Soros: Ukraina jest najcenniejszym atutem Europy

George Soros
opublikowano: 2015-10-19 23:00

Największym błędem Unii Europejskiej jest potraktowanie Ukrainy tak jak Grecji - pisze George Soros w specjalnym artykule dla „Pulsu Biznesu”.

Wady strukturalne euro spowodowały, że władze Unii Europejskiej musiały stać się mistrzami w sztuce chaotycznego brnięcia przez kolejne kryzysy.

Taka praktyka to odkładanie działań rozstrzygających na później, chociaż lepiej opisać to zjawisko jako odbijanie piłki o ścianę, a więc jej nieustanne powroty. Obecnie Europa stawia czoła co najmniej pięciu kryzysom: cztery z nich mają charakter wewnętrzny — euro, Grecja, imigracja oraz brytyjskie referendum na temat pozostania w Unii Europejskiej. Jeden jest zewnętrzny — jest nim agresja rosyjska wobec Ukrainy. Kryzysy te mają tendencje do wzajemnego umacniania się. Zarówno społeczeństwo, jak i władze są przytłoczone problemami. Co można zrobić, aby zatrzymać i odwrócić proces dezintegracji?

Jest oczywiste, że nie można zaradzić pięciu kryzysom jednocześnie. Dlatego też należy niektóre uznać za priorytetowe, nie zaniedbując jednak pozostałych. Stanowczo twierdzę, że sprawie Ukrainy powinno się nadać najwyższy priorytet. Wewnętrzne kryzysy mają tendencję do dzielenia państw Unii Europejskiej na dłużników i wierzycieli, Zjednoczone Królestwo i kontynent oraz na kraje „przybycia” i kraje „docelowe”. W przeciwieństwie do takiego stanu rzeczy groźba zewnętrzna, jaką jest agresja rosyjska wobec Ukrainy, powinna zjednoczyć Unię Europejską.

Największym błędem Unii Europejskiej jest potraktowanie Ukrainy tak jak Grecji. Nowa Ukraina chce być przeciwieństwem Grecji i chociaż nie jest członkiem Unii Europejskiej, to jednak aktywnie broni jej przed zagrożeniem militarnym i politycznym ze strony Rosji.

Istniejąca obecnie nowa Ukraina jest zdecydowana stać się przeciwieństwem starej. Stara ma wiele wspólnego ze starą Grecją, która okazała się trudna do zreformowania — gospodarkę zdominowaną przez oligarchów i polityków, którzy zamiast bronić wspólnego interesu, wykorzystywali swoją pozycję dla osiągnięcia prywatnych korzyści. Nowa Ukraina natomiast czerpie inspiracje z rewolucji na Majdanie z lutego 2014 r. oraz usiłuje radykalnie zreformować kraj. Traktując Ukrainę niczym kolejną, gorszą, Grecję, Unia Europejska ryzykuje przekształcenie nowej Ukrainy w starą. Byłby to katastrofalny błąd, ponieważ nowa Ukraina jest jednym z najcenniejszych atutów Europy ze względu na odpieranie agresji rosyjskiej i wskrzeszenie ducha solidarności, który charakteryzował Unię Europejską w jej początkowym okresie.

Moje stanowisko opiera się na solidnych podstawach — na tym, że posiadam dogłębną wiedzę na temat nowej Ukrainy, zdobytą dzięki mojej ukraińskiej fundacji, oraz na własnych powiązaniach z tym krajem. Na początku tego roku stworzyłem „zwycięską strategię dla Ukrainy”, a następnie rozpowszechniłem ją wśród władz europejskich.

Twierdzę w niej, że sankcje wymierzone przeciwko Rosji są niezbędne, ale niewystarczające. Prezydent Władimir Putin wypracował bardzo

korzystną interpretację obecnego stanu rzeczy, która służy mu do obrony przed sankcjami. Twierdzi, że wszystkie obecne kłopoty gospodarcze i polityczne Rosji spowodowane są wrogością mocarstw zachodnich, które chcą odmówić Rosji należnego jej miejsca w świecie, Rosja zaś jest ofiarą ich agresji. Stanowisko Putina odwołuje się do patriotyzmu obywateli rosyjskich i zawiera prośbę o przetrzymanie ciężkiej próby — w tym braku stabilności finansowej i innych niedoborów spowodowanych sankcjami, a owe trudności w rzeczywistości umacniają przekonanie co do słuszności tej tezy. Jedynym sposobem na udowodnienie, że Putin się myli, jest uzyskanie lepszej równowagi między sankcjami przeciwko Rosji a wsparciem dla Ukrainy.

