Rośnie temperatura sporu o inwestycje dwóch członków zarządu Giełdy Papierów Wartościowych. Opisuje je portal ngi24.pl. Chodzi o Adama Maciejewskiego i Beatę Jarosz. Menedżerowie, którzy inwestują za pośrednictwem Domu Maklerskiego IDMSA, kupili w 2007 r. akcje niepublicznej spółki Rabat Pomorze. Papiery te zostały następnie zamienione na akcje giełdowego Bomi.
Zdaniem ngi24. pl, oboje byli w konflikcie interesów. Adam Maciejewski i Beata Jarosz odpowiadają, że inwestują na zasadzie "ślepego portfela". Tyle że — zdaniem ngi24.pl — pierwsze z nich wiedziało w 2007 r., że kupuje akcje konkretnej spółki, czyli Rabatu Pomorze. Podpis Adama Maciejewskiego widnieje na oświadczeniu przyjęcia oferty objęcia akcji wspomnianej firmy.
Adam Maciejewski nie widzi w swoich inwestycjach nic niewłaściwego.
— Za pomocą "ślepego portfela" inwestuję od początku 2007 r. Jesienią z wolnych środków tego portfela kupiłem akcje spółki niepublicznej i wniosłem je, choć nie musiałem, do nowego "ślepego portfela", ponieważ dotychczasowa strategia inwestycyjna nie obejmowała takich inwestycji. Inwestycje takie są w pełni dozwolone, ale obwarowane określonymi obowiązkami informacyjnymi, które dokładnie wykonywałem — wyjaśnia menedżer.
Czy portfel, którego początkowy skład jest znany właścicielowi, można nadal nazywać "ślepym"?
— Formuła "ślepego portfela" oznacza pozbawienie się uprawnienia do uzyskiwania informacji o decyzjach inwestycyjnych i brak bieżącego wpływu na jego kształt. Sposób wniesienia aktywów i ich rodzaj nie mają tu żadnego znaczenia — wyjaśnia Piotr Derlatka, prokurent DM IDMSA (broker zarządza portfelem Maciejewskiego).
Inwestycja członków zarządu GPW nie narusza regulaminu giełdy. Ogranicza on swobodę lokowania pieniędzy na rynku publicznym, ale daje pełną dowolność w przypadku rynku niepublicznego.
Co na ten temat mówi prezes GPW? Rozmowa z Ludwikiem Sobolewskim w środkowym Pulsie Biznesu.