Spomlek wyszedł z serowego kryzysu. Dziś ma rekordowe przychody

Łukasz RawaŁukasz Rawa
opublikowano: 2025-09-11 20:00

Dwa lata temu spółdzielcza mleczarnia z Radzynia Podlaskiego zmagała się z największym kryzysem w swojej historii. Dziś notuje rekordowe przychody. Na inwestycje w latach 2025–26 wyda 100 mln zł. Stawia na dywersyfikację portfolio i rozwój eksportu.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak spółdzielnia Spomlek wyszedł z największego kryzysu w swojej historii
  • jakie były wyniki Spomleku w 2024 r. i jakie są plany finansowe na najbliższe lata
  • na co spółdzielnia przeznaczy 100 mln zł inwestycji w latach 2025–2026
  • jakie marki i produkty mają napędzać rozwój mleczarni w kraju i za granicą
  • jak kształtuje się sytuacja na rynku mleka
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

– Naszym celem na najbliższe pięć lat jest podwojenie przychodów do 3 mld zł – mówi Paweł Gaca, prezes Spomleku.

Kiedy dwa lata temu przejmował stery, w spółdzielnię mleczarską uderzył kryzys. Strategia oparta niemal wyłącznie na serach dojrzewających, które stanowiły 98 proc. oferty, załamała się ze względu na niekorzystne cykle cenowe – mleko kupowane było po wysokich stawkach, a w czasie gdy sery leżakowały, ich ceny na rynku potrafiły spaść nawet o połowę. Zapasy, zamiast pracować na wynik, zaczęły generować stratę. Firma musiała szukać ratunku poza serami i zaczęła rozwijać produkcję masła, jogurtów i napojów fermentowanych, czyli tzw. linii białej.

– Dywersyfikacja stała się dla nas narzędziem do stabilizacji dochodów. Dzięki linii białej uniezależniamy się od wahań cen na rynku serów i zapewniamy spółdzielni przewidywalne przychody – podkreśla Paweł Gaca.

Efekt już widać. W 2024 r. przychody wzrosły o ponad 16 proc., do rekordowych 1,14 mld zł, a zysk netto sięgnął 11,6 mln zł wobec 18,1 mln zł straty rok wcześniej. Rentowność netto wróciła w okolice 1 proc.

W 2025 r. spółdzielnia chce utrzymać podobny poziom rentowności, choć część zysku zostanie przeznaczona na największą w historii mleczarni, wartą 10 mln zł kampanię marketingową Serenady, kluczowej marki w portfolio Spomleku. To jednak tylko fragment większego planu. W latach 2025–26 mleczarnia zamierza wydać 100 mln zł na inwestycje, podczas gdy w poprzednich latach budżet wynosił średnio 25–30 mln zł rocznie. W tym roku wydatki z tej puli sięgną ok. 40 mln zł.

Silni średniacy

Liderem branży mleczarskiej w Polsce jest Mlekovita z przychodami w wysokości 10,1 mld zł w 2024 r. przed Mlekpolem (7,2 mld zł) i Grupą Polmlek (3 mld zł). Za plecami gigantów rośnie grupa ambitnych średnich spółdzielni. W tym gronie Spomlek wyprzedzają polskie oddziały zagranicznych koncernów – Lactalis Polska (1,8 mld zł) i Zott Polska (1,7 mld zł), a także nieznacznie OSM Giżycko (1,2 mld zł). Mleczarnia plasuje się natomiast przed OSM Koło (1,1 mld zł), OSM Sierpc (1 mld zł) czy polskim oddziałem Hochlandu (1 mld zł).

Spomlek ma pięć zakładów. Radzyń Podlaski, Parczew, Chojnice i Młynary specjalizują się w produkcji serów dojrzewających, których łączny wolumen sięga ok. 2,5 tys. ton miesięcznie. Najnowszym nabytkiem jest przejęty w 2024 r. zakład w Bychawie, który rozwija ofertę produktów świeżych: twarogów, napojów fermentowanych i serków wysokobiałkowych pod marką Lublanka. Spółdzielnia ma też w portfolio mleko w proszku i masło.

– Po ukończonej na początku tego roku modernizacji masłowni produkcja skoczyła z 10–20 do ok. 400 ton miesięcznie. Na tym rynku trudno o rentowność, bo sieci traktują masło jako produkt przyciągający klientów i ceny na półkach są często oderwane od kosztów. Dlatego skupiamy się na produkcji usługowej. Masło idzie na eksport pod marką klienta – tłumaczy Paweł Gaca.

Pracowite wakacje

Latem w Radzyniu ukończono budowę magazynu na 3,6 tys. palet. Powstała też nowa solownia, która nie tylko usprawnia proces solenia serów, ale też zwalnia miejsce pod przyszłą wymianę linii serowarskiej.

W centralnym zakładzie powstaje teraz linia do produkcji napojów fermentowanych: kefirów, jogurtów, maślanek i skyru. Instalacja ma być gotowa już niebawem, ale ze względu na konieczne testy i badania okresów przydatności produkty trafią na rynek dopiero w drugiej połowie przyszłego roku. Tymczasem część tej oferty powstaje we współpracy z zewnętrznym zakładem.

Spółdzielnia rozwija też energetykę. W Radzyniu zainstalowano silnik trigeneracyjny, który produkuje prąd, odzyskuje ciepło i generuje chłód.

