Skuteczność CU i NN jest porównywalna

Jacek Maliszewski
opublikowano: 2001-11-19 00:00

Zbliżamy się do kolejnego porównania wyników inwestycyjnych uzyskanych przez fundusze emerytalne. Za sześć tygodni Urząd Nadzoru Funduszy Emerytalnych (jeśli do tego czasu nie zostanie on zlikwidowany zgodnie z zapowiedziami premiera Leszka Millera) wyliczy po raz trzeci średnią ważoną stopę zwrotu z okresu dwóch lat, czyli od 2 stycznia 2000 do 31 grudnia 2001 roku. Na podstawie tych wyliczeń zostanie określona minimalna wymagana stopa zwrotu.

Jest spora szansa, by średnia ważona przyjęła dodatnią wartość, choć jeszcze niedawno taki wynik wydawał się nie do osiągnięcia. Zastanawiam się, jaka byłaby wymagana stopa zwrotu, gdyby średnia ważona z inwestycji dwuletnich przyjęła wartość ujemną. Chyba nikt tak naprawdę się nad tym nie zastanawiał.

Spójrzmy na treść artykułu 175 ustawy o organizacji i funkcjonowaniu funduszy emerytalnych z dnia 28 sierpnia 1997 roku: „Minimalną wymaganą stopą zwrotu jest stopa zwrotu niższa o 50 proc. od średniej ważonej stopy zwrotu wszystkich otwartych funduszy w tym okresie lub o 4 punkty procentowe od tej średniej, w zależności od tego, która z tych wielkości jest niższa”. Wynika z tego, że w przypadku wystąpienia ujemnej średniej ważonej stopy zwrotu wymagana minimalna stopa zwrotu byłaby o 4 punkty procentowe niższa niż średnia ważona. Wygląda na to, że luki w ustawie nie ma. Ciekawe, czy przyjdzie nam kiedyś korzystać z tego zapisu.

Na razie indeksy giełdowe mkną w górę jak szalone, a w ślad za nimi ceny jednostek uczestnictwa funduszy emerytalnych. Widać to też na wykresie indeksu IFE-10, który pokazuje zmiany wartości jednostek uczestnictwa dziesięciu największych OFE. 13 listopada padł kolejny rekord notowań tego indeksu, który osiągnął wartość 1295,34 pkt. Po przeliczeniu tej wartości na 365 dni otrzymujemy średnią roczną stopę zwrotu z tego indeksu na poziomie 13,909 proc. Taki wynik to już coś, choć przydałoby się utrzymanie podobnego tempa jeszcze przez kilka miesięcy, by po odliczeniu kosztów zarządzania (wszelkiego rodzaju prowizje pobierane przez OFE z naszego rachunku) nasz zgromadzony kapitał na kontach w OFE zaczął się powiększać.

Bardzo ciekawie wygląda rywalizacja dwóch największych funduszy na naszym rynku. Od samego początku istnienia programu emerytalnego fundusze Commercial Union oraz Nationale Nederlanden osiągają bardzo podobne wyniki z inwestycji. Zdecydowanie najgorszy wynik na razie osiąga OFE AIG, któremu grożą dopłaty ze środków własnych po wyznaczeniu przez UNFE wspomnianej wymaganej stopy zwrotu. Nieco lepiej wiedzie się funduszowi OFE PZU. Jednak do poziomu liderów brakuje temu funduszowi prawie 5 proc. wartości jednostki uczestnictwa.

Potwierdza się teza głoszona przez niektórych ekonomistów, którzy już dwa lata temu wskazywali błędy w ustawie. Po pierwsze, największe fundusze same kreują przeciętny wynik z inwestycji, tym samym zabezpieczając się przed groźbą znalezienia się poniżej tej średniej. Po drugie, stosowanie tak określonej wymaganej stopy zwrotu działa demobilizująco. Fundusze nie palą się do osiągania ponadprzeciętnych wyników z inwestycji. Gdyby ocena efektywności działania funduszy emerytalnych odnosiła się do innego wzorca (na przykład portfela zbudowanego w 70 proc. z bonów skarbowych 52-tygodniowych i w 30 proc. z indeksu WIG 20), to być może zmusiłoby to zarządzających naszymi składkami emerytalnymi do większego wysiłku i do szybszego pomnażania pieniędzy. Na razie jest, jak jest, choć niektórzy widząc ostatnie wzrosty cen jednostek zaczynają zapominać o tego typu problemach. Obawiam się, że problemy te mogą powrócić wraz z pogorszeniem koniunktury .