Skąd pieniądze na bezpieczeństwo Europy? Amerykanie zmieniają podejście

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2025-11-20 17:40
zaktualizowano: 2025-11-21 14:07

Jest kapitał publiczny na europejskie, w tym polskie, inwestycje zbrojeniowe, a prywatny powinien się znaleźć. Inwestorzy i producenci z USA są zainteresowani.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Pieniędzy na dozbrojenie polskiego wojska trzeba szukać również w źródłach prywatnych, a amerykańscy giganci zbrojeniowi w ostatnich miesiącach stali się znacznie bardziej otwarci na bliską współpracę z polskimi producentami w ramach zlokalizowanych w naszych kraju firm joint venture. W przypadku Ukrainy duże pieniądze na dozbrojenie mogą znaleźć się już w najbliższych tygodniach, jeśli krajom europejskim uda się przekonać belgijski rząd do wyrażenia zgody na wykorzystanie zamrożonych rosyjskich aktywów.

Takie są kluczowe wnioski z debaty z udziałem przedstawicieli polskich władz i biznesu oraz amerykańskich specjalistów od spraw wojska i bezpieczeństwa narodowego. Debata, zorganizowana przez PKO BP i think tank CEPA przy okazji nowojorskiej konferencji CEE Capital Markets, odbyła się w formule Chatham House, co oznacza, że tożsamość uczestników, ich stanowiska oraz konkretne wypowiedzi pozostają anonimowe.

Trzeba odbudować potencjał obronny Europy

PKO BP podczas konferencji próbowało zainteresować amerykańskich inwestorów m.in. polskim sektorem zbrojeniowym, w którym firmy będą potrzebowały kredytów, finansowania dłużnego i potencjalnie finansowania udziałowego, by w najbliższych latach zwiększyć potencjał produkcyjny.

Podczas dyskusji podkreślano, że przez ponad 30 lat po zakończeniu zimnej wojny popyt w sektorze zbrojeniowym spadał, potencjał przemysłowy natowskich sojuszników słabł, a w Ameryce kilka firm konsolidowało rynek, który wcześniej był bardziej konkurencyjny. Teraz pojawił się duży popyt, za którym podaż wciąż nie może nadążyć - a będzie jeszcze większy, bo państwa unijne dostaną do dyspozycji nawet 150 mld EUR pożyczek na cele zbrojeniowe w ramach programu SAFE.

Tymczasem Rosja w warunkach gospodarki wojennej jest w stanie produkować znacznie więcej czołgów, niż na wyposażeniu ma np. francuska armia. Dlatego inwestycje przemysłowe w Europie, zwłaszcza w naszym regionie, muszą ruszać szybko. I są nimi zainteresowani Amerykanie.

Chętni na wspólne projekty

- Amerykańscy giganci zbrojeniowi zawsze byli chętni do sprzedawania uzbrojenia Polsce, tu się nic nie zmienia. Zmieniło się - i to na przestrzeni ostatniego roku - podejście do możliwości tworzenia spółek joint venture z polskimi producentami. To nie może dziwić, bo po prostu chcą mieć dostęp do pieniędzy z unijnego programu SAFE. Dla Polski to jednak korzystne, bo amerykańskie firmy - z błogosławieństwem amerykańskiej administracji - same proponują wspólne przedsięwzięcia polskim producentom - dało się słyszeć podczas debaty.

Do pozytywnej z polskiego punktu widzenia zmiany może też w najbliższym czasie dojść w kwestii finansowania ukraińskiej armii (i całego państwa). Przypomnijmy - Unia Europejska chce pożyczyć Ukrainie nawet 140 mld EUR na zbrojenia, choć w większości nie z własnej kieszeni. Pieniądze mają pochodzić z zamrożonych rosyjskich aktywów państwowych, z których odsetki już są wykorzystywane do finansowania Ukrainy (to ok. 3 mld EUR rocznie). Pożyczka miałaby zostać spłacona wyłącznie w sytuacji, gdyby Rosja po zakończeniu wojny wypłaciła Ukrainie reparacje. Depozytariuszem większości zamrożonych rosyjskich miliardów jest belgijska firma Euroclear.

- W związku z tym hamulcowym wykorzystania rosyjskich aktywów jest Belgia, za którą kryją się inne kraje, ale - co ważne - nie Niemcy czy Francja. Belgowie potrzebują gwarancji od innych państw i wiele wskazuje na to, że zostaną przekonani do końca roku - stwierdziła osoba znająca kulisy unijnych negocjacji.