Przy okazji prac nad raportem rocznym Serinus Energy przejrzał i na nowo wycenił portfel aktywów. Wyszło, że poszukiwawczo-wydobywcza spółka kontrolowana przez Jana Kulczyka w Tunezji ma więcej węglowodorów niż miała, a na Ukrainie — mniej. Całość, czyli rezerwy 1P, 2P i 3P (klasyfikacja opisująca prawdopodobieństwo i stopień potwierdzenia szacunków), mocno straciła na wartości z powodu taniejącej ropy. Skala tego spadku waha się, w zależności od typu rezerwy, od 37 do 49 proc. Kurs zareagował wczoraj na te wieści zaledwie 1-procentowym spadkiem, ale w ślad za cenami ropy zniżkował już od kilku miesięcy. Przeszacowania wartości aktywów rynek mógł się spodziewać. W sumie odpis aktualizacyjny sięgnął 54,9 mln USD.
Największy wpływ miała na niego utrata wartości aktywów tunezyjskich oraz pól Krutogorowskoje i Wiergunskoje na Ukrainie, które znajdują się na obszarze kontrolowanym przez separatystów. Mimo spadających cen surowców Serinus zmniejszył w 2014 r. stratę netto z 68,68 do 30,5 mln USD. Wynika to m.in. z rekordowego poziomu średniej produkcji, która w zeszłym roku sięgnęła 5,2 tys. boe (ekwiwalent baryłek ropy naftowej) dziennie, wobec 4,08 tys. boe rok wcześniej.
Niskie ceny ropy skłoniły Serinusa do zaciśnięcia pasa (zarząd chętnie podkreśla, że telekonferencje zastąpiły loty do kanadyjskiej centrali firmy) oraz do przeznaczenia na inwestycje w 2015 r. tylko 17 mln USD. Prace odbędą się w Rumunii i Tunezji. Na zmianę planu nie wpłynie zamach w stolicy Tunezji.
— Nasze koncesje znajdują się na pustyni na południu kraju, gdzie i tak zawsze obowiązywały ostrzejsze zasady ochrony. Prace będą kontynuowane — podkreśla Jakub Korczak, wiceprezes Serinusa. © Ⓟ