Sparzyli się na Azji

Anna Pronińska
opublikowano: 2012-02-23 00:00

Przemysł skórzany szuka tańszych, ale nie chińskich, producentów i dostawców. Do łask wraca Europa

Nie tylko produkcja odzieży wraca do Europy. Podobny trend można zaobserwować w branży wyrobów skórzanych.

— Patrząc w skali europejskiej, jest pewna zmiana tendencji producentów wyrobów skórzanych. To za dużo powiedziane, że produkcja wraca z Azji do Europy, ale prawdą jest, że wiele firm rozczarowało się działalnością outsoucingową na Dalekim Wschodzie — mówi Mariusz Babral, wiceprezes Polskiej Izby Przemysłu Skórzanego (PIPS). Jego zdaniem, dotyczy to zwłaszcza małych i średnich firm.

— W Europie wiele z nich sparzyło się na zamówieniach. Inwestowały w zakupy, ale nie uzyskały odpowiednich korzyści. Dlatego jest to biznes dla dużych podmiotów — uważa Mariusz Babral.

Adieu, made in China

Producenci potwierdzają tendencję odwrotu od rynku chińskiego. — Mamy ponad 20 lat doświadczenia w produkcji. Od początku istnienia firmy wytwarzaliśmy w Indiach, Malezji, Tajlandii, a potem głównie w Chinach. Obecnie w Kraju Środka rosną koszty, dlatego niektóre firmy decydują się przenieść produkcję do innych krajów Azji, takich jak Bangladesz czy Indie. Ale potwierdzam też to, że część wraca do Europy, zwłaszcza z produkcją, która nie wymaga wysoko płatnej i długotrwałej pracy ręcznej — mówi Jędrzej Wittchen, prezes i właściciel Wittchena, handlującego luksusowymi artykułami skórzanymi.

Także w Polsce firma zaczęła zlecać produkcję m.in. odzieży skórzanej i pasków.

— Producenci wyrobów skórzanych wracają nie tylko do Polski, ale też do Bułgarii czy Rumunii. Ten ostatni kraj upodobali sobie zwłaszcza Włosi, którzy wytwarzają galanterię skórzaną. Lokalni producenci mogą już konkurować z rzeczami produkowanymi w Azji — uważa Jędrzej Wittchen. W produkcję obuwia skórzanego w Polsce zainwestował giełdowy producent butów NG2 (marki CCC, Boti i Quazi), który kilka lat temu postawił fabrykę w Polkowicach.

— Obserwujemy tendencję powrotu do Europy produkcji obuwia skórzanego. Dzieje się tak, bo koszty pracy są coraz droższe w Chinach — mówi Dariusz Miłek, prezes i właściciel NG2.

— Przemysł skórzany ma silną skłonność do migracji w poszukiwaniu niższych kosztów, natomiast w krajach Dalekiego Wschodu rosną koszty produkcji, a w Europie wymagania klientów, więc buty są coraz droższe. Ponieważ zmienia się relacja kosztów do zysków, jest więcej miejsca dla produkcji europejskiej, w tym polskiej — mówi wiceprezes PIPS.

Celna pomoc

W styczniu GUS podał, że w 2011 r. produkcja skór i wyrobów skórzanych wyniosław Polsce 3,35 mld zł. Oznacza to wzrost o 22,7 proc. wobec 2010 r.

— Można mówić o pewnej stabilności na krajowym rynku producentów wyrobów skórzanych, a zwłaszcza obuwia. Polskie firmy uodporniły się i umocniły na rynku — mówi Mariusz Babral.

Przypomina, że nie wszyscy w branży byli przekonani, że cła antydopingowe na obuwie z Chin i Wietnamu (przestały obowiązywać w maju 2011 r.) będą szansą na umocnienie pozycji krajowych firm.

— A właśnie tak się stało. Pięć lat obowiązywania ceł polskie firmy wykorzystały na podniesienie zdolności produkcyjnej, inwestycje w maszyny, eksport, dystrybucję i wzornictwo na poziomie europejskim — mówi Mariusz Babral.

OKIEM BRANŻY

Odzieżówka też wychodzi z Chin

MICHAŁ KAŁUŻYŃSKI

wiceprezes Redanu

Wostatnich latach Chiny stały się bogatym krajem, w którym podniósł się poziom życia. Mniej więcej od dekady średnie wynagrodzenie w Chinach rośnie o 10-20 proc. w skali roku. Bogate regiony od Kantonu przez Szanghaj po Pekin nadal są główną siłą napędową tego kraju, mimo że część produkcji przenosi się w zachodnie i północne regiony Chin oraz do innych krajów Azji.

W bogatych chińskich prowincjach coraz trudniej znaleźć tanich pracowników, a to powoduje wzrost kosztów produkcji. Szczególnie popularny jest Bangladesz, choć o wiele trudniejszy we współpracy ze względów kulturowych. My też szukamy w Europie nowych dostawców. Nie tylko w Polsce, ale na przykład w Turcji, która do niedawna była za droga, ale teraz jest w zasięgu ręki.