Rozliczamy plan Morawieckiego. Rząd wykonał 40 proc.

opublikowano: 15-02-2021, 20:00

Po pięciu latach od ogłoszenia planu Morawieckiego, doprecyzowanego później w Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, oceniliśmy stopień realizacji rządowych założeń.

Przeczytaj i dowiedz się:

  • W jakich obszarach realizacji SOR rządowi poszło najlepiej
  • Co się nie udało
  • Co na temat sukcesów i porażek w realizacji SOR sądzą eksperci poszczególnych

Plan Morawieckiego, zaprezentowany dokładnie pięć lat temu (doprecyzowany rok później w Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju - SOR), miał jedną wielką zaletę - wyznaczał konkretne cele w polityce gospodarczej. Strategia zawierała zbiór kilkudziesięciu wskaźników wraz z wyznaczonymi poziomami docelowymi na lata 2020 i 2030. To była nowość w polskiej polityce, zdominowanej zwykle przez dość ogólne hasła i niesprecyzowane koncepcje. Chyba po raz pierwszy dokument polityczny na tak wysokim szczeblu zawierał zbiór tak konkretnych liczb.

Dzięki konkretom zapisanym w SOR możemy dziś poddać rządowe obietnice dokładnej ocenie. Konkluzja? Szklanka jest częściowo pełna, a częściowo pusta. Według naszych wyliczeń w 100 proc. udało się zrealizować 40 proc. założonych celów, a ogólny poziom realizacji planu wynosi ok. 58 proc. (niektóre cele zrealizowano nie w pełni).

Najlepiej poszło rządowi z redukcją ubóstwa i nierówności – w tym obszarze stopień wypełnienia celów wynosi 86 proc. Najsłabiej natomiast wygląda realizacja strategii w obszarze jakości instytucji, gdzie ten wskaźnik to 43 proc. Nie jest to zaskoczenie. Rząd PiS skoncentrował się na redystrybucji dochodów oraz rewolucji instytucjonalnej, która raczej pogarszała, niż poprawiała jakość krajowych instytucji.

Z punktu widzenia obywateli zapewne istotny jest fakt, że osiągnięte zostały cele w obszarze rynku pracy – istotnie wzrosła stopa zatrudnienia (udział osób pracujących w ogólnej populacji osób w wieku produkcyjnym), spadła stopa bezrobocia, poprawił się wskaźnik aktywnego starzenia się, obrazujący, w jaki sposób osoby starsze partycypują aktywnie w życiu społecznym i gospodarczym. Warto jednak zwrócić uwagę, że nie został zrealizowany cel dotyczący aktywności zawodowej matek z małymi dziećmi. Ich aktywność miała wzrosnąć, a spadła. To wciąż jedno z istotnych wyzwań rozwojowych.

Bardzo ważne jest też obniżenie wskaźników ubóstwa i nierówności społecznych. W tym zakresie sukces SOR jest bezsprzeczny, zwłaszcza że cele udało się osiągnąć bez naruszania równowagi budżetowej. Warto jednak zauważyć, że nie udało się zapobiec pogłębianiu się różnic ekonomicznych między regionami. W SOR zakładano, że różnice pod względem PKB na głowę mieszkańca nie wzrosną, a prawdopodobnie wzrosły (nie ma ostatecznych danych za 2020 r. – to wskaźnik obarczony dużą niepewnością). Świadczy to o tym, że poza redystrybucją fiskalną rządowi trudno jest znaleźć instrumenty wpływające na wzrost potencjału słabiej rozwiniętych obszarów kraju.

Nie zostały zrealizowane dwa najbardziej spektakularne cele SOR: wzrost PKB per capita, z 69 do 78 proc. średniej UE, i udziału inwestycji w PKB, z 20 do 25 proc. Warto zaznaczyć, że poprzeczkę zawieszono zbyt wysoko. Osiągnięcie celu w zakresie PKB od początku wydawało się mało realne, mimo że Polska w ostatnich latach odnotowała wzrost gospodarczy dużo powyżej oczekiwań. Drugi cel natomiast nie był tak bardzo istotny dla rozwoju kraju.

Innym obszarem, w którym rządowi się nie powiodło, jest relacja wydatków na badania i rozwój do PKB. Miała wzrosnąć z 1 do 1,7 proc., a wiele wskazuje, że nie wzrosła (do 2019 r. udało się osiągnąć 1,4 proc.). Zwiększyć się miał też udział towarów wysokich technologii w polskim eksporcie, a zanotowano w tej dziedzinie spadek.

