Arabia Saudyjska, która wydobywa obecnie rekordowe 10,56 mln baryłek ropy, jest jednym z głównych sprawców załamania cen surowca z ostatnich 12 miesięcy. Według komentatorów Saudyjczycy próbowali zmusić w ten sposób do zmniejszenia wydobycia ropy producentów spoza kartelu OPEC, a zwłaszcza amerykańskich producentów ropy z łupków. To jednak się nie udało.
„Coraz wyraźniej widać, że producenci ropy spoza OPEC nie reagują na niskie ceny ropy tak, jak oczekiwano, przynajmniej w krótkim terminie. Głównym skutkiem było zmniejszenie wydatków na wiercenie nowych szybów, jednak nie zmniejszenie wydobycia z istniejących szybów. Do tego potrzeba jeszcze czasu” – napisali w raporcie specjaliści saudyjskiego banku centralnego.
Utrzymywanie niskich cen ropy rzeczywiście prawdopodobnie doprowadzi do bankructw wśród łupkowych producentów zza oceanu, jednak nie oznacza to, że użytkowane przez nich odwierty zostaną porzucone. Bankruci zostaną przejęci przez swoich większych konkurentów. Ci ponownie zwiększą produkcję, jak tylko ceny ropy wrócą powyżej 60 USD za baryłkę, przewiduje portal Oilprice.com. To wyjątkowo niekorzystne dla Arabii Saudyjskiej, której rezerwy walutowe kurczę się w szybkim tempie za sprawą wysokich wydatków socjalnych i kosztownej wojny w Jemenie. Zdaniem Międzynarodowego Funduszu Walutowego saudyjski deficyt budżetowy sięgnie w tym roku 140 mld USD.
„Wygląda, że Saudyjczycy przegrywają w rozpoczętej przez siebie samych grze. Wojna cenowa, którą sami wywołali, stała się dla nich pułapką” – ocenia portal Oilprice.com.