Moja „zwycięska strategia” polega na skutecznej pomocy finansowej dla Ukrainy, łączącej szeroko zakrojone wsparcie budżetowe z leżącym w zasięgu możliwości ubezpieczeniem ryzyka politycznego, a także z innymi czynnikami motywacyjnymi dla sektora prywatnego. Te posunięcia, sprzężone z radykalnymi reformami gospodarczymi i politycznymi, które Ukraina chce wprowadzić, uczyniłyby z niej miejsce przyciągające inwestorów. Fundamentem reform gospodarczych jest restrukturyzacja Naftogazu, czyli państwowego monopolu gazowego, co polegałoby na odejściu od obecnych sztucznie zaniżonych cen gazu i wprowadzeniu cen dyktowanych przez rynek oraz na przyznaniu bezpośrednich dotacji najuboższym gospodarstwom domowym.

Jeżeli sojusznicy Ukrainy połączyliby sankcje przeciw Rosji ze skuteczną pomocą nowej Ukrainie, to żadne chwyty propagandowe nie przesłoniłyby tego, że problemy gospodarcze i polityczne Rosji spowodowane są polityką Putina. Jest oczywiste, że dokonując jawnego pogwałcenia porozumienia Mińsk II z 11 lutego 2015 r., mógłby on przekreślić sukces Ukrainy poprzez rozpoczęcie ofensywy wojskowej na wielką skalę. Dla Putina byłaby to jednak klęska polityczna, ujawniająca obłudę jego interpretacji konfliktu z Ukrainą, a podbój militarny części terytorium wschodniej Ukrainy nałożyłby na Rosję dodatkowy ciężar gospodarczy i polityczny.

Zgodnie z tym, na czym opierałem moje pierwotne wywody na temat zwycięskiej strategii, pomoc Ukrainie powinna być traktowana jako wydatki obronne. Dlatego też bieżący, wynoszący 3,4 mld

EUR, wkład UE w ogłoszony przez MFW pakiet ratunkowy dla Ukrainy jest zupełnie nieadekwatny. Unia Europejska dysponuje odpowiednim narzędziem fiskalnym w postaci mechanizmu pomocy makrofinansowej (MFA), który po odpowiednich modyfikacjach mógłby zostać wykorzystany w celu zaradzenia brakom funduszy w budżecie unijnym. Pomoc makrofinansowa umożliwia Unii Europejskiej zaciąganie pożyczek na rynkach finansowych przy wykorzystaniu swojego ratingu na poziomie AAA, który dotychczas prawie nie był wykorzystywany.

Budżet unijny musi przeznaczyć zaledwie 9 proc. pożyczonej Ukrainie kwoty na utrzymanie rezerwy niegotówkowej na wypadek niewywiązania się ze zobowiązań finansowych. Dla porównania — zasady rządzące budżetem Stanów Zjednoczonych wymagają przeznaczenia 44 proc. na utrzymanie rezerwy niegotówkowej związanej z najnowszą, wynoszącą 1 mld USD, gwarancją kredytową udzieloną Ukrainie, a więc obciążenie budżetowe wynoszące 2 mld USD wynikające z wkładu Stanów Zjednoczonych w pakiet ratunkowy ogłoszony przez MFW jest w rzeczywistości większe niż unijne. Umowa ramowa dotycząca pomocy makrofinansowej wygasła jednak w 2009 r. wraz z wprowadzeniem traktatu lizbońskiego, więc aby mogła być stosowana na większą skalę, należy ją wznowić. Wyasygnowanie jednego procentu unijnego budżetu na cele obrony Ukrainy wydaje się właściwe; umożliwiłoby to Unii Europejskiej przekazywanie 14 mld EUR rocznie na rzecz programu pomocowego prowadzonego przez MFW. Wysokość tego wkładu wystarczy do tego, by Unia Europejska mogła uczynić „wszystko, co będzie konieczne”, aby pomóc nowej Ukrainie w odniesieniu sukcesu.

