczne potwierdzenie odbioru zamiast papierowego awizo”, przygotowanego przez
Warsaw Enterprise Institute (WEI) w nawiązaniu do trwającego od początku roku zamieszania przy okazji przejęcia obsługi korespondencji trzeciej władzy przez prywatną Polską Grupę Pocztową (PGP).
— Prawdziwym problemem w sprawie doręczania korespondencji sądowej nie jest ten czy inny operator pocztowy, ale przestarzały system, w którym łatwo wykorzystywać niedociągnięcia i np. sztucznie przewlekać postępowanie, na czym często zależy co najmniej jednej ze stron — mówi Robert Gwiazdowski, prezes WEI.
Od stycznia kontrakt na obsługę korespondencji sądów i prokuratur — w ciągu dwóch lat wart prawie 500 mln zł — ma niewielki operator PGP, który odebrał go Poczcie Polskiej (w przetargu jedynym kryterium była cena, państwowy operator zaskarżył jego wyniki).
W jego realizacji jako podwykonawca pierwsze skrzypce gra jednak większy InPost (z grupy giełdowego Integera), a większość placówek, pozwalających na odbiór osobisty listów w całym kraju, zapewnia Ruch. Od początku realizacji kontraktu przez „prywaciarzy” w krajowych i lokalnych mediach pojawiały się publikacje, dotyczące rosnącej liczby niedoręczonych przesyłek i, w konsekwencji,spraw spadających z wokandy.
— W przypadku korespondencji sądowej informacja o doręczeniu przesyłki jest tak ważna jak sama przesyłka. Dziś papierek z potwierdzeniem, na którego wypełnienie listonosz musi poświęcić kilka minut, wędruje z powrotem identyczną drogą, którą przyszła przesyłka. To wszystko jest, w świetle technologii, czasochłonne i zbędne — mówi Paweł Dobrowolski, ekspert WEI i autor raportu.
Według niego, mimo stałych narzekań na przewlekłość postępowań w Polsce, sądy nie dysponują dziś danymi statystycznymi, pozwalającymi na wskazanie przyczyn opóźnień i spadania spraw z wokandy. EPO mogłyby rozwiązać ten problem i usprawnić procedury.
Wykonawca kontraktu, zgodnie z jego warunkami, musi wdrożyć EPO do lipca przyszłego roku. Prywatni listonosze zapewniają, że jeszcze w tym roku mogą uruchomić system w całym kraju.
— Testy EPO w sądach w Białymstoku zaczęliśmy z początkiem lutego — w miesiąc po rozpoczęciu świadczenia usługi dla sądów i prokuratur — i ich rezultaty są bardziej niż pozytywne. Następnie przyjdzie kolej na Warszawę — tu trwają już szkolenia pracownikówi będziemy mogli wprowadzić EPO w maju, o ile sądy — które są niezależne — będą na to gotowe.
W całym kraju jesteśmy w stanie ruszyć z elektronicznymi potwierdzeniami do końca września. To zdecydowanie wpłynie pozytywnie na poprawę jakości pracy wymiaru sprawiedliwości — mówi Wojciech Kądziołka, rzecznik PGP.
Tymczasem jakość obsługi korespondencji sądowej przez prywatnych operatorów nadal kontroluje Urząd Komunikacji Elektronicznej. Wnioski nie są jeszcze znane, ale według naszych źródeł w urzędzie „nie obędzie się bez poważnych uwag”.