Realizację strategii utrudniały też niewłaściwie dobrane narzędzia. Żeby zilustrować największy problem w polityce rządu, posłużę się przykładem wskaźnika mierzącego sprawność sądownictwa. Zgodnie z SOR czas dochodzenia należności drogą sądową miał się wyraźnie skrócić. Rząd zaangażował się w kontrowersyjne reformy wymiaru sprawiedliwości (prawdopodobnie naruszające konstytucję), argumentując, że bez takiego radykalizmu nie da się poprawić wydajności Temidy. Strategiczny cel, który miał uświęcać środki, nie został jednak zrealizowany, a niepotrzebny radykalizm zrodził tylko problemy w kraju i zaszkodził relacjom Polski z UE.

Metodologia oceny

Obliczenie stopnia realizacji celów wymagało przyjęcia konsekwentnej metodologii. To o tyle trudne, że wskaźniki są różnego rodzaju i nie wszystkie są dostępne za 2020 r. Sformułowaliśmy pięć zasad oceny.

Po pierwsze: cel uznawaliśmy za zrealizowany, gdy został osiągnięty w co najmniej 100 proc. (to punkt najbardziej oczywisty).

Po drugie: stopień realizacji celów obliczaliśmy poprzez relację osiągniętego postępu w danym wskaźniku do postępu zakładanego. Czyli na przykład – jeżeli rząd zakładał, że PKB per capita Polski wzrośnie z 69 do 77 proc. średniej UE, to oznaczać to miało postęp o 8 pkt proc. Udało się osiągnąć postęp o 6 pkt proc. (już po korekcie o wyjście Wielkiej Brytanii z UE), czyli 75 proc. celu.

Po trzecie: w przypadku braku danych za 2020 r. wykorzystywaliśmy ekstrapolację liniową z poprzednich lat. Założyliśmy, że postęp lub regres z lat 2015-18 był kontynuowany w podobnym tempie. To oznacza, że realizację niektórych celów mogliśmy ocenić zbyt optymistycznie, a w przypadku innych - nie doszacować dokonań rządu. Rzeczywiste dane za 2020 r., gdy już napłyną, nie powinny jednak mieć zbyt dużego wpływu na ogólny bilans. Dodatkowym walorem takiego podejścia jest oczyszczenie oceny z wpływu pandemii. Naszym zdaniem to uczciwe – wydarzenie jednorazowe (całkowicie niezależne od decydentów), o małym wpływie na gospodarkę w perspektywie 15-20 lat, nie powinno kształtować oceny działań rządu, których skutki będą długoterminowe.

Po czwarte: eliminowaliśmy z oceny wskaźniki, co do których istniała bardzo duża niepewność odnośnie osiągniętych wyników. Na przykład odsetek firm sprzedających innowacyjne produkty mocno się waha i nie mamy pewności, ile wyniósł w 2020 r., dopóki nie pojawią się dane.

Po piąte: w przypadku realizacji celów ponad założenia przyznawaliśmy rządowi 100 proc., a w przypadku regresu (gdy wskaźnik miał się poprawić, a się pogorszył) - 0 proc.

Po szóste: gdy dane były rewidowane wstecz (jak na przykład dotyczące bezpośrednich inwestycji zagranicznych, które już po publikacji strategii zostały zrewidowane za wcześniejsze lata), przyjmowaliśmy do oceny wskaźniki zrewidowane (zarówno za rok 2015, jak i 2020), a poziom realizacji mierzyliśmy stopniem ich poprawy przyjętym przez rząd dla pierwotnych danych.

Spójność społeczna: 86 proc.

