Wskaźnik odzwierciedlający kondycję polskiego sektora przemysłowego spada, a mediana prognoz PKB rośnie na potęgę. Wbrew pozorom, wszystko gra
PMI dla polskiego przetwórstwa przemysłowego zatrzymał się w lipcu na poziomie 52,9 pkt. – wynika z badania IHS Markit. To najniższy poziom od 11 miesięcy, gorszy od czerwcowego odczytu o 1,3 pkt. , a od oczekiwań (utożsamianych z medianą prognoz ekspertów ankietowanych przez Bloomberga) o 1,1 pkt. proc. Tymczasem mediana prognoz ośmiu zespołów ekonomistów bankowych, dotycząca rocznej dynamiki naszego PKB w 2018 r. przechodzi samą siebie. Pod koniec lipca wspięła się na kolejny schodek - 4,8 proc. PMI więc słabnie, a oczekiwania wobec PKB rosną. Czy coś tu nie gra? Nie, bo jedno (słabsze nastroje w przemyśle widoczne w wynikach badania Markitu) nie wyklucza drugiego (mocnego całorocznego wyniku PKB).

Brak newsa
„W lipcu polski wskaźnik PMI spada do najniższego wyniku od 11 miesięcy, sygnalizując wolniejsze tempo wzrostu” - to nagłówek komunikatu IHS Markit do najnowszych wyników badania. Jeżeli brzmi niepokojąco, to nie powinien, bo tak naprawdę mówi jedynie tyle, że będziemy hamować. A to wiemy nie od dziś.
Doskonale zdają sobie z tego sprawę ekonomiści, w tym ci, którzy w ostatnim czasie podwyższyli poprzeczkę naszemu PKB. Mowa m.in. o zespole PKO BP, który w tym tygodniu poinformował o korekcie prognozy rocznej dynamiki PKB Polski z 4,6 do 5 proc. Na najnowszy typ składają się bowiem oczekiwania wzrostu o 5,3 proc. r/r w drugim kwartale, 4,9 proc. w trzecim i 4,5 proc. w czwartym (w pierwszym wiemy już, że PKB wzrósł o 5,2 proc.).
- Lipcowe wyniki badania PMI dla Polski są zgodne z naszym dotychczasowym myśleniem o gospodarce. Najważniejsza informacja, która z nich płynie, jest taka, że aktywność w naszym przemyśle rośnie, choć nieco słabiej niż w pierwszej połowie roku. To potwierdza nasze oczekiwania, że w drugiej połowie roku wzrost gospodarczy będzie nieco słabszy. Jednak patrząc na szczegóły badania PMI, w tym m.in. odbudowę zamówień eksportowych czy dalszy, dynamiczny wzrost zatrudnienia, można się spodziewać, że hamowanie gospodarki będzie delikatne – mówi Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP.
Nieźle tam…
Ze spokojem na najnowszy odczyt PMI patrzy także Jakub Borowski, stojący na czele zespołu ekonomistów Credit Agricole Bank Polska, który także w tym tygodniu i także do poziomu 5 proc. (z 4,5 proc.) podniósł swoją prognozę rocznej dynamiki naszego PKB na 2018 r. (ten zespół ścieżkę PKB na kolejne kwartały kreśli następująco – 5,2 proc. r/r w drugim, 4,8 proc. w trzecim i 4,7 proc. w czwartym).
- Ryzyko dla naszej średniorocznej prognozy PKB na poziomie 5 proc. mogłoby się pojawić dopiero wtedy, gdyby koniunktura w strefie euro, a przede wszystkim w Niemczech, zaczęła wyraźnie hamować. To nie ma miejsca – podkreśla Jakub Borowski.
We wtorek Eurostat poinformował co prawda o lekkim spowolnieniu wzrostu gospodarek strefy euro – z 2,5 proc. r/r w I kw. 2018 r., do 2,1 proc. w II kw. Piotr Bujak uczula jednak, aby pamiętać o dwóch sprawach.
- Po pierwsze, mówimy o hamowaniu z „nienormalnie” wysokiego tempa wzrostu w drugiej połowie 2017 r. Po drugie, 2-procentowa, roczna dynamika, której spodziewamy się w kolejnych kwartałach po PKB strefy euro, to wzrost przekraczający znacznie tempo potencjalne. Jak na tak rozwinięte gospodarki jest to więc bardzo szybki wzrost, generujący mocny popyt na m.in. polski eksport. O popyt zewnętrzny jesteśmy spokojni – mówi Piotr Bujak.
…i tu
Natomiast popyt krajowy zapewnia nam całkiem niezłe zabezpieczenie.
- W lipcu nowe zamówienia ogółem [mowa o wynikach badania PMI – red.] nadal rosły, a tempo ich wzrostu wyraźnie przewyższało tempo wzrostu zamówień w eksporcie. Potwierdza to, że nowe zamówienia krajowe, wspierane przez boom w budownictwie mieszkaniowym (inwestycje gospodarstw domowych) i infrastrukturalnym (inwestycje publiczne), będą w najbliższych kwartałach czynnikiem dynamizującym aktywność w przetwórstwie mimo wolniejszego wzrostu zamówień z zagranicy – zaznacza Jakub Borowski.
Podpis: Justyna Dąbrowska