Kryzys grecki znacznie nasilił problemy Ukrainy poprzez odwrócenie uwagi władz europejskich od tego kraju i umocnienie tendencji do traktowania jej jako kolejnej Grecji. Bardzo niekorzystnie wpłynęło to na politykę kanclerz Angeli Merkel. Najpierw zachowała się jak prawdziwy europejski przywódca, stawiając czoła Putinowi, ale zawahała się w kwestii udzielenia Ukrainie całkowitego wsparcia. W sprawie Grecji zrezygnowała ze swojej zwyczajowej ostrożności, aby zapobiec opuszczeniu przez nią strefy. To spowodowało konflikt z własną partią i ministrem finansów, Wolfgangiem Schäublem, który cieszył się poparciem jej partii. I chociaż przynajmniej na razie udało jej się utrzymać Grecję w strefie euro, to jednak utraciła większość politycznego kapitału. Tę stratę dotkliwie odczuje nowa Ukraina, która potrzebuje wszelkiego możliwego wsparcia, aby móc stosować się do porozumienia mińskiego.

Odbudowa Ukrainy powinna być najwyższym priorytetem Unii Europejskiej, gdyż nowa Ukraina jest jednym z jej wielkich atutów. Należy nie szczędzić wysiłków w kierunku nie tylko zachowania istnienia nowej Ukrainy, ale także zagwarantowania jej sukcesu. Jeżeli pomagając Ukrainie, Unia Europejska zdołałaby skutecznie odeprzeć zagrożenie ze strony Rosji, to większość pozostałych unijnych priorytetów zajęłaby należne im miejsce; w przeciwnym razie pozostałe cele stałyby się jeszcze mniej osiągalne.

Przez eskalację użycia siły prezydent Putin chce udowodnić, że Rosja jest silniejsza niż Ukraina i jej sojusznicy.

Ukraina nie jest w stanie uzyskać przewagi militarnej nad Rosją. Oznacza to, że nie jest w stanie odzyskać swojej integralności terytorialnej, przynajmniej nie w krótkim czasie, ale może utrzymać integralność moralną i polityczną. Gdyby trzeba było wybierać, to ta ostatnia jest pod każdym względem ważniejsza. Nowa Ukraina wyraża pełną gotowość do podjęcia radykalnych reform gospodarczych i politycznych. Kraj, który ma wielu mieszkańców i sprawdzoną w boju armię, chce bronić Unii Europejskiej poprzez bronienie samego siebie. Co więcej — duch ochotniczego działania i poświęcenia, który stanowi fundament nowej Ukrainy, jest trudny do odbudowania: jeżeli upadnie, potrzebne będzie całe pokolenie, by obudzić go na nowo.

Brakuje jednak drugiej części zwycięskiej strategii. Sojusznicy Ukrainy muszą postanowić i oświadczyć, że zrobią „wszystko, co będzie konieczne”, aby Ukraina nie tylko przetrwała, ale także wprowadziła dalekosiężne reformy gospodarcze i polityczne i rozkwitła mimo opozycji prezydenta Putina. Tego rodzaju postawa wymagałaby znacznie więcej pieniędzy, niż może wyasygnować obecny budżet unijny. Należy starannie ustawić zależności między dwoma filarami uaktualnionej zwycięskiej strategii — utrzymaniem konfliktu militarnego w ryzach oraz zaoferowaniem Ukrainie adekwatnego wsparcia finansowego, aby mogła przeprowadzić radykalne reformy. W przeciwnym razie filary te mogą ze sobą kolidować.

Pierwotnie strategia wzywała sojuszników Ukrainy do zadeklarowania pod koniec czerwca zobowiązania, że zrobią „wszystko, co będzie konieczne”, łącznie z rozszerzeniem sankcji wymierzonych w Rosję. Unia Europejska nie wywiązała się z tego terminu. Kolejna szansa pojawi się pod koniec roku i powinna zostać połączona z obietnicą zmniejszenia sankcji, jeżeli Rosja wypełni zobowiązania nałożone na nią na mocy porozumienia mińskiego. Szanse na odniesienie sukcesu zostaną przez to znacznie zwiększone, gdyż Rosji zaoferuje się pokaźną nagrodę materialną za przestrzeganie porozumienia mińskiego, a Putinowi — wyjście z twarzą z konfliktu z Ukrainą.