W Polsce od 2015 r. udało się znacząco ograniczyć nierówności społeczne i ubóstwo. Wskaźnik zagrożenia ubóstwem lub wykluczeniem społecznym spadł z 23,4 do 16,9 proc. - to o 3,1 pkt proc. więcej, niż zakładano. Odsetek osób, których poziom wydatków był niższy od minimum egzystencji, zmalał z 6,5 do 3,6 proc. Spadła również wartość współczynnika Giniego, będąca miarą nierówności rozkładu dochodów w społeczeństwie. Im niższa wartość, tym mniejszy stopień koncentracji i mniejsze zróżnicowanie dochodów. W 2020 r. współczynnik zmalał z 30,6 do 28, podczas gdy w strategii za cel obrano wartość 30. Spośród ośmiu wskaźników uwzględnionych w tej grupie nie udało się spełnić założeń w przypadku dwóch. Przykładowo: relacja dochodów do dyspozycji na osobę w gospodarstwie domowym na wsi i w mieście miała osiągnąć 72 proc., a wzrosła jedynie do 70,3 proc. Spójność społeczna to kategoria, w której w największym stopniu udało się spełnić obrane cele. Poza redukcją ubóstwa i wykluczenia społecznego nacisk położono na poprawę dostępu do usług świadczonych w odpowiedzi na wyzwania demograficzne oraz na lepsze wykorzystanie kapitału społecznego na rynku pracy.

Okiem eksperta
Rewolucyjne 500+
dr Jakub Sawulski
Polski Instytut Ekonomiczny, SGH

Na pewno w ostatnim pięcioleciu mieliśmy do czynienia z wyraźnymi zwiększeniem tego, co nazywamy funkcją redystrybucyjną państwa, czyli zmianą pierwotnego podziału dochodów w gospodarce. Rewolucyjnym jak na polskie warunki rozwiązaniem okazał się program 500+, który znacząco zredukował ubóstwo. Można oczywiście dyskutować, czy zrobił to efektywnie, bo pewnie za mniejszą kwotę dałoby się osiągnąć podobny efekt. Bez wątpienia jednak uniwersalny i prosty charakter tych świadczeń ma dużą zaletę, bo zwyczajnie nie stygmatyzuje osób, korzystających z takiego wsparcia. Program ten był fundamentalną, ale niejedyną przyczyną wzrostu spójności społecznej w Polsce. Pozostałe to dobra koniunktura, spadek bezrobocia, dosyć szybki wzrost płac i początki rynku pracownika w niektórych branżach, a także - co jest już efektem działań rządowych - szybki wzrost płacy minimalnej. W zakresie spójności społecznej, czyli w zasadzie w zakresie zmniejszania ubóstwa, osiągnięto w ostatnich latach sukces, którego nie można zakwestionować, choć oczywiście można debatować o tym, czy dało się osiągnąć takie same efekty przy mniejszych nakładach. Można też było nie osiągnąć nic.

Zatrudnienie: 77 proc.

Zatrudnienie to druga grupa celów, których osiągnięcie się powiodło. Niektóre wskaźniki, dotyczące poprawy jakości kapitału ludzkiego oraz zwiększenia udziału kapitału społecznego w rozwoju społeczno-gospodarczym, przekroczyły prognozowaną wartość. W 2020 r. opieką instytucjonalną, w różnej formie, objętych było 17,2 proc. dzieci w wieku do 3 lat (przy założeniu 10 proc.). Implikowana wartość wskaźnika aktywnego starzenia się w 2020 r. przekroczyła wyznaczony poziom i wyniosła 31,5 proc. Im wyższa wartość, tym większy wkład osób starszych w społeczeństwo i lepsze warunki sprzyjające aktywnemu starzeniu się. Udało się również zwiększyć zatrudnienie osób w wieku 20-64 lat (z 67,8 do 74,3 proc.) oraz udział osób dorosłych uczestniczących w kształceniu lub szkoleniu (z 3,5 do 5,1 proc.). Wzrosła przeciętna długość życia w zdrowiu - zarówno wśród mężczyzn, jak i kobiet. Obecnie to odpowiednio: 60,8 i 64,7 lat. Nie powiodło się jednak poprawienie wskaźnika zatrudnienia kobiet z najmłodszym dzieckiem (nadal wynosi ok 64 proc.), i stopy bezrobocia absolwentów szkół prowadzących kształcenie zawodowe. Autorzy strategii przewidywali, że pierwszy wskaźnik wzrośnie z 33,8 do 36 proc., tymczasem spadł do 24,4 proc. Zgodnie z oczekiwaniami zachował się natomiast współczynnik obciążenia demograficznego osobami starszymi - wzrósł z 22,8 do 28,3 proc. Oznacza to, że obecnie na 100 osób w wieku 15-64 lat przypada 28 osób powyżej 65 roku życia.

