Partia Jarosława Kaczyńskiego proponuje, by inspektorzy pracy mogli zmuszać firmy do podpisywania umów o pracę, gdy zatrudnienie będzie spełniać warunki charakterystyczne dla stosunku pracy. Projekt PiS nie ma jednak szans na sukces. Na rozpoczynającym się dziś posiedzeniu Sejmu trafi do kosza.
— Zastępowanie niezawisłych sądów decyzjami administracyjnymi inspektorów pracy to powrót do epoki socjalizmu. Nie ma na to zgody. Będę rekomendował odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu — mówi Jarosław Pięta, poseł PO. Jaką decyzję podejmie koalicjant Platformy?
— Można spodziewać się podobnego stanowiska — mówi Mirosław Pawlak, poseł PSL. Pierwsze czytanie projektu ma odbyć się jutro.
Megabubel
Z raportu Komisji Europejskiej wynika, że Polska jest unijnym liderem w zatrudnianiu na umowy terminowe, umowy o dzieło i umowy-zlecenia. Stałego etatu nie ma co trzeci pracujący Polak. Jednak te elastyczne formy zatrudnienia to bardzo często jedyna szansa na znalezienie jakiekolwiek zajęcia. Na skutek apelu NSZZ Solidarność, z polityczną krucjatą przeciwko tzw. umowom śmieciowym ruszyło Prawo i Sprawiedliwość (PiS). Argumentuje, że wytaczanie procesów sądowych o ustalenie istnienia stosunku pracy jest nieefektywne. Dlatego inspektorów pracy należy wyposażyć w niezwykle silne narzędzie — zastępowanie umów cywilnoprawnych umowami o pracę. Przedsiębiorcy mogliby od takich nakazów odwoływać się do okręgowych inspektorów pracy, a później do sądów administracyjnych.
— To pomysł całkowicie nieprzemyślany. Doszłoby do nadmiernej ingerencji urzędników w stosunki między pracodawcami a pracownikami — twierdzi Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP. Jego opinię podziela prokurator generalny Andrzej Seremet.
— Do rozpatrywania spraw cywilnych powołane są sądy powszechne, a nie administracyjne. Wydawanie nakazów zastępowania umów cywilnoprawnych umowami o pracę budzi zastrzeżenia. Pozbawiłoby pracodawców prawa do sądu. Obowiązujące regulacje dotyczące uprawnień inspektorów pracy są wystarczające dla ochrony praw pracowniczych— uważa Andrzej Seremet.
Inspektorzy nie chcą tego
Projekt PiS krytykuje nawet jego potencjalny beneficjent — główny inspektor pracy.
— Nakazy mogą przyczynić się do wzrostu skuteczności Państwowej Inspekcji Pracy, lecz wyposażenie inspektorów w tak daleko idące uprawnienia budzi wątpliwości. Prowadziłoby do ingerencji środkami administracyjnymi w relacje cywilnoprawne poddane kontroli sądów powszechnych. Sądy administracyjne nie są władne rozstrzygać sporów z zakresu stosunków pracy, w tym dotyczącychistnienia stosunku pracy. Należy negatywnie odnieść się do proponowanej zmiany — twierdzi Anna Tomczyk, szefowa Państwowej Inspekcji Pracy.
Janusz Śniadek, poseł PiS pilotujący projekt, oskarża krytyków.
— Nasz projekt służy egzekucji obowiązującego prawa.
Kto jest przeciwko niemu, ten jest przeciwko przestrzeganiu prawa. Będzie wniosek o odrzucenie projektu? Lobby Sobiesiaków jest silne — mówi Janusz Śniadek. Wątpliwości i uwagi do projektu ma też… NSZZ Solidarność.