Słabe nastroje wśród inwestorów były wynikiem zarówno rozczarowującej postawy amerykańskich władz monetarnych, jak i słabych danych z rynku pracy.

W tym drugim przypadku liczba tzw. nowych bezrobotnych co prawda spadła w zeszłym tygodniu, ale mniej niż oczekiwali ekonomiści, a na dodatek pozostała na relatywnie wysokim poziomie. Sugeruje to, że odzyskiwanie w tym segmencie gospodarki będzie bardzo powolne i mało spektakularne.
Mając m.in. to na uwadze amerykańskie władze monetarne deklarują, że utrzymają stopy procentowe bliskie zerowego poziomu do 2023 r. Ta deklaracja negatywnie przełożyła się na wyceny akcji banków, które w czwartek dosyć mocno zniżkowały, zaś sektor bankowy oprócz technologicznego był jednym z motorów przeceny. W przypadku instytucji bankowych, inwestorzy obawiają się o poziom ich zysków w odniesieniu do tak niskiego oprocentowania kredytów i rentowności obligacji.
Kolejny raz największymi przegranymi były spółki bezpośrednio lub tylko pośrednio związane z segmentem zaawansowanych technologii. Znów więc taniały papiery takich gigantów Facebook, Apple, Amazon, Microsoft czy Netflix.
Na plus zaprezentowały się za to udziały m.in. General Electric czy Forda. W przypadku GE aprecjacja była reakcją na zapowiedź dyrektora generalnego, że przepływy pieniężne w drugim półroczu przejdą w końcu na dodatnią stronę.
Z kolei drugi pod względem wielkości producent samochodów w Stanach Zjednoczonych zyskiwał na wartości po informacji o rozpoczęciu produkcji nowej generacji popularnego modelu pick-upa F-150 w swoich zakładach w stanie Michigan.