Okiem eksperta
Kompetencje, regulacje i elastyczność
Jolanta Jaworska
wiceprezes ABSL, Związku Liderów Sektora Usług Biznesowych

Aby zrealizować cele, które przyświecały rządowi w 2016 r., potrzebnych jest kilka elementów. Najważniejszym są odpowiednie kompetencje i umiejętności. Wykształcić je można przy dobrym systemie edukacji, również zawodowej. Do tego dochodzą kwestie regulacyjne – postulowane przez pracodawców uelastycznienie rynku.

Problemy w edukacji obserwujemy nawet na poziomie podstawowym. Ostatnie 12 miesięcy pokazało, że kluczowe są kompetencje cyfrowe. Firmy wspierają szkoły, uczniów, pracowników – brakuje natomiast spójnych działań na poziomie centralnym.

Co do zatrudnienia młodych matek, to co prawda wzrósł odsetek najmłodszych dzieci objętych opieką, ale nadal jest on niedostateczny. Aby kobiety mogły się spełniać zawodowo, potrzebne jest wykształcenie poszukiwanych na rynku kompetencji oraz wprowadzenie elastycznych form pracy. Od roku trwa dyskusja na temat pracy zdalnej, wprowadzenia rozwiązań korzystnych dla pracodawców i pracowników, pozostawienia im pewnych punktów do samodzielnych decyzji. Elastyczne podejście – czas pracy, warunki czy miejsce – może pomóc rodzicom małych dzieci, ale także osobom starszym. Niestety, na razie nie mamy nowych, dobrych przepisów, wzrost zatrudnienia to zasługa biznesu, a w przypadku starszych osób – niestety efekt bardzo niskich emerytur.

Inwestycje i rozwój: 47 proc.

Jednym z celów przyświecających rządowi w zakresie inwestycji i rozwoju było zapewnienie ,,stabilnych, efektywnych i zrównoważonych finansów publicznych”. Spośród 27 wskaźników zakładany poziom został osiągnięty w przypadku siedmiu. W ciągu pięciu lat udało się zredukować dług i deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych. Założeniem było utrzymanie ich, odpowiednio, poniżej 60 i 3 proc. PKB, tymczasem w 2020 r. wyniosły 44,6 i 0,27 proc. Jednocześnie zwiększyły się dochody z tytuły podatków - z 19,8 do 22,6 proc. (cel: przekroczenie 20 proc.). Rządzącym udało się także zwiększyć udział nakładów inwestycyjnych sektora prywatnego w inwestycjach ogółem, udział masy ładunków transportu intermodalnego w ogólnej masie ładunków przewożonych transportem kolejowym i wydatki na obronę narodową. Realny dochód do dyspozycji oraz PKB na mieszkańca też wzrosły, ale poniżej prognozowanego poziomu. Nie udało się także zwiększyć udziału przetwórstwa przemysłowego w wartości dodanej brutto (spadek z 17,5 do 16,4 proc), stopy inwestycji (spadek z 20,1 do 18,5 proc.) ani tempa wzrostu wartości eksportu towarów (spadek z 6,8 do 5,2 proc.). W strategii uwzględniono też awans Polski w rankingu Globalnego Monitora Przedsiębiorczości GEM w obszarze polityki rządowej na rzecz przedsiębiorczości. W 2014 r. Polska uplasowała się na 16. miejscu, ale do 2020 r. spadła aż o 13. pozycji.

Okiem eksperta
Intermodalna statystyka
Dariusz Stefański
prezes PCC Intermodal

Jeśli odniesiemy przewozy intermodalne do przewozów kolejowych, to ich udział rzeczywiście wzrósł. Jest to w znacznej mierze efektem obserwowanych spadków w sektorze przewozów kolejowych ogółem. Gdyby nawet przewozy intermodalne nie wzrastały, a przewozy kolejowe spadały, to udział będzie rósł! Ot meandry statystyki!

Z branżowego punktu widzenia, trudno też dostrzec choćby minimalną zasługę rządu czy Ministerstwa Infrastruktury w obserwowanych wzrostach w intermodalu. Mimo wielu obietnic, nie powołano nawet jednoosobowego departamentu d/s przewozów intermodalnych na szczeblu ministerialnym. Dostęp do infrastruktury kolejowej jest niewspółmiernie drogi w stosunku do infrastruktury drogowej i należy do najdroższych w Europie. Jakość tejże infrastruktury jest kiepska, a prędkości handlowe pociągów intermodalnych oscylują na poziomie 30 km/h. Na operatorów intermodalnych nakładany jest tzw. Opłata manipulacyjna w terminalach morskich, np. DCT Gdańsk.