– Trafiliśmy w idealne okno, kiedy dysproporcja między cenami gazu a prądu była tak duża, że ta instalacja zwróciła się w rok. Obecnie budujemy silnik kogeneracyjny w Chojnicach. Tam możemy wykorzystać ciepłą wodę w procesach produkcyjnych – wyjaśnia Paweł Gaca.

Projekt ma być gotowy w 2026 r. Równolegle modernizowana jest maszynownia chłodnicza w Młynarach. Jak tłumaczy prezes, efektywność wzrośnie o 35–40 proc., a część inwestycji sfinansowana zostanie z kredytu ekologicznego.

Gra markami

Linia serów Serenada daje Spomlekowi rozpoznawalność i wolumen. To dzięki niej spółdzielnia jest obecna w niemal każdym dużym sklepie i może konkurować na półce z krajowymi gigantami. Produkty premium: Bursztyn, Rubin i Szafir, czyli długodojrzewające sery z linii Skarby Serowara, pełnią inną rolę.

– Świadomy konsument jest gotów płacić za jakość, a takie marki praktycznie nie podlegają rynkowym wahaniom. To one pozwoliły nam utrzymać stabilność nawet w kryzysowym 2023 r., gdy rynek serów masowych się załamał – mówi Paweł Gaca.

Od zeszłego roku w portfolio jest też Lublanka, czyli marka, która wprowadziła spółdzielnię do segmentu produktów świeżych. Spomlek produkuje też marki własne dla sieci handlowych, ale z umiarem. Prezes zaznacza, że ich udział jest o połowę niższy niż średnia w branży i spółdzielnia zawsze pilnuje, by obok dyskontowej etykiety na półce był także produkt pod własnym logo spółdzielni. Szacuje się, że nabiałowe marki własne generują ok. 40 proc. całej sprzedaży dla firm z branży. Natomiast w przypadku paczkowanych serów żółtych ich udział udział sięga blisko 60 proc.

Eksport rośnie

Sprzedaż zagraniczna odpowiada za ok. 10 proc. przychodów mleczarni, a kolejne 10 proc. trafia na eksport przez polskich pośredników. Najmocniejsze rynki to Ukraina, Dania i Mołdawia. Ostatnio szybko rośnie sprzedaż do Czech.

– W Danii sprzedajemy sery długodojrzewające z linii premium. Znalazły tam wiernych odbiorców, a dystrybutorzy rozszerzają obecnie sprzedaż na Norwegię i Szwecję – mówi prezes Spomleku.

Szef spółdzielni myśli też o ekspansji w Azji. Pierwsze kroki postawił w Chinach, gdzie pozytywnie przyjęła się Serenada. W planach są Korea, Wietnam, Japonia i Indonezja, a na bliższym rynku – Bałkany.

W 2025 r. Spomlek planuje skup ponad 325 mln litrów mleka, co oznacza blisko 10-procentowy wzrost wobec roku poprzedniego. Tylko w pierwszym półroczu do spółdzielni trafiło 170 mln litrów surowca.

– Świadomie utrzymujemy nadwyżki skupu, większe niż bieżące potrzeby produkcyjne. To kosztuje, ale pozwala nam stabilizować dostawy i ceny dla rolników. Dzięki temu mamy pewność, że gdy cykle cenowe znów się rozjadą, nie zabraknie nam mleka do przerobu – tłumaczy Paweł Gaca.

Okiem eksperta
Między stabilizacją a wyzwaniami
Marcin Hydzik
prezes Związku Polskich Przetwórców Mleka

W 2024 r. wartość produkcji sprzedanej przemysłu mleczarskiego przekroczyła 51 mld zł, co oznacza wzrost o 8,6 proc. rok do roku – wynika z danych Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Ceny mleka w skupie pozostają stabilne, a rosnąca produkcja serów, masła i napojów fermentowanych rekompensuje spadki w mniej dochodowych segmentach. Dzięki temu poprawiła się rentowność firm i zwiększyła wartość eksportu, mimo że jego wolumen wzrósł jedynie o 1 proc.

Obecna fala inwestycji w dużej mierze wynika z wymogów regulacyjnych i oczekiwań kontrahentów dotyczących zrównoważonego rozwoju, choć nowe linie produkcyjne odpowiadają także na rosnący popyt na jogurty pitne, skyry czy produkty wysokobiałkowe. Jednocześnie dostępne dane wskazują na spadek produkcji większości kategorii mleczarskich, co nie pozwala mówić o trwałym ożywieniu popytu krajowego. Wyjątkiem są sery, masło i produkty fermentowane.

Eksport, mimo wzrostu wartości o 9–12 proc. w zależności od waluty, nie jest wystarczającą podstawą do dużych inwestycji – sytuacja może się szybko zmienić wskutek napięć politycznych, handlowych czy cłowych. Polska traci część przewag cenowych, a spadek popytu w Chinach czy protekcjonizm USA mogą ograniczać dalszy rozwój sprzedaży zagranicznej.

Wyzwania stojące przed branżą to m.in. konieczność raportowania ESG, wdrożenie przepisów o rozszerzonej odpowiedzialności producenta i regulacji dotyczących wylesiania, a także ryzyko epidemiologiczne, czego przykładem były przypadki pryszczycy i choroby niebieskiego języka na przełomie 2024 i 2025 r. W perspektywie najbliższych miesięcy można oczekiwać dalszego spadku produkcji odtłuszczonego mleka w proszku i możliwego wzrostu cen masła.