Zmiana w podejściu Putina daje sojusznikom Ukrainy większą swobodę działania. Mogą udzielić Ukrainie natychmiastowego wsparcia finansowego, mającego na celu zmniejszenie presji finansowej i politycznej bez prowokowania Rosji do działań odwetowych. Na koniec tego roku muszą też przygotować grunt pod deklarację, że zrobią „wszystko, co będzie konieczne”, aby pomóc nowej Ukrainie w odniesieniu sukcesu. Oznacza to, że muszą już teraz rozpocząć prace nad stworzeniem porozumienia ramowego o pomocy makrofinansowej, bo proces ten może potrwać kilka miesięcy. Nie może się on jednak rozpocząć bez zgody niemieckiego ministra finansów.

Kanclerz Merkel podąża we właściwym kierunku. Wbrew społeczeństwu niemieckiemu i kręgom biznesowym wykorzystała swoją pozycję przywódczą w celu osiągnięcia jednomyślności w sprawie nałożenia sankcji na Rosję — społeczeństwo niemieckie w pełni poparło działania kanclerz dopiero po zestrzeleniu malezyjskiego samolotu pasażerskiego nad Ukrainą. Podjęła nietypowe ryzyko polityczne, by utrzymać Grecję w strefie euro. Stawiała czoła niezwykle silnej opozycji wewnętrznej, co nie powstrzymało jej przed zrobieniem kolejnego odważnego kroku, jakim była deklaracja, że w 2015 r. Niemcy przyjmą aż 800 000 osób ubiegających się o azyl.

Czyniąc to, dały innym państwom członkowskim dobry przykład do naśladowania, pośrednio odchodząc nawet od rozporządzenia dublińskiego, które wymaga, by osoby ubiegające się o azyl zarejestrowały się i pozostały w kraju, do którego przyjechały, co stało się źródłem konfliktów między krajami „przybycia” i krajami „docelowymi”. Spowodowało to dramatyczną zmianę w nastawieniu społeczeństwa do osób ubiegających się o azyl. To właśnie w Niemczech miały początek przejawy solidarności, które następnie rozprzestrzeniły się na resztę Europy. Gdyby ten trend zyskał na sile, mógłby doprowadzić do pozytywnego rozwiązania kryzysu migracyjnego.

Połączenie stanowczości w kwestii rosyjskiej z większym zaufaniem i wsparciem dla Ukrainy byłoby godną kontynuacją ryzyka podejmowanego ostatnio przez kanclerz Merkel. Stany Zjednoczone są silniej zdeklarowane na rzecz nowej Ukrainy niż większość rządów europejskich; prezydent Obama może wobec tego odegrać konstruktywną rolę, wspierając kanclerz Merkel do działań w tym kierunku. Nowa zwycięska strategia ciesząca się ich łącznym wsparciem ma realne szanse powodzenia. Zaś sukces Ukrainy powinien dać Unii Europejskiej wystarczająco dużo energii do znalezienia pozytywnego rozwiązania różnych innych problemów, z którymi się boryka.

Istnieje niebezpieczeństwo, że nadmierna koncentracja Europy na kryzysie migracyjnym może znów odwrócić uwagę od losu Ukrainy. Byłaby to tragiczna pomyłka, bo moim zdaniem Ukraina jest najcenniejszym atutem Europy. Jej utrata spowodowałaby nieodwracalne szkody — Ukraina stałaby się upadłym krajem, zamieszkanym przez ponad 40 mln osób oraz kolejnym źródłem uchodźców, a pomagając nowej Ukrainie, Unia Europejska może uratować samą siebie. Czyniąc „wszystko, co będzie konieczne” dla umożliwienia Ukrainie nie tylko przetrwania, ale także rozkwitu, Unia Europejska osiągnęłaby podwójny cel: chroniłaby się przed putinowską Rosją oraz wskrzesiłaby ducha współpracy i solidarności, który rozpalał wyobraźnię ludzi w początkowym okresie jej istnienia. Duch ponownie rozbudzony przez kanclerz Merkel przyświeca obecnie podejściu do osób ubiegających się o azyl. Uratowanie nowej Ukrainy dokonałoby prawdziwej transformacji europejskiego krajobrazu politycznego.