Skoro jednak mimo tych wszystkich przeciwności przewozy intermodalne rosną, to proszę sobie wyobrazić co by się działo, gdyby zyskały wsparcie. Może zamiast 6-8 czy 10 proc. udziału, rozmawialibyśmy o 25-30 a nawet 40 proc. udziale przewozów intermodalnych w przewozach kolejowych - jak to ma miejsce u naszych zachodnich partnerów, np. z Niemiec czy Holandii.

Okiem eksperta
Intermodal wyprzedził prognozy
Czesław Warsewicz
prezes PKP Cargo

Gdy powstawał plan gospodarczy premiera Mateusza Morawieckiego, to założenia dotyczące rozwoju przewozów intermodalnych były oparte na realnych prognozach. Nikt nie mógł jednak przewidzieć różnych zjawisk ekonomicznych, które wpłynęły na kolejowy transport towarowy. Przede wszystkim znacznemu przyspieszeniu uległ proces konteneryzacji gospodarki, w ten sposób przewozi się coraz więcej grup towarowych i to powoduje, że rośnie zainteresowanie koleją ze strony gestorów ładunków, gdyż rośnie nasza masa i praca przewozowa w tym segmencie. Przykładem tych trendów może być choćby nasz 10-letni kontrakt z Krajową Spółką Cukrową na przewóz cukru w cysternach kolejowych. Jednocześnie spada wielkość przewozów ładunków masowych dla przemysłu ciężkiego, głównie węgla dla energetyki i rud metali dla sektora stalowego. Proces dekarbonizacji gospodarki jest nawet szybszy niż zakładano kilka lat temu. W efekcie przewoźnicy mają mniejsze zamówienia na węgiel i mogą więcej swoich zasobów skierować do obsługi połączeń intermodalnych.

W kolejnych latach spodziewamy się dalszego, systematycznego wzrostu przewozów intermodalnych, co powinno spowodować, że będzie rósł także ich udział w masie towarów i pracy przewozowej na kolei. Na pewno kolej w Polsce przejdzie proces, który wcześniej był widoczny w Zachodniej Europie, gdzie intermodal stopniowo zyskiwał na znaczeniu, a teraz stanowi średnio w Unii Europejskiej około 50 proc. wszystkich przewozów kolejowych, a są kraje, gdzie ten wskaźnik przekracza nawet 70 proc.

Transformacja energetyczna i środowiskowa: 68 proc.

Rząd uwzględnił w strategii 15 wskaźników dotyczących energii. Ich poprawa miała przyczynić się do zapewnienia powszechnego dostępu do energii pochodzącej z różnych źródeł oraz rozwoju potencjału środowiska na rzecz obywateli i przedsiębiorców. W 2020 r. zużycie energii pierwotnej wzrosło ponad zakładany poziom, osiągając wartość 100,4 Mtoe - oznacza to wzrost energochłonności w procesie rozwoju gospodarczego. Stosunek pozyskania energii do jej globalnego zużycia - wskaźnik oznaczający niezależność energetyczną - zmalał z 71 do 57 proc., podczas gdy celem było utrzymanie jego poziomu powyżej 60 proc. Znacząco udało się zredukować SAIDI, wskaźnik przeciętnego systemowego trwania przerwy w dostawach energii elektrycznej. Choć nie osiągnął zakładanego poziomu (150 minut), zbliżył się do niego, malejąc z 243 minut w 2015 r. do 172 w 2019 r. W ciągu pięciu lat znacznie poprawił się też udział autobusów na alternatywne paliwo w ogólnej liczbie autobusów miejskich (z 3,6 do 11,2 proc. przy założeniu 4,2 proc.), a także liczba punktów wyposażonych w moduły inteligentnego opomiarowania - w 2019 r. było ich już 1 608 000, co oznacza przekroczenie celu na 2030 r. W rządowej strategii zapisano także zwiększenie liczby punktów szybkiego i wolnego ładowania pojazdów elektrycznych, których liczba w 2019 r. wyniosła odpowiednio 452 i 912.

Okiem eksperta
Jakie cele, taki postęp
Michał Hetmański
Fundacja Instrat

Z dzisiejszej perspektywy, kiedy czytamy SOR, uderza skromny dobór wskaźników energetycznych i mało ambitne cele. Sądzę, że w momencie pisania tego dokumentu (5 lat temu) można było przewidzieć, że unijna polityka klimatyczna będzie przyśpieszać. Jedne cele spełniamy, innych nie, ale nie zmienia to podstawowego wniosku, że w transformacji energetyki i dekarbonizacji gospodarki Polska zrobiła niewielkie postępy.

