Spadki na amerykańskich rynkach akcji. O takim wyniku środowej sesji przesądziły słabe dane makro i „minutes” ze styczniowego posiedzenia FOMC. Na drodze do kontynuacji wzrostów stanęła także bliskość historycznych szczytów. Inwestorzy zaniepokoili się na początku sesji wiadomością o 16 proc. spadku liczby rozpoczętych budów domów w USA. Kolejną niedobrą wiadomością był raport MFW, mówiący o słabym globalnym ożywieniu gospodarczym i niebezpieczeństwie pogorszenia sytuacji gospodarek wschodzących. „Minutes” ze styczniowego posiedzenia FOMC pokazały, że „jastrzębie” opowiadają się za szybką podwyżką stóp oraz porzuceniem przez Fed celu, jakim jest 6,5 proc. bezrobocie. FOMC okazał się jednak jednomyślny jeśli chodzi o dalszą redukcję QE. Dolar umocnił się, staniały obligacje skarbowe USA. Zdrożały ropa i gaz ziemny, staniało po raz pierwszy od dziesięciu sesji złoto.

Na zamknięciu spadała wartość 8 z 10 indeksów głównych segmentów S&P500. Największe straty widać było wśród spółek finansowych (-1,3 proc.), dostawców dyskrecjonalnych dóbr konsumpcyjnych i koncernów przemysłowych (po -0,9 proc.). Jako jedyne obroniły się przed spadkiem segmenty energii (0,05 proc.) i usług telekomunikacyjnych (0,5 proc.). Na zamknięciu taniało 75 proc. spółek z S&P500. Najmocniej spadał kurs U.S. Steel. To skutek odrzucenia przez Departament Handlu skargi spółki, że producenci stalowych rur z Korei Południowej stosują dumping na amerykańskim rynku. Spośród spółek ze średniej Dow Jones najmocniej taniały akcje banku JP Morgan, koncernu lotniczego Boeing i sieci sklepów z artykułami budowlano-montażowymi Home Depot. Po przeciwnej stronie znalazły się koncern United Technologies, spółka naftowa Chevron i gigant telekomunikacyjny Verizon. Na zamknięciu spośród 30 blue chipów spadały kursy 24.