Dla przykładu, stosunek pozyskania energii pierwotnej do krajowego zużycia energii (to wskaźnik obrazujący niezależność energetyczną – red.) jest coraz niższy i słabszy od prognoz z SOR, co wynika w dużej mierze z poziomu importu ropy i gazu. Oczywistą receptą na poprawę jest tu zwiększenie udziału OZE w miksie i elektryfikacja transportu.

W ewentualnej nowej strategii rozwoju rząd powinien uwzględnić więcej kryteriów obrazujących penetrację zielonej energii w gospodarce, a także wziąć pod uwagę unijne cele dotyczące dochodzenia do neutralności klimatycznej w 2050 r. i redukcji emisji gazów cieplarnianych. Konieczne jest też wyznaczenie celów dotyczących jakości powietrza – SOR traktuje o nich bardzo skąpo, a nowa Polityka Energetyczna Polski do 2040 r. zawiera w sobie cele sprzeczne, ponieważ nie da się poprawić jakości powietrza i jednocześnie pozwalać na instalowanie nowych kotłów węglowych. Wskaźnikiem obrazującym postęp w tej dziedzinie mógłby być np. spadek liczby przedwczesnych zgonów spowodowanych zanieczyszczeniem powietrza.

Okiem eksperta
Ładowarki są, ale nie ma aut
Rafał Czyżewski
prezes GreenWay Polska

Założony w SOR plan budowy stacji szybkiego ładowania aut elektrycznych został zrealizowany wręcz z nawiązką, a to głównie dzięki GreenWay Polska. Odpowiadamy za ok. 40 proc tego rynku. Problem w tym, że my zdobyliśmy się na spory wysiłek inwestycyjny, a popyt na usługi cały czas jest niski.

Według rządowych planów pod koniec 2020 r. po polskich drogach miało jeździć ok. 70 tys. aut elektrycznych (bateryjnych, nie plug-in), a jeździło 10 tys., czyli siedem razy mniej. To oczywiście nie daje nadziei na dojście do miliona aut w 2025 r., jak zapowiadał to premier. Nadzieję na to, że uda się rozruszać ten rynek, wciąż jednak mam. Potrzebne są jednak dodatkowe zachęty dla kupujących auta elektryczne, np. w postaci dopłat lub ulg podatkowych. Jesteśmy jednym z nielicznych krajów w UE, który takich dopłat nie ma.

Innowacje: 51 proc.

W grupie innowacji cel został osiągnięty połowicznie - w 100 proc. strategię udało się zrealizować w przypadku trzech z siedmiu uwzględnionych wskaźników. Rządowi nie udało się zwiększyć udziału przychodów netto ze sprzedaży produktów przedsiębiorstw przetwórstwa przemysłowego zaliczanych do wysokiej i średniowysokiej techniki w wartości przychodów netto ze sprzedaży produktów przedsiębiorstw przetwórstwa przemysłowego. Planowano również zwiększenie udziału eksportu wyrobów wysokiej techniki z 8,5 do 10 proc. ale bez sukcesu, bo wartość wskaźnika - zamiast wzrosnąć - zmalała do 8,4 proc. Z kolei nakłady na działalność B+R zwiększyły się z 1 do 1,35 proc., ale wciąż są dalekie od poziomu przewidywanego na 2020 r., kiedy miały wynieść 1,7 proc. Pozytywne zmiany odnotowano w zakresie nakładów sektora przedsiębiorstw na działalność B+R - ich wartość w 2020 r. wyniosła 1,02 proc., to 0,22 pkt proc. powyżej oczekiwań.

Okiem eksperta
Skupić się na rzeczywistości
prof. Konrad Świrski
prezes Transition Technologies

Plany polityków dotyczące innowacyjności polskiego przemysłu omijają podstawowy problem – jak sprzedać nowy produkt na rynkach światowych. Oczekujemy nowoczesnych rozwiązań, rosnących nakładów na badania i rozwój, a obecnie główną barierą jest dostęp do rynków. Polska po wielkiej zmianie lat 90-tych boryka się z problemem polegającym na niedostatku firm, które mogłyby być graczem na międzynarodowych rynkach. Zamiast marketingowego dążenia do spektakularnych sukcesów takich jak niebieski laser czy grafen, warto skupić się na rzeczywistości, gdzie coraz więcej polskich firm realnie uczestniczy w innowacyjnym rynku. Wątpliwe jest, aby w Polsce wyprodukowano np. drugą Teslę, ale jest coraz więcej przykładów innowacyjnych rozwiązań w sektorze medycznym i IT. To właśnie te obszary powinny być polską specjalizacją.

Rosnący udział nakładów sektora B+R przedsiębiorstw pokazuje, że większość firm zdaje sobie sprawę z szybkiego postępu gospodarek światowych i konieczności modyfikacji swojej produkcji. Udział eksportu wyrobów wysokiej techniki zależy wciąż w większości od działania międzynarodowych korporacji mających swoje centra w Polsce i tu kluczowe jest tworzenie najlepszych warunków dla konkurencyjności.

Bezpośredni polski eksport hi-techowy na pewno rośnie, ale ciężko oczekiwać, aby aż tak szybko podniósł samodzielnie wskaźniki eksportu dla całego kraju. Dlatego chyba jedynym oczekiwaniem „eksportujących” i hi-techowych firm jest stabilny system prawny, dobra edukacja, niskie podatki i ceny energii czy też zmiana w kierunku zielonej energetyki, zamiast nośnych marketingowo wielkich programów grantowych lub PR-owych, które jednak nie zmieniają realnej gospodarki.

Transformacja cyfrowa: 58 proc.

W zakresie wzmocnienia cyfrowego rozwoju kraju w strategii uwzględnione zostały cztery wskaźniki. Rządzącym udało się spełnić założenia tylko dla jednego z nich - zwiększył się odsetek gospodarstw domowych korzystających z dostępu do internetu o przepustowości przynajmniej 100 Mb/s (cel: 50 proc.). W 2015 r. miało go zaledwie 5,5 proc. gospodarstw domowych, a w 2020 r. - ponad 75 proc. Gorzej przebiegła realizacja planów w zakresie zwiększenia liczby gospodarstw domowych z dostępem do internetu w ogóle. W 2015 r. w zasięgu globalnej sieci było 60,7 proc. gospodarstw, i choć w ciągu pięciu lat udało się zwiększyć ten odsetek o 17,9 pkt proc, to wynik jest daleki od celu - dostępu do internetu dla każdego. Autorzy strategii uwzględnili w niej także rozwój ,,cyfrowego państwa usługowego”. W 2015 r. 16 proc. społeczeństwa korzystało z internetu w kontaktach z administracją publiczną. Na 2020 r. zaplanowano podwojenie tego wskaźnika, tymczasem udało się osiągnąć 28 proc. Kolejnym celem było zwiększenie udziału powierzchni obowiązujących planów miejscowych w postaci elektronicznej w powierzchni planów ogółem do 100 proc. W ciągu pięciu lat udało się osiągnąć wzrost z 66 do 70,6 proc.

Okiem eksperta
Brak najważniejszego projektu
Piotr Mieczkowski
dyrektor zarządzający fundacji Digital Poland

Cyfryzacyjne sukcesy i niepowodzenia w ostatnich latach można podsumować bardzo prosto. Tam, gdzie państwo skoncentrowało się na sprawnej dystrybucji pieniędzy, pozostawiając realizację projektów sektorowi prywatnemu, cele zostały osiągnięte i mamy pozytywne efekty. Tam natomiast, gdzie państwo postanowiło wszystko robić samodzielnie, mieliśmy wiele niespójnych strategii, z których ostatecznie niewiele konkretnego wynikło. Pozytywnie należy ocenić realizację Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa, w ramach którego prywatne firmy przy znacznym publicznym wsparciu finansowym pokrywały siecią światłowodową tzw. białe plamy, a także upowszechnienie niektórych cyfrowych usług publicznych, w które zaangażował się sektor bankowy, na czele z zakładaniem profili zaufanych i składaniem wniosków o 500+. Na innych frontach było gorzej. Bardzo słabo wygląda realizacja sieci 5G i państwowe wsparcie dla projektów badawczych i pilotażowych, związanych z tą siecią, a także innych projektów, związanych z nowoczesnymi technologiami, takimi jak AI czy blockchain. To sprawia, że trudno mówić o jakimś konkretnym wsparciu publicznym dla realizacji koncepcji Przemysłu 4.0 Słabo wyglądały też działania w zakresie budowania kompetencji cyfrowych wśród dorosłych i seniorów, w wyniku czego skala korzystania z cyfrowych usług publicznych jest niska. Usługi te wciąż nie wyglądają tak, jak powinny - mieliśmy sukcesy w rodzaju e-recepty, ale nadal nie ma najważniejszego projektu, czyli integracji państwowych rejestrów w jednym miejscu. Wyraźny jest brak koordynacji i spójności w realizacji polityki cyfryzacyjnej przez różne ministerstwa.

Instytucje: 43 proc.

Polska zajmuje 60. miejsce na świecie pod względem jakości instytucji - wynika z Globalnego Raportu Konkurencyjności opracowanego przez Światowe Forum Ekonomiczne w 2019 r. W tym obszarze tematycznym rząd obrał za cel zwiększenie poziomu bezpieczeństwa i porządku publicznego, jako warunku koniecznego dla rozwoju kraju, oraz zapewnienie obywatelom i przedsiębiorcom dostępu do skutecznych i inkluzywnych instytucji publicznych. Spośród dziewięciu uwzględnionych wskaźników spełnione zostały założenia dla trzech: wzrósł odsetek Polaków deklarujących poczucie bezpieczeństwa w miejscu zamieszkania oraz oceniających Polskę jako bezpieczny kraj, a także wskaźnik zaufania do władz lokalnych. Większość wskaźników z tej grupy nie osiągnęła jednak zakładanego poziomu. Pogorszeniu uległ m.in. wskaźnik obciążenia regulacyjnego oraz efektywności rządzenia, stanowiący ocenę jakości biurokracji i niezależności administracji państwowej od politycznych nacisków oraz społecznej wiarygodności władzy. Na poziomie z 2015 r. utrzymał się czas dochodzenia należności drogą sądową (685 dni) oraz udział osób zatrudnionych w III sektorze, czyli organizacjach non-profit (0,9 proc.). Nie zrealizowano także planu redukcji do 100 dni maksymalnego czasu potrzebnego do uzyskania pozwolenia na budowę. Obecnie wynosi on 180 dni.

Okiem eksperta
W prawie do sukcesu daleko
Grzegorz Maślanko
partner w zespole kancelarii prawnej w Grant Thornton

Według prowadzonego przez nas monitoringu stabilności otoczenia prawnego w Polsce (tzw. Barometr Prawa), stanowienie aktów prawnych najwyższej rangi ustabilizowało się na poziomie około 20 tys. stron rocznie, choć wcześniej niemal stale rosło i w rekordowym roku 2016 wynosiło nawet 35 tys. stron. Pod względem ilości nowego prawa widoczny jest więc przełom.

Są jednak obszary regulacji, w których przedsiębiorcy nie odczuli ulgi. Ostatnie lata były np. okresem nasilonych zmian w prawie podatkowym – zmian było dużo i w wielu przypadkach wprowadzane były w pośpiechu, często bez odpowiedniego przygotowania i wywoływały one spore zamieszanie u podatników. Wystarczy wspomnieć, że nowelizacje ustaw podatkowych składały się w ostatnich trzech latach z ponad 500 stron, choć łącznie teksty jednolite tych ustaw spisane zwierały przed tymi zmianami 1,3 tys. stron, a więc statystycznie „wymieniona” na nową została więcej niż co trzecia strona.

Trudno uznać, że poprawiła się jakość stanowionego prawa. Coraz krótszy jest średni czas prac nad ustawą, coraz więcej ustaw przechodzi przez Sejm bez głębszych prac w komisjach (po drugim i trzecim czytaniu), coraz mniej ustaw posiada poprawnie i zgodnie z przepisami przeprowadzone konsultacje publiczne. W efekcie duża część ustaw – w tym tych ważnych dla przedsiębiorców – musiała być poprawiana nowelizacjami niedługo po wejściu w życie. Cieszy więc fakt, że trend rosnący skali biurokracji został w Polsce przełamany, ale dalej dość daleko nam od sytuacji, w której prawo byłoby stabilne i przejrzyste.

Natomiast w sferze szybkości dochodzenia należności przed sądami trudno było osiągnąć istotną poprawę w sytuacji, w której znaczna część zmian prawnych w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości nie dotyczyła wcale poprawy efektywności pracy sądów.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Polecane